Aktualności

Gdybyście byli ze świata… Rozmowa z ks. dr Zdzisławem Wójcikiem – psychologiem

Gdybyście byli ze świata… Rozmowa z ks. dr Zdzisławem Wójcikiem – psychologiem
Photo by Alicia Quan on Unsplash
9 września 2022 r.

Gdybyście byli ze świata… Rozmowa z ks. dr Zdzisławem Wójcikiem – psychologiem

W jednej z ulotek, które znalazłam na stoliku w kościele była taka informacja, cytuję: „Można zaobserwować szereg aktów wandalizmu w postaci zniszczonych bądź uszkodzonych pomników, przydrożnych figur, kościołów i innych obiektów, a także liczne profanacje świętych dla chrześcijan osób i symboli. Kierowane wobec duchownych akty agresji kończyły się pobiciem, a ośmieszanie, parodiowanie i dyskryminowanie chrześcijan w przestrzeni publicznej stało się niemal powszechne”. Dalej wyczytałam, że taka diagnoza pochodzi z Raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości. Czy Ksiądz podziela tę obserwację?

Jak najbardziej. Ale za tymi suchymi faktami kryje się rzeczywistość znacznie bogatsza, naznaczona wieloma dramatami i ludzkimi tragediami.

Od pewnego czasu rozmawiamy na temat prześladowań chrześcijan, próbując spojrzeć na to z psychologicznego punktu widzenia. Czy psychologia może coś wnieść do zrozumienia problemu prześladowań?

Oczywiście, ale w zakresie swoich kompetencji. Psychologia zajmuje się, najogólniej rzecz biorąc, zachowaniem człowieka. Dla takiego ujęcia interesujący może być zarówno podmiot, jak też przedmiot tych prześladowań. Innymi słowy, chodzi o odpowiedź na pytanie: „kim jest ten, który prześladuje, a kim ten, który jest prześladowany?” Przede wszystkim możemy opisywać zachowanie ludzi, motywacje ich działania, emocje, sferę poznawczą osobowości, ich wolę itd. Ale możemy też szukać przyczyn takich zachowań, a nawet próbować je przewidywać po to, by np. uczyć i wychowywać, by odpowiednio wspierać człowieka w jego rozwoju.

Porozmawiajmy dziś o tych, którzy są prześladowani, a może nawet znienawidzeni. W Ewangelii według św. Jana jest taka wypowiedź Chrystusa: „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. (…) Jeżeli Mnie prześladowali, i was będą prześladować.” (J 15,18-20). Nawiązując do tych słów, nasuwa się pytanie: czy my jako chrześcijanie jesteśmy jacyś inni niż cały ten świat i może właśnie dlatego jesteśmy prześladowani?

Świat faktycznie nie lubi „odmieńców”, czyli ludzi niedopasowujących się do otoczenia. A dzisiaj ludzie wierzący w Boga i wyrażający na co dzień swoje przekonania, dla wielu takimi wydają się być, tzn. innymi, a może nawet dziwnymi. Jednocześnie świat potrzebuje takich ludzi. Świat wymusza konformizm, a jednocześnie brzydzi się nim. Świat z uwagą słucha ludzi niosących Dobrą Nowinę, a jednocześnie boi się tej Nowiny. A jeśli się boi to i atakuje, staje się agresywny.

Co w takiej sytuacji proponuje nam Ewangelia, Dobra Nowina?

Jezus proponuje nam, abyśmy nie przejmowali się światem i jego opinią, abyśmy nie byli „własnością świata” i abyśmy dali się „wybrać ze świata”. Człowiek wybrany przez Boga to ktoś „nie z tego świata”. Świat potrzebuje takich ludzi, bo doskonale przeczuwa, że bez odniesienia do czegoś transcendentnego, czyli czegoś, co pochodzi jakby z zewnątrz, nie zrozumie siebie. Psycholog V.E. Frankl określił to zjawisko psychologiczne terminem „nieuświadomiony Bóg”, a nasz święty papież Jan Paweł II wyraził to w słynnym zdaniu, że: „Człowieka (…) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie”. Warszawa, 1979 r.

Czy ci „odmieńcy”, to dla dzisiejszego świata także osoby duchowne?

Może nawet bardziej niż ktokolwiek. Sytuacja, kiedy kapłan jest atakowany, często ośmieszany i niezrozumiany stała się codziennością mediów, polityków, aktorów, nie mówiąc także o naszych poczciwych parafianach. Media, a zwłaszcza internet bardzo mocno wpływając na opinie i postawy ludzi przynosząc skutki, których Kościół w Polsce się raczej nie spodziewał. Jest wiele innych obszarów, gdzie czyha na kapłana zagrożenie, jak zresztą na każdego człowieka.

