Kategorie bazy wiedzy

Dla kogo wolność religijna jest zagrożeniem?

Co dalej z urzędem pełnomocnika Unii Europejskiej ds. wolności wyznania? Ostatnie zawirowania wokół tego stanowiska pokazują, że toczy się bój o jego kształt a nawet istnienie. Jest to refleks trwającej od lat wojny kulturowej, której linie frontu przebiegają przez redakcje czy uniwersytety, ale to w Brukseli podpisywane są zawieszenia broni, rozejmy lub traktaty pokojowe, niekiedy przybierające formę dyktatu, które później wymuszają zmiany na naszym kontynencie.
Przypomnijmy, że nowa Komisja Europejska pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen ogłosiła 4 czerwca, że likwiduje urząd pełnomocnika UE ds. wolności wyznania, uznając go za zbędny. Przez wielu komentatorów decyzja ta została odebrana jako sygnał wysłany z Brukseli, że sprawy religijne nie są dla unijnych władz ważne i wobec prześladowań religijnych na świecie wyrażają one swoje „désintéressement”.
Wspomniany urząd powołany został do życia w 2016 roku przez ówczesnego przewodniczącego Komisji Jeana-Claude’a Junckera w czasie, gdy w Syrii trwało ludobójstwo chrześcijan i jezydów, a Europa zalewana była kolejnymi falami uchodźców. Na czele nowo powołanej instytucji stanął wówczas słowacki polityk, były szef tamtejszej chadecji i były komisarz UE – Ján Figeľ, który upominał się o wolność religijną oraz o los osób prześladowań z powodu swego wyznania (głównie chrześcijan, ponieważ to oni najczęściej na świecie stają się celem ataków i obiektem represji).
Decyzja Ursuli von der Leyen spotkała się ze zdecydowaną krytyką wielu środowisk w Europie, wśród których była m.in. duża grupa posłów jej macierzystej partii CDU. Pod naciskiem protestów płynących z różnych stron 8 lipca Komisja Europejska postanowiła wycofać się ze swej decyzji i przywrócić wspomniany urząd.
Od tamtego czasu zapadła jednak głucha cisza. Wokół urzędu trwają jednak zakulisowe manewry, w których pierwsze skrzypce grają europosłowie lewicowo-liberalni. Ich intencje dobrze oddaje list otwarty, jaki 48 z nich (wśród nich Łukasz Kohut z Wiosny) skierowało 14 września do wiceprzewodniczącego Komisji, komisarza ds. promocji europejskiego stylu życia Margaritisa Schinasa. Sygnatariusze pisma związani są z Europejskim Forum Parlamentarnym na rzecz Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych, czyli główną platformą lobbującą w Brukseli za legalizacją aborcji oraz wcielaniem w życie publiczne postulatów ideologii LGBTQ. W swym liście piszą oni:
Jako posłowie do parlamentu europejskiego pragniemy wyrazić swoje zaniepokojenie odnowieniem mandatu specjalnego pełnomocnika UE ds. promowania wolności religii i przekonań poza UE.
(…) Chociaż w pełni zgadzamy się ze znaczeniem wolności religii i przekonań jako podstawowym prawem wymagającym ochrony w UE i poza nią, to uważamy, że ta ochrona i propagowanie powinny odbywać się w nadrzędnych ramach praw człowieka określonych w Karcie Praw Podstawowych UE. Specjalny pełnomocnik UE ds. praw człowieka nadzoruje skuteczność i widoczność unijnej polityki w zakresie praw człowieka, traktując w ten sposób wszystkie prawa jako niepodzielne, współzależne i wzajemnie powiązane. Stworzenie odrębnego mandatu wyłącznie w celu ochrony wolności religii i przekonań grozi niepotrzebnym oddzieleniem tego prawa od innych i zniechęceniem do traktowania go w sposób integracyjny i przekrojowy.
(…) Na całym świecie niektórzy zbyt często wykorzystują wolność religijną do podważania i utrudniania realizacji podstawowych praw innych, w szczególności prawa do równości i niedyskryminacji kobiet oraz osób LGBT.
(…) Jesteśmy tym bardziej zaniepokojeni decyzją o odnowieniu tego mandatu, ponieważ w przeszłości mianowany na to stanowisko specjalny wysłannik Ján Figeľ podważał jego wiarygodność, utrzymując wielce problematyczne związki z organizacjami sprzeciwiającymi się prawom seksualnym kobiet oraz osobom LGBT (takimi jak CitizenGo i ADF International)”.
(…) Wzywamy, by mianowano na specjalnego pełnomocnika ds. wolności religijnej kandydata, który może wykazać się solidnym doświadczeniem w promowaniu wszystkich europejskich praw i wartości podstawowych.
(…) Nie możemy zaakceptować tego, że specjalny pełnomocnik przemawiający w imieniu UE okazuje publiczne poparcie dla organizacji, które aktywnie walczą z równością płci i prawem do niedyskryminacji ze względu na orientację seksualną.
(…) Wzywamy również do zapewnienia jasności i przejrzystości mandatu specjalnego pełnomocnika UE ds. wolności religijnej, w określaniu jego obowiązków, w procesie powoływania specjalnego pełnomocnika oraz w obowiązkach sprawozdawczych.
(…) Chcemy otrzymywać regularnie publiczne raporty z jego przyszłych misji. Raporty te powinny zawierać wyczerpującą listę jego powiązań z rozmówcami, uwzględniając kontekst kraju i wszelkie poczynione zalecenia lub podjęte w ich konsekwencji działania”.
Wymowa listu jest aż nadto czytelna. Europosłowie domagają się likwidacji urzędu pełnomocnika UE ds. wolności wyznania, uważając, że wystarczy urząd pełnomocnika ds. praw człowieka. Gdyby jednak to stanowisko miało zostać reaktywowane, musi ono zostać zajęte przez kogoś, kto będzie promował aborcję i postulaty środowisk LGBT. Na pewno nie może to być Ján Figeľ ani osoba utrzymująca takie kontakty jak on z organizacjami obywatelskimi i pozarządowymi walczącymi o wolność religijną (jak wspomniane w liście CitizenGo i ADF International). Jeśli urząd znów zacznie działać, to musi znaleźć się pod ścisłą kontrolą europosłów, każdy ruch musi być śledzony, a każda przyszła misja zawczasu monitorowana.
Co kryje się za treścią tego listu? Otóż przebija z niego przeświadczenie, że wolność religijna jest zagrożeniem dla „praw seksualnych kobiet oraz osób LGBT” (innymi słowy: dla przemysłu aborcyjnego oraz ideologii gender). Sygnatariusze listu mają rację, to prawda: dla nich wolność jest zagrożeniem.

red. Grzegorz Górny