Kategorie bazy wiedzy

Co z naszym sumieniem?

Co z naszym sumieniem?

Coraz częstsze stają się ataki na Kościół, religię, duchownych i świeckich katolików w Polsce. Dlaczego tak się dzieje? Co się stało z sumieniem Polaków? Szukając przyczyn, dla których wielu ludzi, także naszych rodaków atakuje wartości dla nas katolików najświętsze, spróbuję poczynić kilka uwag na temat sumienia.

Sumienie trzeba wychować

Rzadko się dzisiaj mówi o sumieniu, o jego formowaniu. Czasami ktoś tylko wspomni o poczuciu winy, a wielu ludzi sprawia wrażenie, jakby rozterki moralne były im całkiem obce. Jeśli ludzie nie mówią wprost o sumieniu to chyba dlatego, że próbują je zagłuszyć. Tym bardziej trzeba o nim mówić. Nie ma dnia, żeby media nie przyniosły informacji o atakach na chrześcijan, na kościoły, na duchownych, o profanacjach. A to właśnie tam, w sumieniu wrogów, prześladowców i agresorów zapadają decyzje. Owszem, prawo ma na przestępców sposób. Niektórych upomina, innych wsadza do więzienia albo zobowiązuje do wyrównania krzywdy (np. przeproszenie, grzywna). Dlaczego jednak tak się dzieje? Bo nie rodzimy się z nawigacją w głowie, pozwalającą odróżniać dobro od zła. Sumienie kształtuje się przez całe życie. Jest rodzajem „towarzysza podróży”, który nie odstępuje człowieka ani na chwilę i towarzysząc mu przez całą drogę życia, orientuje się nie na założone z góry i abstrakcyjne normy, ale na konkretne sensy i wartości, jakie napotyka człowiek na swojej drodze. Jego głos nie jest głosem mówiącym, co zgodne a co nie z przyjętym kodeksem norm, ale głosem, który mówi o niepowtarzalnym i dla każdego tylko pisanym sensie i wartościach, i o tym, co jest z nimi zgodne a co nie.

Idź za głosem sumienia – co to znaczy?

Sumienie nie tworzy moralnego prawa, lecz jest jego stróżem i świadkiem. Odczytuje Boże prawo i w jego świetle ocenia konkretne działanie. Odczytuje Boże prawo, a nie ludzkie przepisy na życie. Oddzielenie bowiem sumienia  od religii i od zasad moralnych prowadzi do permisywizmu moralnego, czyli postawy zwalniania się z obowiązków i odrzucania zasad wymagających jakiegokolwiek trudu. Dzisiaj widać to (aż nadto wyraźnie) między innymi w dziedzinie etyki seksualnej. Skromność i poczucie wstydu zostały obśmiane w duchu rzekomego poszanowania „praw” człowieka. Wydaje się, że ta ideologia wchodzi w skład jakiegoś wielkiego programu, według którego cała rzeczywistość winna być pozbawiona ocen moralnych – winna być „odmoralniona”, etycznie rozłożona. Człowiek dzisiaj bardzo często chce być normą sam dla siebie, na podstawie dobierania sobie zasad w zależności od aktualnych upodobań i potrzeb. Do wartości i norm podchodzi wówczas wybiórczo zależnie od tego, czy kierowanie się nimi będzie opłacalne przynosząc korzyści czy straty. Tak trudno dzisiaj rozpoznać prawdę od kłamstwa, dobro od zła, a świadomość moralna człowieka może zostać zaćmiona i zaczadzona. Nie wystarczy zatem mówić: idę za głosem swojego sumienia. Trzeba pytać siebie, czy moje sumienie mówi mi prawdę czy fałsz i nie zniechęcać się nigdy w poszukiwaniu prawdy, bo ona wyzwala.

Troska o sumienie

Dobrze uformowane sumienie chroni człowieka przed lękiem, egoizmem, pychą, przed przesadnym poczuciem winy, chroni przed różnymi nerwicami i psychozami, chroni też przed agresją wobec innych. Prawe sumienie rodzi pokój serca i jest podstawą autentycznej wolności. Jego formowanie odbywa się przede wszystkim w rodzinie. Niestety rodzina dzisiaj nie daje gwarancji dobrego uformowania sumienia, bo sama jest zbyt słaba i ma za dużą, i nieuczciwą konkurencję. Dlatego konieczna jest postawa wsłuchiwania się w Słowo Boże, które przyjmowane w wierze, rozważane i urzeczywistniane staje się nieomylnym światłem wskazującym drogę wyborów moralnych. W kształtowaniu sumienia bardzo pomaga chrześcijanom Kościół i jego Magisterium. Kościół pragnie służyć sumieniu, pomagać mu, „abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu” (por. Ef 4,14). Chodzi o to, aby sumienie nie odchodziło od prawdy o dobru człowieka, ale by – zwłaszcza w sprawach trudniejszych – mogło pewną drogą dojść do prawdy i w niej trwać. Bardzo ważnym czynnikiem w formowaniu sumienia jest częsty rachunek sumienia. Nie powinien być on buchalterią, lecz modlitwą syna marnotrawnego, wyznającego Ojcu Niebieskiemu, że zdradził Jego miłość.

Wrażliwość sumienia w praktyce

Wobec tego co zostało powiedziane o sumieniu, proponuję coś praktycznego w sytuacji zetknięcia się z różnymi przejawami agresji wobec religii, Kościoła, świętości. Przede wszystkim warto zdawać sobie sprawę, że powodów, dla których ludzie są agresywni jest bardzo wiele, niezależnie od przedmiotu agresji. Oto niektóre z nich. Tak więc zachowania agresywne mogą wynikać np. z chęci zwrócenia na siebie uwagi – choćby w formie napomnienia czy krytyki; próby odwetu za doświadczoną krzywdę; niezrozumienia obowiązujących zasad, czy zapomnienia o nich; chęci postawienia na swoim; zmęczenia, poirytowania, choroby, zazdrości; poczucia niższości, poszukiwania przygody, zabawy, przyjemności, zysku itp. Warto o różnych wychowawczych, rodzinnych, psychologicznych itp. powodach pamiętać i wziąć je pod uwagę. Zanim więc posądzimy kogokolwiek o złą wolę, odwołajmy się najpierw do tego, co w nim najlepsze. Gdy jednak ktoś zbyt często pozwala sobie na różne formy agresji, najlepszym sposobem jest wówczas stanąć w obronie własnych praw, upomnieć się o nie, uczciwie i jasno wyrazić swoje myśli i uczucia, nie wywyższać się, nie upokarzać lub poniżać. Jako chrześcijanie chciejmy innych czegoś nauczyć, pomóc, a nie zadawać ból czy próbować się odegrać. Upomnienie się o swoje prawa powinno raczej skłonić agresora do zastanowienia się nad swoim zachowaniem. Stanie się inaczej, jeśli reagujemy wrogością. Koniecznie unikajmy stwierdzeń kategorycznych w rodzaju: „Ty demonie”. W przeciwnym razie mogłoby się zrodzić przeświadczenie, że uwzięliśmy się na kogoś, że chcemy mu dokuczyć. Wystrzegajmy się wszelkiej przesady wobec błędu i ujmowania rzeczywistości według schematu „białe-czarne”. I jeszcze jedno, najważniejsze. Chodzi o to, by religia i Kościół kojarzyły się wrogom z Miłosiernym Chrystusem, a katolik żeby nie kojarzył się z  „nadgorliwym” policjantem, sędzią, czy strażnikiem. Zło dobrem zwyciężaj, oto odpowiedź katolika na agresję.

ks. Zdzisław Wójcik – dr psychologii