Aktualności

Ataki na Benedykta XVI

Ataki na Benedykta XVI
https://s1.tvp.pl/images2/1/5/7/uid_157ae4ad85ebabd96465e0527ca035a71640462457881_width_1280_play_0_pos_0_gs_0_height_720_benedykt-xvi-fot-franco-origliagetty-images.jpg
1 lutego 2022 r.

Ataki na Benedykta XVI

„To wręcz groteskowe, że chce się przedstawić światu człowieka takiego jak papież senior Benedykt XVI/Jospeh Ratzinger jako kłamcę, przypisując jedno wydarzenie 42 lata później, jednemu z setek spotkań, w których, jak mu się wydaje, mógł uczestniczyć lub nie.

Oskarżanie go o tak niską moralnie postawę nie tylko świadczy o całkowitym braku szacunku dla osoby i chrześcijanina, o wielkich zasługach dla Kościoła i społeczeństwa, ale jest także porażką ujawniającą własne intencje, które są realizowane w szaleńczej kampanii oczerniania jego osoby”.

Tak mówi emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhard Müller w wywiadzie dla niemieckojęzycznego portalu kath.net na temat ogłoszonego 20 stycznia br. raportu o nadużyciach seksualnych w archidiecezji Monachium i Fryzyngi.

Kard. Müller przypomina, że Benedykt XVI/Joseph Ratzinger jest człowiekiem, który jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary i jako papież w decydującym momencie przywrócił na pierwszy plan zaniedbane kościelne prawo karne. „Czy to nie właśnie ci, którzy wówczas wyśmiewali go jako „panzerkardynała”, dziś zarzucają mu brak surowości wobec przestępców, choć w tych przypadkach nie ma nawet wątłych dowodów na zaniedbanie?” – pyta kardynał.

Raport o nadużyciach sporządzony przez archidiecezję Monachium i Fryzyngi wywołał wielkie zainteresowanie. Ocenia on również działalność ówczesnego arcybiskupa kardynała Josepha Ratzingera. Oskarża się go o niewłaściwe postępowanie w trzech sprawach.

Przedstawione przez ekspertów dowody nie pozwalają jednak przyjąć, że Benedyktowi XVI udowodniono przewinienie. O wątpliwościach dotyczących dowodów i zasług papieża-seniora z kardynałem Gerhardem Ludwigiem Müllerem rozmawia Lothar Rilinger, emerytowany prawnik i specjalista w zakresie prawa pracy oraz emerytowany zastępca członka Sądu Krajowego Dolnej Saksonii.

Publikujemy tekst wywiadu.

Lothar C. Rilinger: Czy uważa Eminencja za „twierdzenie obronne”, sformułowane w opinii biegłego, że ówczesny arcybiskup-kardynał Joseph Ratzinger miał nie być poinformowany o nadużyciach, choć jego poprzednicy i następcy byli informowani o przestępstwach popełnianych przez księży przez ówczesnych wikariuszy generalnych? Czy wiedzę innych biskupów o nadużyciach można przyjąć jako „przesłankę” i tym samym argumenty Benedykta XVI zakwalifikować jako „błąd logiczny”?

Kard. Gerhard Ludwig Müller:Nie potrzebuje on „twierdzenia obronnego”. Oskarżanie go o tak niską moralnie postawę nie tylko świadczy o całkowitym braku szacunku dla osoby i chrześcijanina o wielkich zasługach dla Kościoła i społeczeństwa, ale jest także porażką ujawniającą własne intencje, które są realizowane w szaleńczej kampanii oczerniania jego osoby.

Rilinger: Czy oskarżenie księdza o ekshibicjonizm należy uznać za drobne przestępstwo, skoro akt seksualny miał miejsce „przed” ofiarą, a nie „na” ofierze, a więc arcybiskup kardynał Ratzinger nie został poinformowany o tym procederze?

Kard. Müller: To, skąd bierze się skłonność do ekshibicjonizmu, jest pytaniem dla psychologii seksualnej. To, jak jej praktyka jest oceniana w świetle prawa karnego, zależy od decyzji właściwych sędziów sądów świeckich. Z moralnego punktu widzenia taki czyn jest grzechem ciężkim (por. 1 Kor 6, 9) Kto się tego dopuszcza, nie jest godzien kapłaństwa, ponieważ kapłan, podobnie jak każdy inny chrześcijanin, jest związany szóstym przykazaniem. Co więcej, reprezentuje on Chrystusa jako dobrego pasterza i dlatego powinien być duchowym i moralnym przykładem dla wszystkich wierzących (por. 1 P 5, 3). Ponadto ksiądz katolicki musi nie tylko poruszać się w granicach tego, co jest prawnie dozwolone, ale musi unikać wszelkiej obrazy swoim zachowaniem i wszelkiej dwuznaczności w mowie.

Rilinger: Czy to zrozumiałe, że arcybiskup Ratzinger nie zgłosił wykroczenia, lecz zajęła się nim sama administracja, ponieważ do nadużycia nie doszło w ramach wykonywania obowiązków kapłańskich, lecz w sferze prywatnej?

Kard. Müller: W przeszłości z pewnością istniała dobra praktyka nieangażowania ordynariusza we wszystkie szczegóły dotyczące nieczystych zachowań jego duchownych i pracowników świeckich, ponieważ nie chciano mu tego narzucać i uważano, że problem można rozwiązać samemu na poziomie działu personalnego. Dziś ludzie są bardziej wrażliwi i czujni na pierwsze oznaki. Nowe niebezpieczeństwo polega na tym, że pochopnie podejrzewa się niewinne osoby, a nawet rzuca się je na pożarcie mediom. Czy wszyscy oburzeni i agitatorzy w sprawie kardynała George`a Pella, który w ostatniej instancji został uniewinniony od wszystkich zarzutów wykorzystywania seksualnego, przeprosili go lub przynajmniej przeprosili Boga w swoim sumieniu?

Po Soborze rozpowszechnił się także postępowy wizerunek księży, których bohaterowie nie chcieli już być tak „spięci” w kwestiach moralności seksualnej. Liberalny ekskardynał McCarrick z USA był przez lata usprawiedliwiany w tych kręgach wymówką, że jego ofiary były tylko (!) kandydatami do kapłaństwa, którzy jako dorośli wiedzieli, co robią. Na tej frywolnej linii utrzymują się dziś obłudni „reformatorzy Kościoła”, którzy chcą zapobiegać przestępstwom seksualnym wobec nastolatków, legalizując hetero- i homoseksualne kontakty księży lub świeckich pracowników z dorosłymi. Czyniąc to, podważają moralność objawioną i etykę naturalną, celibat zamieniają w bluźnierczą farsę i bezczeszczą małżeństwo mężczyzny i kobiety jako boski dar. To, co jest grzechem, nie jest określane przez samego chrześcijanina od dnia jego cywilnej dojrzałości, czyli od jego 18. urodzin. Jako dzieci, młodzież, dorośli, seniorzy wiemy, że jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem i Jego świętą wolą. Już przedchrześcijański filozof Seneka w traktacie „O życiu szczęśliwym” uznał: „W królestwie się rodzimy: posłuszeństwo Bogu jest wolnością”. O ileż bardziej my, chrześcijanie, wierzymy, że wypełniając Boże przykazania, stajemy się wolni i szczęśliwi. „Zostaliście bowiem powołani do wolności (…) Tylko nie używajcie wolności jako usprawiedliwienia dla ciała, lecz służcie jedni drugim w miłości”. (Ga 1, 5:13)

Kościół nie może wyjść z tej medialnej zapaści poprzez podważanie moralności seksualnej. Z nędzy seksualizacji i komercjalizacji naszej cielesnej egzystencji, która odzwierciedla jedynie rozpaczliwą pustkę sensu europejskiego nihilizmu, możemy się wydostać tylko wtedy, gdy zrozumiemy nasze bycie mężczyzną lub kobietą jako dyspozycję do miłości osobowej i gdy przeżyjemy je jako łaskę. Seksualność jest zawsze nadużywana, gdy staje się narkotykiem; ma znieczulać poczucie bezsensu. Jednak życie nigdy nie jest pozbawione sensu, ponieważ sens, rozum, Słowo Boże, stało się ciałem i zamieszkało wśród nas i pozostaje z nami w Jezusie Chrystusie ze swoją łaską i prawdą.

