Aktualności

Musimy wrócić do źródeł

Musimy wrócić do źródeł
Ivana Cajina on Unsplash
3 grudnia 2020 r.

Musimy wrócić do źródeł

Z prof. dr. hab. Mieczysławem Rybą, historykiem, wykładowcą z KUL i WSKSiM, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Rezolucja Parlamentu Europejskiego przeciwko Polsce, tym razem w sprawie aborcji, próby uchwalenia budżetu w oparciu o mechanizm tzw. warunkowości, do tego protesty tzw. strajku kobiet. To przypadkowa zbieżność zdarzeń?

Rząd Prawa i Sprawiedliwości był cały czas pod presją ze strony totalnej opozycji, która urządzała i wciąż urządza wycieczki ze skargami do Brukseli i stara się zagranicę włączyć w wewnętrzną walkę polityczną w Polsce. Problem jest taki, że obecnie rząd Zjednoczonej Prawicy ma wyjątkowo trudną sytuację związaną z tym, co dzieje się w kontekście kryzysu covidowego. To po pierwsze, a druga sprawa dotyczy tego, że Niemcy chcą prostą drogą doprowadzić do federalizacji i ideologizacji Europy. Tymczasem nam ani jedno, ani drugie nie pasuje. To parcie, ta presja Berlina na Polskę odbywa się przy wykorzystaniu totalnej opozycji, ale tę grupę działającą przeciwko interesom własnego państwa i Narodu, trudno nawet nazwać politykami. Polityk ma jakiś cel, jakąś wizję, koncepcję, którą realizuje, a tu mamy raczej do czynienia z realizacją tego, co wymyślą w Berlinie i Brukseli. Do tego mamy płaszczenie się i proszenie o rzekomo darmowy grosz, jaki ma nam spaść z unijnego stołu dzięki łasce brukselskich technokratów, przy czym zapomina się, że są to środki, które się nam należą. Jak wspomniałem, sytuacja jest krytyczna od strony covidowo-gospodarczej i teraz wszystko się dodatkowo nasiliło poprzez akcje tzw. strajku kobiet. Z tym, że to nic nowego, bo przypomnijmy sobie chociażby protesty KOD-u, rozpoczęcie procedury przeciwko Polsce ze słynnego art. 7, co pokazuje, że non stop była presja wewnętrzna i zewnętrzna na nasz kraj. Teraz, kiedy zagranica poczuła, że jest moment pewnego przełomu, kiedy Niemcy poczuli, że inne państwa są słabe, to wykorzystując czas swojej prezydencji, chcą zrobić krok dalej w ideologizacji Europy, a Polskę i Węgry obrali sobie jako chłopców do bicia, jako kraje, które ani ideologicznie, ani w sensie suwerennościowym nie chcą się podporządkować ich wizji. Zatem ćwiczymy kolejny etap budowy imperium niemieckiego w Europie przy polskim i węgierskim sprzeciwie.

W tle tych wszystkich ataków jest ideologia, także ideologia LGBT. Czy to jest właśnie przyszłość Unii Europejskiej w mniemaniu brukselskich eurokratów?

To jest nie tyle przyszłość, co teraźniejszość. Forsujący tę ideologię brukselscy eurokraci w ten sposób żyją, co więcej – wywodzą się z takich krajów, gdzie takie rzeczy się dzieją, więc nic dziwnego, że mają ukształtowaną taką właśnie mentalność. Proszę zwrócić uwagę, jak polska lewica reaguje na ministra Przemysława Czarnka, który jako minister edukacji jest usytuowany w miejscu walki o świadomość młodego pokolenia i jaka nienawiść jest skierowana wobec jego osoby. Podobnie atakowana jest Polska przez europejską lewicę. W ich mniemaniu coś takiego jak Polska z tradycyjną wizją człowieka już nie powinna się wydarzyć. Sami siebie uważają za niosących światło, czytają człowieka – jego naturę nie tak jak Pan Bóg go stworzył, tylko uważają, że człowiek sam kreuje siebie i świat. Taka droga może prowadzić do totalitaryzmu, ale nic dziwnego, bo jeśli ktoś próbuje budować świat w sposób sprzeczny z naturą, to tak to się kończy.

Zachęcamy państwa do zapoznania się z całym artykułem.

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/229869,musimy-wrocic-do-zrodel.html