Aktualności

Młodzi muzycy w szponach wojny kulturowej

Młodzi muzycy w szponach wojny kulturowej
daniel james on Unsplash
15 lutego 2023 r.

Młodzi muzycy w szponach wojny kulturowej

Toruński Zespół Szkół Muzycznych naznaczony wpływem ideologii genderowej?

Szkoła młodych talentów artystycznych wpisała się w inicjatywę organizowanego przez lokalne władze miasta tzw. „Tygodnia tolerancji”. Pani Dyrektor, nie konsultując podjętej decyzji z rodzicami uczniów, bez skrupułów przeniosła tę inicjatywę na powierzony jej działaniom teren szkoły artystycznej.

Dla przemieszczających się po korytarzach dzieci, zarówno z klas szkoły podstawowej, jak i średniej zaprezentowano na tablicach ogłoszeniowych wielorakie przekazy o kłamliwych treściach w temacie tolerancji. I tak, według zamysłów pomysłodawców owej inicjatywy TOLERANCJA jest równoważna AKCEPTACJI, choć taka narracja jawi się w opozycji do słownikowej wersji tolerancji. W Słowniku Języka Polskiego czytamy: tolerancja to poszanowanie czyiś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych. Zatem z definicji tej w żaden sposób nie wynika, iż tolerując czyjeś zachowania, jednocześnie musimy je zaakceptować.

W obliczu tej ewidentnej manipulacji, należałoby się zastanowić, komu w istocie zależy na tym, by wrażliwe, artystyczne wnętrza młodych adeptów sztuki muzycznej wprowadzać na bezdroża rozumu? Dlaczego w tak okrutny sposób miesza się w głowach młodym artystom? Jak ta elitarna, utalentowana grupa, mająca w przyszłości tworzyć rdzeń tożsamości kulturowej, ma funkcjonować, jeśli pozbawi się ją prawdy, że tolerancja, to także niejednokrotnie cierpliwe znoszenie postaw, których w istocie nie akceptujemy?

Jednak widać wyraźnie, że nie na takim przekazie treści zależało pracownikom szkoły. I mówię to ze smutkiem, z nostalgią przywołując w pamięci dwie, trzy dekady wstecz… Powracam w czasie do normalności, w której wszelkie dewiacje osób LGBT, klarownie nazwano by zboczeniem, z pilnym wskazaniem na potrzebę leczenia tej choroby. Jednakże dziś, kiedy ideologia genderowa z takim impetem wkrada się na salony, gdzie dla niektórych artystów i tzw. celebrytów staje się wręcz normą kulturowo-społeczną, już nie uliczne feministki, lecz władze szkoły przyzwalają na demoralizację dzieci.

Tymczasem w głowach rodziców, nie zgadzających się na ten gorszący eksperyment dokonywany na żywej tkance ich dzieci, jawi się zasadnicze pytanie: Czy szkoła poprzez pokazywanie para tęczy na tablicach robionych przez nauczycieli promuje postulaty LGBTQ+? W istocie zatem to, że istnieje 56 płci, że płeć można zmieniać dowolnie często, że dziecko może mieć dwie matki lub dwóch ojców… Przytoczyłam tylko kilka podstawowych przekonań, wręcz nawet „dogmatów” głoszonych w niniejszym środowisku. I to chyba wystarczy, gdyż cała reszta jest jeszcze bardziej przytłaczająca.

Nie wiem jaka jest odpowiedź Grona Pedagogicznego na postawione powyżej pytania. Jednak konsekwencją opowiedzenia się po jednej ze stron mogłaby być potencjalnie sytuacja, w której nastolatek przejawiający jakiekolwiek problemy, zostałby specjalistycznie zaopiekowany i odesłany z pytaniem czy przypadkiem nie jest innej płci i nie powinien brać leki hormonalne, które mu w tym pomogą.

I wcale nie czekać aż minie burza hormonów wieku dojrzewania. Tak postępowało się dawniej, ale nie dziś… Bo teraz nastały inne czasy.

