Aktualności

Patriotyzm i obrona wiary. Rozmowa z ks. dr Zdzisławem Wójcikiem – psychologiem

Patriotyzm i obrona wiary. Rozmowa z ks. dr Zdzisławem Wójcikiem – psychologiem
Photo by Kris Cros on Unsplash
13 grudnia 2022 r.

Patriotyzm i obrona wiary. Rozmowa z ks. dr Zdzisławem Wójcikiem – psychologiem

Porozmawiajmy o związkach między patriotyzmem a wiarą, a właściwie jej obroną, gdy jest zagrożona. Może najpierw zapytam o to, jak rozpoznać patriotę w naszych polskich realiach?

W polskiej tradycji — ze względu na uwarunkowania geopolityczne i bolesną historię – wielu Polaków rozumie patriotyzm głównie, a nawet wyłącznie, jako zbrojną obronę granic, udział w postaniu narodowym czy przystąpienie do oddziałów partyzanckich, aby walczyć z najeźdźcą. Tymczasem w warunkach pokoju i niepodległości przejawy miłości ojczyzny są z reguły mniej heroiczne i oczywiste, ale chyba równie trudne.

Jako, że zwracam się do psychologa, więc gdyby mógł Ksiądz powiedzieć o psychologicznych aspektach patriotyzmu.

Wśród wielu kryteriów dojrzałego patriotyzmu spróbuję ograniczyć się do tych, które uważam za bardzo ważne, a które dotyczą troski o osobisty rozwój. Z tego względu patriotyzm oznacza troskę człowieka o własny rozwój, o zdrowie fizyczne, o dojrzałość psychiczną, moralną, duchową i religijną. Dążenie do osobistego rozwoju i dojrzałości dla dobra ojczyzny ma oczywiście wiele przejawów.

Jakie kryteria dojrzałości według Księdza są wyjątkowo ważne i cenne w naszych czasach?

Pierwsze z tych kryteriów rozwoju to umiejętność dojrzałego, krytycznego myślenia. Biedna jest ojczyzna, jeśli większość jej mieszkańców to ludzie, którzy są naiwni i bezkrytyczni, którzy żyją w świecie iluzji i oszukują samych siebie. Silna jest natomiast ta ojczyzna, w której większość obywateli to ludzie zdolni do trzeźwego myślenia, do krytycznego obserwowania rzeczywistości.

Jeśli mogę dopowiedzieć, to również zdolnych do wyciągania logicznych wniosków z obserwacji życia czy do uczenia się na błędach popełnianych przez samych siebie czy przez innych ludzi.

Otóż to. Drugim kryterium dojrzałości jest zdolność do odpowiedzialnej miłości. Biedna jest ta ojczyzna, w której znaczna część obywateli to egoiści, ludzie prymitywni, zaburzeni, skoncentrowani na samych sobie, na szukaniu doraźnej przyjemności i wygody.

Chodzi więc po prostu o miłość.

Tak. Ale miłość to coś znacznie więcej niż uczucie czy zauroczenie emocjonalne. Dojrzała miłość to taki sposób postępowania, który służy dobru i rozwojowi kochanej osoby. Dorastanie do takiej miłości jest przejawem troski o los osób, wśród których żyjemy, a w konsekwencji przejawem troski o los narodu, który wspólnie stanowimy.

Ale miłość to również odpowiedzialność, jak nam to często przypominał św. Jan Paweł II.

A jeśli odpowiedzialność, to także wolność. Dlatego uważam, że kolejnym istotnym kryterium osobistego rozwoju, który umożliwia patriotyczną służbę na rzecz ojczyzny, jest troska o zachowanie wewnętrznej wolności. Jakże biedna jest ta ojczyzna, w której wielu obywateli to ludzie uzależnieni, zniewoleni, niezdolni do podejmowania mądrych i odpowiedzialnych decyzji.

Mówi się nie od dziś, że żyjemy w cywilizacji, którą można nazwać nie tylko cywilizacją śmierci, ale także cywilizacją uzależnień i zniewoleń.