Jakie zagrożenia uważa Ksiądz za szczególnie dzisiaj dotkliwe i niebezpieczne dla osoby duchownej?

Warto zwrócić uwagę na szczególny rodzaj niebezpieczeństwa, które zagraża księdzu. Otóż nie ulega wątpliwości, że nasze hałaśliwe czasy zagrażają zachowaniu równowagi między życiem publicznym a prywatnym, między miejscem zarezerwowanym dla siebie a miejscami, którymi powinien się dzielić, między kontemplacją a działaniem, między odpoczynkiem a pracą. To zagrożenie wytwarza niepokój i cierpienie. Kapłanowi coraz trudniej odpowiedzieć dzisiaj na pytania, których kiedyś tak wyraźnie raczej sobie nie stawiał.

Jakie to pytania?

Bardzo podstawowe, np.: gdzie i kim jestem? Świat zmienia się pod wieloma względami w szalonym tempie. Kapłan nagle postawiony wobec nowych i niejasnych realiów szybko zmieniającego się świata może stracić orientację i równowagę. A jeśli tak się dzieje, to znaczy, że jego zdrowie psychiczne może być zagrożone.

W jakim zatem świecie żyje dzisiaj kapłan?

Wiadomo, że egzystencja człowieka to bycie razem. Nie jestem sam w świecie, ale dzielę ten świat z innymi. Jeśli chcę prowadzić zdrowe życie w świecie, który mnie osądza i każe grać rolę, do której nie jestem przygotowany albo która jest mi obca, potrzebuję dwóch rzeczy. Po pierwsze, muszę mieć swoją wewnętrzną prywatność i po drugie, muszę ustalić hierarchię relacji z tym światem.

Czy jest w ogóle miejsce na prywatność w życiu kapłana?

Otóż człowiek, który nie ma prywatności, nie może być częścią wspólnoty. To właśnie tutaj kapłan może mieć problemy. Bardzo często traci prywatne życie, w którym mógłby być sam ze sobą. Będąc przyjacielem wszystkich, nierzadko sam nie ma przyjaciół. Udzielając rad innym, czasami nie ma nikogo, kto by zaradził jego bólom i problemom. Nie mając poczucia zadomowienia biega tu i tam, aby znaleźć ludzi, którzy dadzą mu poczucie przynależności.

Czy już sama świadomość tego, że to wierni potrzebują kapłana nie wystarczy duchownemu do spokojnego pełnienia swojej misji?

Kapłan, który nerwowo szuka przyjaźni, może potrzebować swych parafian bardziej niż oni jego. Szukając akceptacji, jest skłonny zaufać każdemu, kto się doń uśmiechnie. W konsekwencji jego parafianie staną się jego potrzebą. Zacznie spędzać z nimi długie godziny, aby bardziej zaspokoić własne pragnienia niż ich. W ten sposób będzie zmierzał do zatracenia hierarchii w relacjach, nigdy nie będzie czuł się bezpieczny, zawsze czujny i w końcu stwierdzi, że jest straszliwie niezrozumiany i samotny. A jeśli się jeszcze okaże, że zawiódł się na tych, którym najbardziej ufał, to może poczuć się zdradzony, oszukany.

Może się też odgrodzić od innych popadając w drugą skrajność i „zamknąć się w czterech ścianach”. Taki scenariusz też jest chyba możliwy?

Rzeczywiście, ma Pani rację. Paradoks polega na tym, że ten, kogo uczono kochać wszystkich, w rzeczywistości może nie kochać nikogo i nie mieć przyjaciół, bo też przestaje ufać innym, a przynajmniej staje się bardzo podejrzliwy. Ten, kto nie ćwiczył się w kontemplacji, często nie jest w stanie spokojnie być ze sobą sam na sam i nabrać oddechu i sił do życia. Ten, który często innym podpowiada: „zatrzymaj się na chwilę i pomyśl po co żyjesz”, sam odczuwa słuszną przecież potrzebę bycia z innymi, aby mieć wrażenie, że się rozwija, że jest pełną osobą i ma poczucie sensu życia, bycia niezbędnym i że w ten sposób ewangelizuje. W końcu może czuć się odepchnięty, niechciany, niepotrzebny. To jest bardzo niekomfortowa sytuacja, zresztą nie tylko dla księdza.

Jak kapłan ma zachować równowagę psychiczną w świecie, który Ksiądz nakreślił, a nie jest to obraz kolorowy?