Bóg nie stworzył człowieka hetero-, bi,-trans- czy aseksualnym, pederastą czy lesbijką, pedo- i homofilem czy w jakiejkolwiek innej technice osiągania przyjemności, ale na swój obraz i podobieństwo stworzył każdego człowieka jako mężczyznę lub kobietę. I błogosławi parę, mówiąc: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, zaludniajcie ziemię”. Jezus, Syn Boży i jedyny nauczyciel Bożej prawdy, definitywnie interpretuje tę antropologiczną prawdę pierwotną w taki sposób, że dzięki wzajemnej miłości mężczyzny i kobiety nie są już dwoje, lecz „jedno ciało” (Mt 19, 5).

Rilinger: Tydzień po tym, jak administracja dowiedziała się o skazaniu księdza, został on zwolniony z nauczania religii. Powodem zwolnienia był wymóg doktoratu, o który się ubiegał. Czy z tego argumentu można koniecznie wywnioskować, że skazanie za przestępstwo na tle seksualnym było powodem rozwiązania stosunku pracy?

Kard. Müller: Nie w żadnym wypadku. Każdy, kto tak czyni, myli procedurę zebrania wikariatu z metodami przesłuchań policji kryminalnej lub akrobacjami prawnymi amerykańskiej ławy przysięgłych. Nasi ludzie w administracji kościelnej nie wszyscy są kuci na cztery nogi, ale w większości bardzo łatwowierni, to znaczy bardziej prostoduszni niż gołębie i nie tak przebiegli jak węże. Ci, którzy tacy są, często jednak wyrządzają więcej szkód.

Oszuści wiedzą, że najłatwiej jest oszukać księży, aby wyciągnąć od nich pieniądze. Oczywiście, trzeba też uczyć się na błędach przeszłości w zarządzaniu ludźmi w Kościele, ale też nie popadać w przeciwną skrajność klimatu permanentnej podejrzliwości. Najlepszym zabezpieczeniem jest etos kapłański, któremu podporządkowują się proboszczowie i którego wzajemnie się trzymają. Ci, którzy codziennie jednoczą się z ofiarą Chrystusa na krzyżu w celebracji Świętej Eucharystii, z jego łaski pokonują każdą pokusę do grzechu.

Rilinger: Pedofilia była uważana za uleczalną, co mogło być również zgodne z dominującą w ówczesnym prawie karnym ideą resocjalizacji. Czy zaprzecza to „domniemaniu poprawy”, że z powodu tych starań arcybiskup Ratzinger nie został poinformowany?

Kard. Müller: Jako osoba niezaangażowana nie wiem oczywiście, jak dokładne były to informacje w szczegółach. Ale nawet ci, którzy byli obecni, nie są już w stanie odtworzyć wydarzeń w całości z akt, a już na pewno nie z pamięci. Ale ja znam Josepha Ratzingera od dziesięcioleci w jego intelektualnej uczciwości i moralnie pewnym osądzie.

A z tego wynika bez wątpienia, że nigdy i w żadnych okolicznościach nie uczynił ani nie pozwolił na nic nieostrożnego lub nawet celowego, co mogłoby wyrządzić szkodę jednostkom lub wspólnocie wierzących.

Jak często psychologowie mylili się w swoich przewidywaniach dotyczących recydywy przestępców. Wynika z tego, że każdy może działać tylko zgodnie z czystym sumieniem i wiedzą na swoim odpowiedzialnym stanowisku.

