Kategorie bazy wiedzy

Prawa człowieka a wyniki nauk szczegółowych

Współcześnie dosyć często popełnia się elementarny błąd metodologiczny w określaniu treści praw człowieka, a zatem także – praw chrześcijan. Co jest, a co nie jest takim konkretnym prawem – i jakie są granice jego obowiązywalności – miałyby określać tzw. nauki szczegółowe, czyli np. biologia, socjologia, psychologia. Przykładem takiego błędnego myślenia może być niedawna wypowiedź dla Onetu ks. dr hab. Alfreda Wierzbickiego, którego zdaniem dotychczasowe nauczanie Kościoła katolickiego („antropologia chrześcijańska”) traktujące homoseksualizm jako grzech (a skłonności homoseksualne jako poważne nieporządkowanie) pozostaje w (możliwej?) sprzeczności ze stanowiskiem „nauki”i. Czy to zatem „nauka” miałaby określać moralną słuszność i niesłuszność postępowania, odróżniać szacunek dla człowieka i jego uprawnień od tego, co tym szacunkiem nie jest?
Ten sposób rozumowania skażony jest ideologią, którą zwykło się określać jako scjentyzm i pozytywizm. Chociaż wielokrotnie poddawano go krytyce, to jednak wciąż powraca – w rozmaitej postaci i w rozmaitych dziedzinach – bo jest to ideologia wpisująca się w nowożytny projekt naukowy, odchodzący do tzw. klasycznej koncepcji nauki, ukierunkowanej na prawdę, a nie na wymierną korzyść, jak utrzymuje nowożytny model „nauki”, preferujący zatem nauki szczegółowe, dostarczające takich wymiernych korzyści. Przyjrzyjmy się szczegółom.
1. Krytyka scjentyzmu i pozytywizmu w Veritatis splendor i Fides et ratio
Krytykę scjentyzmu i pozytywizmu mamy także w nauczaniu Kościoła katolickiego, a wpierw w encyklikach Veritas splendor i Fides et ratioii św. Jana Pawła II. Papież wyraża ubolewanie, że nawet część współczesnych teologów moralistów próbuje oprzeć swoją dyscyplinę na wynikach nauk szczegółowychiii. Tymczasem poprawnie uprawianą etykę i teologię moralną (określającą słuszność i niesłuszność ludzkich czynów) należy oprzeć na filozofii, nauce zajmującej się uchwytywaniem istoty rzeczywistościiv, bo „formułowanie zasad moralnych nie należy do kompetencji metod właściwych naukom szczegółowym”v. Bazą tych nauk jest bowiem spostrzeżenie zmysłowe, nie będące w stanie ująć dobra i zła moralnego, bo jest ono związane z człowieczeństwem (istotą) człowieka, zmysłowo niedostępnego. Innymi słowy, określenie treści „praw człowieka” – uprawnień przysługujących człowiekowi z racji jego istoty, czyli bycia człowiekiem – pozostaje poza kompetencjami nauk szczegółowych, bo nie zajmują się one istotą badanej rzeczywistości – w tym także istotą człowieka.
Jakże zatem oczekiwać od nauk szczegółowych odpowiedzi na pytanie, czy homoseksualizm jest czynem słusznym czy niesłusznym? Ks. Wierzbicki nie informuje nas także, co to za „nauka” ma podważać „antropologię chrześcijańską” w sprawie homoseksualizmu i jakie konkretne badania ma na myśli. Wtedy też możliwa byłaby bardziej szczegółowa dyskusja, a nie dotycząca samego meritum zagadnienia stosunku homoseksualizmu do praw człowieka. To sprawa do ustalenia na poziomie filozoficznego wglądu w istotę człowieka. Nic zatem dziwnego – jak odnotowuje prof. Jerzy Vetulani, znany neurobiolog – środowiska homoseksualne są podzielone w sprawie istoty homoseksualizmu, a więc jedni z nich (kontynuatorzy „antyesencjalnej” pozycji M.  Foucaulta) potępiają jakiekolwiek badania np. nad mózgiem, jeśli miałyby wykazywać jakiekolwiek różnice jego funkcjonowania u homoseksualistów, co uważają za dyskryminującevi.
2. Szczegółowe aplikacje praw człowieka
Ale poznanie z obrębu nauk szczegółowych nie jest bezużyteczne w dziedzinie etyki (określaniu granicy pomiędzy moralnym dobrem i złem) i określaniu treści praw człowieka. Pomagają bowiem w formułowaniu szczegółowych aplikacji norm moralnych i praw człowieka, bo np. szczegółowa zasada „nie podawaj cyjanku potasu” jest możliwa do sformułowania dzięki wiedzy szczegółowej o tym, że cyjanek potasu jest trucizną. Ale uzasadnieniem zasady „nie podawaj cyjanku potasu” jest ogólna norma „nie zabijaj”, formułowana już w inny sposób: dzięki intelektualnemu wglądowi w nienaruszalną wartość ludzkiego życia, bo jest to dobro fundamentalne – warunek konieczny posiadania innych dóbr – osoby ludzkiej. Z pewnością polska Konstytucja nie wywodzi gwarantowanych w naszym kraju praw z nauk szczegółowych, bo w Preambule mowa o „uniwersalnych wartościach”, czytelnych dla ludzkiego rozumu, dokonującego wglądu w powszechną i niezmienną istotę człowieka, a nie na zmieniających się okolicznościach bytowania człowieka.

dr hab. Marek Czachorowski