Wszyscy znajdujemy się w jakiejś nowej rzeczywistości, której się uczymy i do której musimy się dostosować. Może się okazać, że współczesny kapłan, zwłaszcza młody prezbiter, będzie musiał korzystać z pomocy specjalistów, np. psychologów czy psychiatrów. Bycie kapłanem nie daje gwarancji radzenia sobie ze zdrowiem psychicznym, zwłaszcza w sytuacjach dużego przeciążenia. Trzeba oczywiście podkreślić doniosłą rolę prezbiterium diecezjalnego jako wspólnoty w życiu osobistym każdego kapłana. „Wspólnota kapłańska ożywiona duchem braterstwa sakramentalnego jest bardzo ważnym środowiskiem formacji duchowej i duszpasterskiej. Jest niezbędnym środowiskiem życia każdego kapłana. Pomaga mu wzrastać w świętości i stanowi niezawodne oparcie w trudnościach”. To są słowa Jana Pawła II z książki pt. „Dar i tajemnica”. Co do znaczenia tych słów o roli i znaczeniu wspólnoty nie powinniśmy wątpić.

A co z potrzebą prywatności i jej rolą w życiu kapłana w kontekście tzw. „polityki prywatności”?

Z mojego punktu widzenia, po prostu chodzi o rozwagę i kulturę osobistą. Otóż prywatność można opisać jako obszar, w który nie wolno wkraczać bez pozwolenia. Może ona obejmować kilka sfer: cielesną (nikt nie może Cię dotykać, jeśli sobie tego nie życzysz), terytorialną (gdy ktoś chce wejść do Twojego domu, powinien najpierw zapukać i zapytać o zgodę), informacyjną (nikt bez pozwolenia nie powinien czytać Twojego pamiętnika czy poczty, nieupoważniona osoba nie powinna mieć dostępu do informacji o Twoim zdrowiu) oraz komunikacyjną (inne osoby nie powinny podsłuchiwać Twoich rozmów). Każdy z nas potrzebuje pewnej przestrzeni prywatności. Zazwyczaj im lepiej jakąś osobę znamy, tym bliżej siebie ją dopuszczamy. Jednak nawet najbliżsi nie powinni przekraczać pewnych granic.

Mimo że każdy w jakimś stopniu odczuwa potrzebę zachowania prywatności, nie jest ona wartością stałą i niezmienną. Przecież przez wieki ludzie żyli i często nadal żyją całymi rodzinami w jednym pomieszczeniu.

Rozumienie prywatności zależy od miejsca i czasu. Taka sytuacja, o której Pani mówi wiąże się z daleko idącym ograniczeniem sfery prywatności, a nawet intymności. Dla wielu współczesnych Europejek i Europejczyków byłoby to trudne do zaakceptowania. Ostatecznie trudność polega na tym, że ustalenie, przez co prywatność może być naruszana, nie zawsze jest łatwe, ponieważ rozumienie prywatności zależy od preferencji jednostki. To, na co jedni nawet nie zwrócą uwagi, dla innych będzie zupełnie nie do zaakceptowania.

Miejsce i rola kapłana w dzisiejszym świecie to wielki temat. Wydaje mi się jednak, że wrogowie Kościoła podważają, a może nawet je negują. Czy mam rację?

Bez wątpienia. Z pewnością próbuje się to miejsce bardzo zredukować i ograniczyć, a może nawet wyeliminować. Świadomość tego na pewno nie sprzyja rodzeniu się powołań kapłańskich, decyzji o wstąpieniu do seminarium, bądź też poprawnemu funkcjonowaniu i trwaniu w kapłaństwie. Gdy chodzi o zdrowie każdego człowieka, czy to jest osoba świecka, czy duchowna, to ostatecznie trzeba podkreślić, że zachowanie równowagi między potrzebą prywatności a potrzebą przynależności do wspólnoty (Kościoła, ojczyzny, naszego stanu) daje szanse na zachowanie zdrowia psychicznego i duchowego.

Czy to, o czym mówiliśmy w odniesieniu do sytuacji kapłana, można nazwać współczesną formą prześladowań chrześcijan?

Sądzę, że tak. Uważam, że w pewnym sensie pozwoliliśmy sobie jako Kościół „wejść na głowę”, ufając że inni mają dobrą wolę i szczere intencje. Okazuje się, że tak nie jest. Nie zapominajmy jednak o tym, że Pan Jezus powiedział nam nie tylko: „Jeżeli Mnie prześladowali, to i was prześladować będą”. Od razu dodał: „Jeżeli Moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać”. Róbmy swoje.

Dziękuję za rozmowę.