Aktualności

Bliski Wschód woła o pokój

Bliski Wschód woła o pokój
Greg Rosenke on Unsplash
16 marca 2021 r.

Bliski Wschód woła o pokój

Jeśli dzisiaj jesteśmy w Libii, Iraku, Libanie czy Syrii, to jest jedno wielkie wołanie Bliskiego Wschodu – pokój, pokój i jeszcze raz pokój. I tutaj też apel do wszystkich, którzy mogą to uczynić, żeby zapanował pokój na tamtej ziemi: Wszystko inne da się poukładać, ludzie mogliby mieć pracę, mogliby żyć, gdyby nie te przeklęte interesy na handlu bronią, na surowcach, bo przecież to oto tylko chodzi. Nie chodzi o dobro ludzi, tylko o wielkie krwawe interesy – podkreślił ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie w rozmowie z Redakcją Informacyjną Radia Maryja.

Dziś mija dokładnie 10. rocznica wybuchu protestów w Syrii, ostatnim kraju, który dołączył do arabskiej wiosny.

– Jest to wojna zapomniana. Niestety po raz kolejny mamy do czynienia  z taką wielką krwawiącą raną, jaką jest dla Kościoła katolickiego Bliski Wschód – zaznaczył ks. prof. Waldemar Cisło.

Jak stwierdził dyrektor sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, po wielu latach w końcu oczy świata zwróciły się na Irak, gdzie już wcześniej miały miejsce nieszczęścia, niszczenie kościołów i mordowanie ludzi.

– Dzięki wizycie Ojca Świętego, najtrudniejszej w jego dotychczasowym pontyfikacie, a jednocześnie takiej, która pokazała, jak mocno i tragicznie chrześcijanie są prześladowani. Zobaczył los Jazydów, zobaczył Chaldejczyków, zobaczył inne kościoły Wschodu, które złożyły olbrzymią daninę krwi – wskazał duchowny.

Patriarcha Jozef Absi podkreślił, że tak, jak zapomniano o Iraku, tak samo zapomniano o Syrii. Amerykańska prasa przestała się interesować sytuacją na Bliskim Wschodzie – dodał rozmówca Radia Maryja.

– Przed wojną żyło w Syrii ok. 22 mln osób, z czego ok. 10 mln to byli chrześcijanie. Dzisiaj niemal połowa z nich wyemigrowała. Sytuacja zaczyna przypominać sytuację w Iraku i z tym, co dzieje się tam z chrześcijaństwem. PKB w tym okresie w Syrii spadło 85 proc. U nas jeśli kilka procent się waha, to mówimy, że jest problem. Dramatycznie spadły zarobki. Dzisiaj, żeby w Syrii utrzymać rodzinę, potrzeba 200 dolarów, a zarobki sięgają czasami 40, 60 dolarów. W takich miastach jak Homs, Aleppo bezrobocie sięga nawet 70, 80 procent. To jest wielki dramat tych ludzi  – zwrócił uwagę ks. Waldemar Cisło.

Duchowny jest wdzięczny Polakom za pomoc Syryjczykom.

– Przy pomocy składek indywidualnych i wsparcia premiera rządu mogliśmy wyleczyć kilkadziesiąt tysięcy Syryjczyków. To jest prawie 40 tys. Syryjczyków, którzy skorzystali z tej pomocy. Oni są niezmiernie wdzięczni. To jest piękna karta, którą Polska zapisała na kartach pomocy humanitarnej – podkreślił kapłan.

Ks. Waldemar Cisło wskazał, to co obecnie jest najważniejsze dla Bliskiego Wschodu.

– Jeśli dzisiaj jesteśmy w Libii, Iraku, Libanie czy Syrii, to jest jedno wielkie wołanie Bliskiego Wschodu – pokój, pokój i jeszcze raz pokój. I tutaj też apel do wszystkich, którzy mogą to uczynić, żeby zapanował pokój na tamtej ziemi: Wszystko inne da się poukładać. Ludzie mogliby mieć pracę, mogliby żyć, gdyby nie te przeklęte interesy na handlu bronią, na surowcach, bo przecież to oto tylko chodzi. Nie chodzi o dobro ludzi, tylko o wielkie krwawe interesy – zwrócił uwagę rozmówca Radia Maryja.

Dyrektor sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie zaznaczył, że dla Bliskiego Wschodu potrzeba kompleksowych rozwiązań. Jednak tym, co najbardziej niepokoi – jak stwierdził – jest sytuacja w Libanie.

Liban przyjął ok. 2 mln Syryjczyków jako uchodźców. Przyjął 800 tys. Palestyńczyków i ten kraj jest kolejnym, który jest zdestabilizowany. Od kilku lat trwa bardzo potężny kryzys ekonomiczny. Waluta spadła niesamowicie, dziesięciokrotnie spadła jej wartość w stosunku do dolara amerykańskiego przez ostanie 1,5 roku – zauważył.

Jak zaznaczył kapłan, jeżeli świat się nie zlituje nad Bliskim Wschodem, to niestety będziemy mieli kolejny kraj, który tak jak Irak, Syria będzie cierpiał.

Pamiętajmy, że największymi ofiarami wojny są najsłabsi: starcy, kobiety i dzieci – tak, jak to było w Iraku, Syrii i tak, jak jest dzisiaj w Libanie – akcentował.

Według danych Polskiej Misji Medycznej, ale też UNICEF, wynika, że podczas wojny aż 80 proc. dzieci, które urodziły się trakcie konfliktu nie umie ani czytać, ani pisać, a od początku wojny do obecnego roku 40 proc. syryjskich szkół zostało uszkodzonych lub zniszczonych.

W samym tylko Aleppo jest 10 tys. dzieci, które nie mają możliwości brania udziału w edukacji, więc jaki mamy tego skutek? Te dzieci, które nie się uczą, żyją na ulicy, często mają broń, są bardzo łatwym łupem wszelkiego rodzaju bojówek, różnych organizacji terrorystycznych i to, że kradnie się im dzieciństwo to jest raz, a dwa – pozawalamy na to, że powstanie kolejne pokolenie terrorystów. Pamiętam, że w obozach dla uchodźców w Iraku nie pytano nas, czy będą mieli lepsze warunki mieszkania, tylko ci uchodźcy z okolic Mosulu pytali, czy nasze dzieci pozostaną kolejny rok bez szkoły – wyjaśnił ks. prof. Waldemar Cisło.

Źródło: https://www.radiomaryja.pl