Małgorzata Uzarska
Koordynator Biura Sieci Pomocy Prawnej
i Poradnictwa Obywatelskiego w Toruniu

JAK USTRZEC SIĘ PRZED PROPAGANDĄ LBGT W SZKOŁACH?

W ostatnich miesiącach i tygodniach homopropaganda w polskim szkolnictwie przybiera na sile. Sygnały dotyczące tej kwestii docierają niemal ze wszystkich zakątków kraju. Najczęściej to zjawisko występuje w miastach dużej i średniej wielkości, w mniejszym zakresie w pozostałych miejscowościach. W tym miejscu należy wyrazić ubolewanie, iż z nieznanych przyczyn Prezydent RP dwukrotnie skutecznie zawetował nowelę do ustawy – Prawo oświatowe, która odnosząc się wprost do przepisów art. 48 (prawo rodziców do wychowania dziecka zgodnie z własnymi przekonaniami) oraz art. 53 (gwarancja wolności sumienia) Konstytucji RP zawierała skuteczne instrumenty prawne przeciwko takiej propagandzie. Fakt, że w związku z toczącą się wojną w sąsiednim państwie Polska wskazywana jest jako „kraj przyfrontowy” nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem.

Jak wiadomo polskie Prawo oświatowe z 2016 r. rozróżnia, w odniesieniu do szkół i pozostałych placówek oświatowo-wychowawczych dwie kategorie pojęć: organów prowadzących oraz organów nadzoru pedagogicznego. Te pierwsze są zwykle organami wykonawczymi samorządu terytorialnego (wójtami, burmistrzami, starostami, prezydentami większych miast, a czasem marszałkami województw). Te drugie są kuratorami, czyli urzędnikami administracji rządowej, podległymi wojewodom, a poprzez nich ministrowi właściwemu do spraw oświaty. Oba organy ponoszą wspólną odpowiedzialność prawną za niedopuszczenie do szerzenie tej propagandy w szkolnictwie.

Ostatnio w dużym dwustutysięcznym mieście, w miejscowym zespole szkół obchodzono z dużym nagłośnieniem tzw. tydzień tolerancji, szermując z pozoru neutralnymi, a nawet mającymi dodatnią konotację hasłami o potrzebie wzajemnego zrozumienia, poszanowania odmiennych opcji i orientacji, wciągając do tego tygodnia wychowanków placówki. Okazało się, w świetle przedstawionego materiału dowodowego (szeregu zdjęć z tejże imprezy), że był to jedynie sprytny kamuflaż, mający na celu zmylenie czy też uśpienie czujności rodziców, samych uczniów oraz szerszej opinii publicznej. Wydaje się, że również organ prowadzący tę placówkę (prezydent owego miasta) został wprowadzony w błąd przez inspiratorów i organizatorów całego przedsięwzięcia. Postawmy w tym miejscu zasadnicze pytanie: Jak rodzic (opiekun prawny) dziecka powinien zareagować, choćby post factum, gdy podobne zdarzenie wystąpi w szkole, do której uczęszcza jego syn albo córka?

Wówczas należy niezwłocznie zebrać możliwie najszerszą dokumentację świadczącą o przebiegu zdarzenia (fotografie zawierające materiały propagandowe, hasła, plakaty itp.) i wraz ze skargą wysłać ją tradycyjną drogą pocztową (przesyłką poleconą za potwierdzeniem odbioru) albo pocztą elektroniczną na adres kuratorium względnie właściwej miejscowo delegatury kuratorium (zwykle taka delegatura obejmuje swą właściwością kilka najbliższych powiatów), powiadamiając równocześnie organ prowadzący dana szkołę (zwykle wójta, burmistrza albo prezydenta miasta). Według przepisów działu VIII Kodeksu postępowania administracyjnego kurator (dyrektor delegatury kuratorium) ma ustawowy termin 30 dni na udzielenie skarżącemu wiążącej odpowiedzi. W przypadku jej nieudzielenia w ustawowym terminie albo udzielenia jej w sposób niezadawalający dla skarżącego, może on zwrócić się w tej sprawie wprost do resortu edukacji i nauki, sprawującego zwierzchni nadzór nad kuratorami.