Podzielam ten pogląd. Współczesny Europejczyk stał się niemal synonimem człowieka uzależnionego od alkoholu, nikotyny, narkotyków, od telewizji, pornografii, internetu, od ciała, jedzenia, seksu, od dominującej ideologii i mody, od pieniędzy i przemocy, od różnych substancji, osób czy bodźców. W tej sytuacji ochrona wewnętrznej wolności jest przejawem nie tylko troski o własny los, ale także troski o ojczyznę. Tylko wewnętrznie wolni ludzie, idący za głosem sumienia i rozwagi mogą zbudować oraz obronić niepodległość swojej ojczyzny.

Niestety o patriotyzmie przypominamy sobie wtedy, gdy z naszą ojczyzną dzieje się coś dramatycznie złego, np. wtedy gdy traci ona niepodległość lub ta niepodległość jest zagrożona.

Z tego względu postawa patriotyczna, czyli mądra troska o ojczyznę jest ostatecznie nie tylko troską o los naszych rodaków, ale także troską o los nas samych i naszych bliskich. Jest też pozytywnym wkładem w rozwój i dobro innych narodów. Przypomina nam o tym ten nasz Rodak, z którego jesteśmy najbardziej dumni i od którego możemy uczyć się dojrzałego patriotyzmu. Właśnie on – św. Jan Paweł II – przypomina nam – pozwolę sobie zacytować – że „człowiek swoją głębszą tożsamość ludzką łączy z przynależnością do narodu, swoją zaś pracę pojmuje także jako pomnażanie dobra wspólnego wypracowanego przez jego rodaków, uświadamiając sobie przy tym, że na tej drodze praca ta służy pomnażaniu dorobku całej rodziny ludzkiej” (Elementarz Jana Pawła II dla wierzącego, wątpiącego i szukającego, WL Kraków 2001).

Spróbujmy teraz porozmawiać o patriotyzmie w kontekście wiary i religii. Czy jest jakiś związek między patriotyzmem a obroną wiary?

Przytoczę tu słowa Ojca Bocheńskiego, który powiedział, że: „religia jako cnota i jej przejawy są składnikiem kultury narodowej; jako takie są objęte patriotyzmem… są częścią składową kultury polskiej i pielęgnować je należy nie tylko jako przejawy religii, ale także jako składniki naszej Ojczyzny”. Innymi słowy chodzi tu o dziedzictwo wiary, jakim żyje naród.

Jak pielęgnować wiarę, kiedy zewsząd jest ona atakowana w naszej ojczyźnie.

Będzie to możliwe, jeśli nasze polskie kościoły wciąż nie będą puste. Jeśli będzie miał kto śpiewać pieśni na procesjach i jeśli wciąż będzie dla kogo i przez kogo odprawiać nabożeństwa. W tym względzie każdy z nas musi sobie zrobić solidny rachunek sumienia.

Niestety z naszą obecnością w kościołach jest coraz gorzej.

Jeśli ta tendencja się utrzyma, to nasza kultura utraci ducha. Krok po kroku upodobnimy się do zlaicyzowanych społeczeństw Zachodu bezbronnych wobec neopogaństwa i islamu. Owszem, w ostatnich latach jest bardzo dużo przejawów patriotyzmu, np. w szkołach, w kościołach. Trzeba jednak uważać, żeby przejawy patriotyzmu nie były chwilowym odreagowaniem po i w czasie jego poniżania w życiu społecznym i medialnym. Chodzi o to, by patriotyzm nie był tylko modą, która się zmienia. Aby tego uniknąć, potrzeba obowiązku świadomej i celowej pracy nad utrzymaniem w sobie charakteru narodowego.

Rodzi się pytanie o to na ile Polska i to, co polskie jest i będzie w przyszłości dla nas ważne?