Konstytucyjnego państwa bez przestępstw poszczególnych obywateli i Kościoła bez grzechów jego poszczególnych członków, choć jest on świętym ciałem Chrystusa według swej istoty (por. Sobór Watykański II, Konstytucja o Kościele Lumen gentium 8), nie będziemy mogli doświadczyć przed Sądem Ostatecznym na tym świecie, a już na pewno nie będziemy mogli z pelagiańskum brakiem samokrytycyzmu wyrwać się z tego upadłego świata. Jesteśmy jednak przekonani, że w końcu Bóg odda sprawiedliwość wszystkim upokorzonym i znieważonym.

Rilinger: Benedykt XVI chce wyjaśnić pewne sprawy i dlatego dobrowolnie zgodził się na współpracę w ich wyjaśnianiu. Eksperci wątpią jednak w jego zdolności pamięciowe, bo nie mógł sobie przypomnieć spotkania po 40 latach i insynuują, że wbrew jego pamięci ówczesny arcybiskup był informowany o przestępczych zachowaniach księży. Czy uważa Eminencja, że jest możliwe, iż Benedykt XVI powołuje się na luki w pamięci, aby zaprzeczyć rzekomym nadużyciom?

Kard. Müller: Tylko Bóg ma w swojej pamięci doskonałą wiedzę o wszystkim, co dzieje się na świecie w ogóle i w najdrobniejszych szczegółach. Istoty ludzkie mają różne stopnie pamięci, ale nikt nie ma pamięci absolutnej. Z naszej przeszłości wiemy w ogólnych zarysach o wydarzeniach i możemy wybiórczo pamiętać pojedyncze słowa i doświadczenia. Czasami też błędnie łączymy rzeczy i myślimy, że – z powodu błędnego skojarzenia – tak musiało być.

To wręcz groteskowe, że chce się przedstawić światu człowieka takiego jak papież senior Benedykt XVI/Jospeh Ratzinger jako kłamcę, przypisując jedno wydarzenie 42 lata później jednemu z setek spotkań, w których, jak mu się wydaje, mógł uczestniczyć lub nie.

Co więcej, błąd nie wynika z jego własnej winy, ale jest przeoczeniem ze strony jego otoczenia. W wieku 94 lat jest nadal w pełni sprawny intelektualnie, ale nie radzi sobie z procedurami operacyjnymi, takimi jak czytanie tysięcy plików na ekranie komputera.

Może jednak przypomnieć sobie, że w tamtym czasie nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia, jakie stanowił ten ksiądz pochodzący z diecezji Essen. Co więcej, człowiek ten nie wchodził już w jego krąg widzenia i nie przyciągał negatywnej uwagi aż do wyjazdu Josepha Ratzingera do Rzymu.

Rilinger: Benedykt XVI po 40 latach nie pamięta wszystkich szczegółów. Czy można mu zatem zarzucić „kłamstwo”, jeśli po opublikowaniu opinii biegłego okazało się, że faktycznie uczestniczył w spotkaniu, na którym omawiano obwinionego księdza, choć z protokołu ówczesnego spotkania wynika, że dyskutowano jedynie o zakwaterowaniu księdza, ale nie o jego machinacjach przestępczych. Jako teolog i filozof, jak zdefiniowałby Wasza Eminencja „kłamstwo”?

Kard. Müller: W eseju „Co to znaczy mówić prawdę?” Dietrich Bonhoeffer, w warunkach zagrożenia życia przez państwowy system kłamstwa, w 1943 r. w więzieniu Berlin-Tegel, podaje teologiczną i tylko tutaj rozstrzygającą definicję w przeciwieństwie do jej ideologiczno-agitacyjnej instrumentalizacji: „Kłamstwo jest sprzecznością ze Słowem Boga, które wypowiedział w Chrystusie i na którym opiera się stworzenie. Zgodnie z tym, kłamstwo jest negacją, zaprzeczeniem oraz celowym i świadomym niszczeniem rzeczywistości takiej, jaką stworzył ją Bóg i jaka istnieje w Bogu, i to o tyle, o ile dokonuje się to za pomocą słów i milczenia”.” (Dietrich Bonhoeffer, Dzieła 16, 627)

Źródło: https://www.niedziela.pl/artykul/76745/Szalencza-kampania-pomowien-przeciwko