Należy tu podkreślić, że skarga przekazana organowi prowadzącemu szkołę winna również wywrzeć skutek prawny w postaci jej rozpoznania przez sesję organu stanowiącego samorząd danego szczebla (radę miasta albo gminy). Ta procedura wynika nie tylko z zasad postępowania administracyjnego, ale również z przepisów ustaw samorządowych.

Wspomniana ustawa – Prawo oświatowe, odwołująca się we wstępie do uniwersalnych i chrześcijańskich wartości wychowawczych jednoznacznie potwierdza zasadę, że tylko minister właściwy do spraw oświaty i wychowania (obecnie jest nim Minister Edukacji i Nauki), kierujący tym działem administracji rządowej, uprawniony jest do wydawania podstaw programowych w dziedzinie edukacji i wychowania powszechnie obowiązujących w danym kraju. Nie jest do tego uprawniony żaden organ prowadzący szkoły (wójt, burmistrz czy prezydent miasta). Wyłączność uprawnień ministra w tym zakresie podkreślały również wyroki sadów administracyjnych. W przypadku podejrzenia, że programy o treści dewiacyjnej są wprowadzane do szkoły za zgodą i wiedzą, a nawet z inspiracji organu prowadzącego należy również powiadomić organy ścigania, składając zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Zgodnie z regułami Kodeksu postępowania karnego może to uczynić każda osoba, która powzięła wiarygodną wiadomość o takiej działalności, niekoniecznie rodzic. W zawiadomieniu należy podkreślić, że chodzi tu o tzw. przestępstwo urzędnicze z art. 231 kodeku karnego, które stanowi o odpowiedzialności karnej funkcjonariusza publicznego w przypadku przekroczenia przez niego uprawnień na szkodę ważnego interesu publicznego albo jednostki. Aby sprawa nie została zmarginalizowana, zawiadomienia takie należy składać w prokuraturze okręgowej, a nie w rejonowej.

Sprawom tu opisanym należy nadawać możliwie największy rozgłos. Wówczas są one nośne i zwracają uwagę szerszej opinii i poszczególnych środowisk. Byłoby również rzeczą właściwą, w szeroko pojętym interesie społecznym, aby niezależnie od przedstawionych wyżej „ścieżek”, podobnymi sytuacjami zainteresować również tych parlamentarzystów (posłów i senatorów) w poszczególnych okręgach wyborczych, o których wiadomo, że są oni znani z postawy sprzeciwiającej się „tęczowej” ideologii. Mają oni bowiem do dyspozycji oręż nie tylko w postaci interpelacji i zapytań, ale również daleko idące możliwości interwencyjne zawarte w ustawie o prawach i obowiązkach posła i senatora.

Przestawiono tu kilka równoległych możliwości dochodzenia słusznych praw przez osoby dotknięte działalnością LGBT. W tym miejscu należy z całą stanowczością podkreślić, iż Polska przystępując w 2004 r. do UE przyjęła tzw. opcję brytyjską, bez przyjęcia Karty Praw Podstawowych i stosowania jej w praktyce, uznając, ze sprawy wychowania, przekonań, etyki i moralności należą do wyłącznych i niepodważalnych kompetencji polskiej jurysdykcji.

Z tego stanu prawnego wypływa jeden prosty wniosek: Nikt i nic nie może nas zmusić do stosowania dokumentu, który w Polsce nie ma mocy prawnej, w odróżnieniu od Paktów Praw Człowieka ONZ czy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Byłoby rzeczą ze wszech miar pożądaną, aby jeszcze w obecnej kadencji parlamentu udało się przedłożyć obywatelski projekt ustawy nowelizującej Prawo oświatowe, kładącej skutecznie kres próbom demoralizacji dzieci i młodzieży w szkolnictwie, nawiązujący do dwóch poprzednich nieudanych prób ustawowych – i oby ta trzecia próba była próbą udaną.

prof. Andrzej Nowakowski