To my decydujemy. Najpierw w sercu, a później w rzeczywistości społecznej. Te nasze decyzje, a także – trzeba podkreślić – ucieczka od nich w świat wygodnych narzekań na rządzących będzie wpływać na przyszłość naszą, Polski, Kościoła i świata. Z tej odpowiedzialności nie powinniśmy rezygnować. Ona świadczy o tym, że jesteśmy wolni, tzn. zdolni do kształtowania swoich losów. Jeśli tę misję podejmiemy, to bardzo dobrze, ale liczmy się z tym, że napotkamy liczne przeszkody.

Spróbujmy je wymienić.

Po pierwsze, utrata wiary w Boga, który działa w naszym życiu indywidualnym i zbiorowym. Trzeba więc nieustannie wołać: „Panie przymnóż nam wiary”. Po drugie, ideologiczne dążenie elit europejskich do zbudowania „superpaństwa” bez narodów i ojczyzn oraz tradycji chrześcijańskiej, bez odniesienia do Boga i Jego prawa. Temu celowi służą np. stanowione prawo, np. tzw. Karta Praw Podstawowych, usuwanie internetowych wypowiedzi o chrześcijańskiej wymowie. Tymczasem naród potrzebuje duszy, a tę daje wiara, którą przechowuje i chroni Kościół. Trudno się więc dziwić się, że staje się on dziś głównym przedmiotem ataków ze strony laickich środowisk. Partie bowiem przemijają, tożsamość i kultura trwają, a w Polsce wciąż jeszcze ich fundamentem są wartości chrześcijańskie. Dlatego Kościół to główny cel ataków i agresji i prześladowań.

Spotkałam się niedawno z określeniem „pedagogika wstydu” w kontekście, o którym mówimy. O co chodzi?

Chodzi po prostu o obelgi, znieważanie, obrażenie, profanacje, lekceważenie i inne inwektywy, które mają zniszczyć nasz patriotyzm i poczucie dumy, zastraszyć i odebrać chęć do budowy rzeczywistości prawnej i społecznej zgodnie z duchem Ewangelii i miłością do Polski.

Jakie to określenia?

Takie jak: homofob, ciemnogród, katol, faszysta, antysemita, mowa nienawiści, ciemne średniowiecze, mohereowe berety. A przecież skoro jesteśmy wolnymi ludźmi tworzącymi wolny naród mamy prawo cenić Kościół i polską tradycję. Jako wierzący i Polacy mamy prawo bronić swojego dobrego imienia i interesów.

Jest jeszcze wiele innych sposobów i metod, by zniszczyć wiarę i patriotyzm, o których już mówiliśmy przy innych okazjach.

Wszystko to możemy objąć jednym wspólnym określeniem „grzech”. Grzech, któremu ulegamy jako jednostki i wspólnota. Zło niszczy i sprawia, że usprawiedliwiając siebie i rezygnując z nawrócenia, odrzucamy wartości wyższe: duchowe i narodowe. Nie dziwmy się więc, że zaborcy, okupanci oraz współcześni wrogowie Kościoła i Polski promowali i promują niemoralność, deprawują dzieci np. tzw. „tęczowe piątki”. To wszystko ma zniszczyć chrześcijaństwo i rozbić naszą narodową wspólnotę, atomizując naród i czyniąc z niego zbiór egoistycznych jednostek podatnych na socjotechniczne bodźce. Oto niektóre przeszkody, które powinny nas mobilizować, by być wiernymi Bogu i Polsce, by iść dalej drogą wiary i patriotyzmu.

Niestety wiele wskazuje na to, że myślących patriotycznie i po chrześcijańsku jest coraz mniej.

Chodzi o to, byśmy byli na tyle liczni, aby ewangelicznie być „solą”, „światłem” i „zaczynem”. Jeśli nas nie będzie na to stać, to na nic się nie przydamy, tylko „na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi”. Jako katolicy i Polacy mamy prawo do decydowania o sobie i obowiązku budowania Europy na fundamencie chrześcijaństwa, które ją stworzyło. W naszym narodowym przypadku ta konsekwencja to szczególne wyzwanie, ale musimy mu podołać.

Dziękuję za rozmowę.