Aktualności

Ideologizacja Europy

Ideologizacja Europy
Jakob Braun on Unsplash
17 marca 2021 r.

Ideologizacja Europy

Z prof. dr. hab. Mieczysławem Rybą, historykiem, wykładowcą z KUL i WSKSiM, rozmawia Mariusz Kamieniecki

To oczywiste, że prześladowanie i przemoc wobec kogokolwiek jest niedopuszczalna. Czemu ma zatem służyć rezolucja Parlamentu Europejskiego dotycząca ogłoszenia Unii „strefą wolności LGBT”?

– Owszem, przemoc jest niedopuszczalna, ale tylko w stosunku do osób lgbt, natomiast w stosunku do krytyków ideologii całej tej rewolucji seksualnej jest już zgoła inaczej. Dlatego rezolucja Parlamentu Europejskiego zmierzająca do ogłoszenia Unii Europejskiej „strefą wolności LGBT” – w istocie jest rezolucją przemocową. Jeśli głębiej sięgnąć w treść, to dokument ten zabrania państwom czy też społecznościom krytycznie odnosić się do tej ideologii – oczywiście w imię obrony przed rzekomą przemocą. Natomiast za każdym razem, kiedy ktoś komuś odbierał wolność słowa, kiedy ktoś kogoś pozbawiał różnych jego praw, to robiono to w imię zasad moralnych, w imię wyższych zasad etycznych rzekomo łamanych przez te osoby. Zresztą tłumaczono to tak, że żadna ideologia, żaden system totalitarny nikogo nie atakował, tylko bronił rzekomo przed łamaniem prawa. Stąd takie osoby wskazywano jako rzekomo prześladujące mniejszości narodowe, odsądzano je od czci i wiary, określając je mianem zdrajców. Tak na przykład mówili Niemcy w 1939 roku, podobnie Rosjanie o mniejszościach ukraińskich czy białoruskich. Zatem takie są prawidła tej gry, natomiast to, że u nas w Polsce nie ma żadnego prześladowania mniejszości, to widać chociażby na ulicach, w statystykach policyjnych, ale kogo interesują fakty…

Dlaczego, choć u nas jest relatywnie najmniej przypadków napaści na osoby o odmiennej orientacji seksualnej, na co wskazuje chociażby raport OBWE za 2019 rok, to jednak Polska znajduje się na celowniku i jest oskarżana?

– To, że Polska jest krajem tolerancyjnym, wynika z faktu, że jesteśmy – jeszcze – krajem katolickim. Stąd nie pasujemy do pewnych ideologicznych standardów, które obowiązują na Zachodzie. Tak naprawdę to nie chodzi o to, ile przestępstw motywowanych uprzedzeniami zostało dokonanych, także jeśli chodzi o wykroczenia rasistowskie czy antysemickie, których u nas w zasadzie też nie ma, tylko pytanie jest – kogo obrazimy, kogo określimy rasistą czy antysemitą. I to jest ważne. I pod tym względem Polska nie pasuje do pewnego wzorca ideologicznego, rzec można, że psuje całą robotę ideologiczną, burzy cały misterny plan. Po drugie, jesteśmy krajem, który trzeba postponować, a więc zrobić z Polski czarnego luda, ażeby w momencie, kiedy zechcą nałożyć na nas różne sankcje blokujące nasz rozwój, jak chociażby obcięcie funduszy ze względu na rzekome nieprzestrzeganie tzw. praworządności, mieć podkładkę, argument. Chodzi o to, żeby znieczulić opinię europejską, która przesiąknięta tą zakłamaną retoryką uzna, że kary nakładane na nas są w gruncie rzeczy słuszne, bo nie przestrzegamy elementarnych praw człowieka. Zawsze jest tak, że jeśli chce się kogoś podporządkować i ukarać, to przyprawia mu się gębę, żeby usprawiedliwić swoje działania wobec tego kogoś. Jest to metoda stara jak świat.

Można rzec, że kłamstwo Barta Staszewskiego zbiera swoje żniwo w świecie?

– Działalność Barta Staszewskiego związana z wieszaniem przed wjazdem do różnych miejscowości tablic z napisem „Strefa wolna od LGBT”, jest – moim zdaniem – przemyślaną akcją i obrazem tego, jak cały ten ideologiczny wał się przesuwa. Zatem tych, którzy nie chcą demoralizacji i ideologizacji swoich dzieci, po prostu się postponuje. Te tablice były ni mniej, ni więcej pokazaniem, kogo należy atakować, te tablice były sygnałem dla zachodnich elit, mediów, a dalej polityków, tych, którzy odpowiadają za pieniądze, kto jest naznaczony i kogo można czy wręcz należy atakować. To nic innego jak typowa stygmatyzacja, bo homoseksualiści wcale nie są u nas atakowani. Nikt nikomu w Polsce nie przykleja nalepek na czoło, na samochód czy na dom, że jest homoseksualistą, tylko wskazuje się tych, którzy bronią się przed tą ideologią, mówiąc, że są poza prawem, próbując ich karać – tak naprawdę nie wiadomo za co.

Věra Jourová nie ma świadomości, że to, co robi Staszewski, to manipulacja i kłamstwo, czy świadomie wchodzi w tę grę przeciw Polsce, grożąc nawet ograniczeniem nam unijnych funduszy?

– Komisarz Věra Jourová jest tylko i wyłącznie urzędnikiem unijnym, który w stu procentach zależy od jej mocodawców. Moim zdaniem nie tylko nie wie, co nie chce wiedzieć, jaka jest prawda.

Choć rezolucja europarlamentu, o której rozmawiamy, to tylko polityczny manifest, a nie dokument prawny, to jednak w ślad za tym mogą pójść konkretne działania wymierzone w kraje niepokorne?

– Na początek tego typu rezolucje mają za zadanie odebrać dobre imię danemu państwu, oczernić je. I to jest pierwszy etap, za którym pójdą już konkretne działania. Jest to – w mojej ocenie – przygotowanie artyleryjskie pod konkretne działania, które być może już niedługo nastąpią. Odebranie czy próby odebrania nam funduszy unijnych to tylko przykład możliwych działań przeciwko Polsce. Tak czy inaczej Unia Europejska ma cały szereg możliwości i równie dobrze może je zastosować wobec państw niepokornych, takich jak Polska czy Węgry, które wyłamują się poza ideologiczne standardy. Tym bardziej trzeba nam wyciągnąć wnioski, bo cały ten spektakl jest wyreżyserowany i pewnie na tym się nie skończy, a te wszystkie próby karcenia nas będą się powtarzały. Musimy sobie też uświadomić, że skoro próbujemy się wybić na podmiotowość, próbujemy pozostać krajem katolickim, to będą nam próbowali to wszystko odebrać. I jeśli to zrozumiemy, to może nie damy się zniszczyć.

Cała rozmowa dostępna na https://naszdziennik.pl.

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl