Bezpodstawne ataki na Fundację Lux Veritatis

Bezpodstawne ataki na Fundację Lux Veritatis
Mimo tego, iż proces trwa już kilka miesięcy, a my jesteśmy po kilku rozprawach, ja w dalszym ciągu nie rozumiem aktu oskarżenia i o co jestem oskarżona (…). Nie rozumiem aktu oskarżenia i uważam, że nie jesteśmy w stanie się bronić. Mogę powiedzieć tylko o faktach. Jeśli akt oskarżenia dotyczy wniosku Watchdoga z listopada 2016 roku o udostępnienie informacji publicznej, to Fundacja wypełniła ciążący na niej obowiązek, udzielając informacji publicznej (…). Faktem jest to, że jeśli Fundacja udzieliła informacji publicznej, to jej zarząd nie mógł działać w jakimś porozumieniu, wpływać na jej pracowników, żeby nie udzielić informacji publicznej. Tym samym zarząd nie mógł uzyskać żadnej korzyści majątkowej czy osobistej w związku z nieudzieleniem informacji publicznej, bo ją udzielił – mówiła Lidia Kochanowicz-Mańk, dyrektor finansowy Fundacji „Lux Veritatis” w programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam.
Wczoraj odbyła się kolejna rozprawa przeciwko zarządowi Fundacji „Lux Veritatis”. Do sprawy odniosła się Lidia Kochanowicz-Mańk.
– Zastanawiałam się, że mimo tego, iż proces trwa już kilka miesięcy, a my jesteśmy po kilku rozprawach, ja w dalszym ciągu nie rozumiem aktu oskarżenia i o co jestem oskarżona. Myślę, że tak samo podchodzą do tego Ojciec Dyrektor i o. Jan Król. Nie rozumiem aktu oskarżenia i uważam, że nie jesteśmy w stanie się bronić. Mogę powiedzieć tylko o faktach. Jeśli akt oskarżenia dotyczy wniosku Watchdoga z listopada 2016 roku o udostępnienie informacji publicznej, to Fundacja wypełniła ciążący na niej obowiązek, udzielając informacji publicznej. To jest fakt – oznajmiła dyrektor finansowy Fundacji „Lux Veritatis”.
– Faktem jest to, że jeśli Fundacja udzieliła informacji publicznej, to jej zarząd nie mógł działać w jakimś porozumieniu, wpływać na jej pracowników, żeby nie udzielić informacji publicznej. Tym samym zarząd nie mógł uzyskać żadnej korzyści majątkowej czy osobistej w związku z nieudzieleniem informacji publicznej, bo ją udzielił – dodała.
Stowarzyszenie Watchdog do tej pory nie przedstawiło ani jednego dokumentu świadczącego o winie członków zarządu Fundacji „Lux Veritatis”.
– Podczas całego postępowania w sądzie nie wykazano ani jednego dokumentu czy informacji, która wskazywałaby na to, że członkowie zarządu, w tym ja, byliśmy w zmowie, nakłanialiśmy do czegoś pracowników, uzyskaliśmy jakąkolwiek korzyść majątkową czy osobistą. Podczas poprzedniej rozprawy, kiedy słuchany był prezes Stowarzyszenia Watchdog, został on zapytany o to, czy posiada jakąkolwiek wiedzę o tym, czy członkowie zarządu Fundacji współpracowali w celu nakłaniania pracowników, aby ci przeciągali sprawę. Prezes stowarzyszenia Watchdog powiedział, iż nie ma takiej wiedzy – powiedziała Lidia Kochanowicz-Mańk.
Wniosek o udzielenie informacji publicznej był pierwszym, z jakim Fundacja „Lux Veritatis” musiała się mierzyć. Z uwagi na ograniczoną liczbę pracowników przygotowanie niezbędnych dokumentów trwało.
– Nie mamy dużej ilości pracowników. Każdy ma swoje zadania. Oglądamy każdą złotówkę i oszczędzamy, jeśli chodzi o wynagrodzenia i zatrudnienie. Rzeczywiście jest tak, że przygotowanie pisma trwało kilka miesięcy. Osoba, która do tej pory się tym nie zajmowała, wykonała tę pracę dodatkowo – podsumowała gość TV Trwam.
Więcej informacji na temat ataków Stowarzyszenia Watchdog pod adresem Fundacji „Lux Veritatis” można znaleźć [TUTAJ]