Kategorie bazy wiedzy

Nauczyciele filozofii?

Przed nami najważniejsza w III RP reforma polskiej szkoły – ponowna próba wprowadzenia filozofii. Poprzednie próby nie były całkiem udane może z tego powodu, że kojarzono je ze znanym powszechnie w PRL-u – obowiązkowym podczas studiów – kursem zideologizowanej <filozofii marksistowskiej>. Zamiast poszukiwania prawdy wyznaczano jej zadanie wzbudzania zawiści wobec wrogów klasowych (wrogów likwidacji własności prywatnej). Nie o taką zideologizowaną w jakąkolwiek stronę filozofię chodzi teraz, ale o pojawienie się w szkołach filozofii jako nauki o rzeczywistości w jej istotnej strukturze i koniecznych uwarunkowaniach. Tego zadania badawczego nie może realizować żadna z nauk szczegółowych, ale jest to zadanie jedynie filozofii. Także nasz porządek prawny – włącznie z konstytucją – są oparte na personalistycznych założeniach filozoficznych, które uświadomiono sobie na fali przebudzenia moralnego po zbrodniach II wojny światowej i dwóch totalitaryzmów. Bez rozumienia tych filozoficznych założeń i zdolności ich filozoficznego uzasadnienia pojawia się ogromne zagrożenie dla naszego porządku prawnego, a nawet już się odzywają głosy rozmaitych <postpozytywistów> prawniczych, aby wyrzucić z konstytucji rozmaite <klauzule generalne> (np. pojęcie <przyrodzonej i niezbywalnej godności człowieka>, która <stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela>, art. 30), będące moralnymi pojęciami. Już zresztą tak się dzieje z zawartymi w konstytucji takimi zadaniami państwa, jak ochrona życia wszystkich obywateli, obrona małżeństwa i rodziny. Ulegają one przeformułowaniu przy pomocy byle jakiej filozofii.

Także ratowanie chrześcijaństwa – jak podkreśla Jan Paweł II w <Fides et ratio> – zależy od odbudowania zaufania dla możliwości ludzkiego rozumu (nazwijmy go <filozoficznym>).  Pojawiają się jednak bardzo poważne trudności z powrotem filozofii do szkoły. Jakie?

1.      Odpowiedzialność nowożytnej filozofii za totalitaryzm

Problemy z wprowadzeniem niezideologizowanej filozofii do szkół w III RP, wynikają z zakorzenionego u nas od dawna, ale wypaczonego sposobu myślenia na temat filozofii, który oddziałuje mocą niewidzialnego obyczaju. Za nami przecież totalitarny PRL, a obok nas dwa silne państwa, jeszcze niedawno totalitarne albo rasistowsko, albo komunistycznie. Reszta Europy była i jest w ich orbicie. Czyżby to wszystko spłynęło po nas jak woda i nie pozostawiło po sobie żadnej erozji intelektualnej?

Zdaniem Jana Pawła II korzenie tych totalitarnych systemów, które wciąż rodzą swoje zatrute owoce, tkwią właśnie w nowożytnej filozofii, która jest zatem odpowiedzialna za ukształtowanie totalitarnego myślenia i działania[1]. Nie wahał się papież oskarżyć samego Kartezjusza – ojca filozofii nowożytnej – o takie właśnie ustawienie dziejów Europy.

Ta właśnie odwaga myślenia polskiego papieża powinna być dla nas wzorem przy wprowadzaniu filozofii do szkół, bo wciąż przeważająca część naszego środowiska filozoficznego to albo potomstwo filozoficznego naboru z okresu jedynie słusznej tzw. filozofii marksistowskiej, albo też zdaje się żyć w jakimś lęku wobec męskiej konfrontacji z wykreowanymi nie wiadomo przez kogo autorytetami nowożytnej filozofii, w większości samoukami lub po kilku czy kilkunastu miesiącach <filozofii> w średniej szkole rycerskiej czy seminarium duchownym,  lub <studiowaniu> od 11 do 13 roku życia. Z lęku przed tymi <gigantami> nowożytności niektórzy milczą i nie podpisaliby się pod tą opinią papieża. Kartezjusz to dla nich katolik pragnący uratować chrześcijaństwo przed zagładą i w tym celu wyprodukował dowody na temat istnienia Boga i nieśmiertelnej duszy.

Z tego właśnie powodu zapowiadany powrót filozofii do szkół jest bardzo delikatną sprawą, bo możemy wprowadzić kolejną piątą kolumnę, wielbicieli i kryptowielbicieli Kartezjusza, Locke`a, Kanta, Marksa i Baumana, a jest oczywiście jeszcze wielu innych nowożytnych filozofów, podobnie myślących.

Albo jednak papież ma rację, albo nie. Jeśli ma rację, to trzeba w szkołach, w ramach filozofii, wpierw poważnego ostrzeżenia przed totalitarnymi manowcami nowożytnej filozofii, nawet jeśli można się wiele z tego nauczyć. Fakty historyczne świadczą, że ideologizowanie filozofii w ramach systemu edukacyjnego kończy się tragicznie, nie tylko dla umysłów i działania jednostek.

2.      Lekcja oświecenia

Dla nas Polaków szczególnie ważny w dziejach jest wiek XVIII (wiek oświecenia), bo drogo nas kosztował, ale po zapłaceniu tej bolesnej ceny utraty własnego państwa zaczęliśmy lepiej myśleć nie tylko o jego odrodzeniu, ale i o przyczynach tego upadku.

Szokuje wpierw, że oświeceniowa, zideologizowana <filozofia> cieszyła się ogromnym uznaniem u naszych przodków epoki oświecenia, bo nawet Konstytucję 3 maja modelowano na amerykańskiej, jakby nie widząc zawartego w niej hedonistycznego zapisu z głównego dzieła Johna Locke`a, wedle którego <każdy człowiek dąży do szczęścia>, szczęścia rozumianego jednak jako doznawanie przyjemności.

Biskup Ignacy Krasicki odnotował, że wszędzie w polskich domach widać było dzieło Helwecjusza, francuskiego libertyna, autora głośnej wtedy w świecie książki <O umyśle>, potępionej w połowie stulecia przez papieża i władze świeckie, ale przychylnie przyjętej w Anglii i Niemczech, a Fryderyk II wyraził za nią autorowi podziw. Drugie swoje dzieło („O człowieku”) Helwecjusz zadedykował Katarzynie II, którą wysławiał za zduszenie Polski, w wyniku czego „na zawsze pozostanie w życzliwej pamięci u potomnych”. Docenili go także rewolucjoniści francuscy, bo jego córki uznane zostały za <Córy Narodu>. Wielbił go także Franklin, jeden z <ojców założycieli> Stanów Zjednoczonych, nazywając go współczesnym Sokratesem. Z uznaniem wyrażał się o nim – jako prekursorze materializmu historycznego – Marks. Lepsze rozeznanie miała tylko nasza Maria Leszczyńska, która nazwała jego książkę <tworem antychrysta>. Pewnie to także lektura tego dzieła zaszkodziła naszym przodkom epoki oświecenia. Trzeba zatem umieć rozpoznawać tego typu myślenie, które z całą okazałością wyrażone zostało przez Helwecjusza, bo także dzisiaj jest ono popularne, a może nawet obowiązkowe, nawet jeśli już rodacy Helwecjusza nie czytają i uległ on powszechnemu zapomnieniu, chociaż w swoim czasie był niezmiernie poważany. Co głosił?

3.      Hedonistyczna etyka i mentalność

Wpierw nasz <filozof> nieskromnie utrzymywał (podobnie jak wielu innych nowożytnych intelektualistów począwszy od Kartezjusza), że to on jest pierwszym w dziejach porządnym etykiem, bo jak na razie etyka „wydaje się zaledwie wychodzić z powijaków”[2]. Swoją etykę oparł na koncepcji człowieka jako egoisty i ten „interes osobisty” ma być miarą dobra i zła moralnego. Stąd też postulował, aby dla podniesienia poziomu moralnego, a w szczególności męstwa żołnierzy, policjantów i wszystkich mężczyzn darowywać im atrakcyjne kobiety dla celów konsumpcyjnych, jako nagrodę za mężne czyny[3]. Ale oczywiście konieczna ma być formacja kobiet w tym kierunku, w czym pomagać ma sama natura „zdobiąc kobiety tyloma powabami, a posiadanie ich łącząc z największą rozkoszą, pragnęła, aby stały się najwyższą nagrodą za męstwo”[4]. Nic zatem dziwnego, że taka formacja etyczna naszych przodków musiała im zaszkodzić i pozwolić wyrwać sobie Ojczyznę, a przez niektórych nawet ją sprzedać…

Przy okazji wspomnę, że dzisiaj odnotować należy rzekomy „sukces” tych pomysłów oświeceniowego libertyna. W mediach przecież kwitnie handel kobietami, co widać już na pierwszych stronach portali np. „Gazety Wyborczej”. Wychwala się tu codziennie wdzięki rozmaitych publicznych kobiet – publicznych, bo przecież przed nikim nie chcą się ukrywać czy przesłaniać – nazywanych <odważnymi>, bo biorącymi udział <w odważnych sesjach zdjęciowych>. Już Helwecjusz twierdził, że publiczne kobiety są „nader pożyteczne dla społeczeństwa”, gdy tymczasem „kobiety cnotliwe (…) hojnie obdarzające żebraków (…) żywią obywateli niepożytecznych dla własnego narodu”. Czyżby zapomniano dzisiaj o książkach Helwecjusza z tego powodu, że prawie wszyscy myślą według jego projektów?

+

Widzimy zatem, że próby ratowania polskiego chrześcijaństwa, nierozłącznie związanego z cywilizacją łacińską, czyli <cywilizacją prawdy>, jak i próby ratowania personalistycznego porządku prawnego w polskiej konstytucji, zależą także od sukcesu formacji intelektualnej Polaków, gdzie podstawowe miejsce musi zająć niezideologizowana klasyczna formacja filozoficzna.

dr hab. Marek Czachorowski

PRZYPISY

  1. Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość, Kraków 2005, s. 16 („W ciągu lat zrodziło się we mnie przeświadczenie, że ideologie zła są głęboko zakorzenione w dziejach europejskiej myśli filozoficznej”). Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 1
  2. C-A. Helvétius, O umyśle, tł. J. Legowicz, Warszawa 1959, T. I, s. 195. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 2
  3. Tamże, s. 309-315. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 3
  4. Tamże, s. 311. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 4