Aktualności

Problemy Egiptu – problemami Europy

Problemy Egiptu – problemami Europy
26 maja 2021 r.

Problemy Egiptu – problemami Europy

Rozmowa z prof. Mounirem Faragiem, profesorem bioetyki i nauk o rodzinie, założycielem i prezesem Instytutu św. Józefa na rzecz Rodziny i Bioetyki w Kairze, członkiem Papieskiej Akademii Życia

Panie Profesorze, ilu chrześcijan żyje w Egipcie?

Populacja Egiptu to około 92 miliony ludzi. Przeważającą religią jest islam. Chrześcijanie to około 10 do 12 milionów. Jednakże rząd twierdzi, iż jest nas tylko około 5 milionów. Większość to prawosławni, katolicy liczą 250 tysięcy, a protestanci stanowią około 200 tys. osób.

Jak wśród muzułman żyją chrześcijańskie rodziny? Stale docierają do nas niepokojące wieści o prześladowaniach chrześcijan ze strony radykalnych islamistów?

To bardzo ważne pytanie. Egipt był jednym z pierwszych krajów, gdzie trafiło chrześcijaństwo, zaraz po śmierci Jezusa, w 40 roku naszej ery. Kiedy muzułmanie przyszli do Egiptu, był to jedyny kraj, w którym obeszło się bez wojny. Wówczas miałeś trojaki wybór: pozostać chrześcijaninem i płacić bardzo wysokie podatki,  przejść na islam albo zginąć. Przez 4 wieki żyliśmy razem we wzajemnym poszanowaniu.

Nastąpiły jednak niepokojące zmiany…   

Tak, niestety. Nastąpiło to w ciągu ostatnich 50 lat. Spowodowane jest to nową koncepcją bractwa muzułmańskiego, fundamentalistów. W konstytucji każdy obywatel ma zagwarantowaną wolność wyznania, ale w rzeczywistości tak nie jest. Na przykład, żeby wybudować kościół, lub przeprowadzić jego renowację, trzeba mieć pozwolenie prezydenta republiki. Prawo to obowiązuje już od wielu lat. Jeżeli władze wiedzą, że buduje się nawet mały kościół, robią sporo problemów, a ekstremiści nawet podkładają ogień. Szczególnie dzieje się tak w biednych okolicach lub mniejszych miejscowościach. Na poziomie personalnym całe nasze życie to kontakt z muzułmanami. Spotykamy się z dyskryminacją, marginalizacją. Jako prawdziwi chrześcijanie jesteśmy świadomi tej dyskryminacji, ale kochamy wszystkich, z którymi współistniejemy na naszej ziemi. Mamy oczywiście wiele pięknych doświadczeń z muzułmanami. Niestety, często powodem tego, dlaczego tak się zachowują, jest edukacja, jaką odebrali w przeszłości, oparta o nową koncepcję ekstremizmu i fundamentalizmu islamskiego.

Co było przyczyną powstania tak radykalnego nurtu w islamie?

Zostało to zapoczątkowane w 1920 roku przez Hassana el Bana (Hassan el Bana – egipski działacz religijny, fundamentalista islamski. W 1928 r. al-Banna założył stowarzyszenie Braci Muzułmańskich. Został zamordowany 12 lutego 1949 roku w Kairze, przez agentów rządowych). Teraz jest to rozpowszechnione na całym świecie. Nie jest to problem jedynie Egiptu, ale również Europy. Dochodzą do nas alarmujące doniesienia z Niemiec, Francji, czy Belgii. To nie są prawdziwi muzułmanie, ale są dobrze zorganizowani. W Egipcie (ekstremiści) porywają chrześcijańskie dziewczyny, by potem zmusić je do ślubu i przejścia na islam, palą kościoły itd. To są fundamentaliści, ci sami, którzy tworzą ISIS (państwo islamskie), ci sami, którzy w Syrii, w Iraku mordują chrześcijan. To są skrajne zachowania, ale z naszymi sąsiadami muzułmanami żyjemy jak jedna rodzina.

Czy w ostatnich latach widać jakieś polepszenie w traktowaniu chrześcijan, czy jest nadzieja na zmiany?

Sytuacje, jakie miały miejsce na Bliskim Wschodzie, niewłaściwie były odbierane jako Arabska Wiosna. Początek zmagań był dobry. Wielu prezydentów, kiedy obejmowało stanowisko, zapowiadało zmiany. Z biegiem czasu jednak stawali się dyktatorami. Niestety, nikt nie był przygotowany do przejęcia władzy. Sytuację tę wykorzystało Bractwo Muzułmańskie. I niestety  to, czego oni dokonali, było katastrofą. Wszyscy chrześcijanie zobowiązani byli do płacenia podatku islamskiego (islamic tax) w przeciwnym razie zmuszani do opuszczenia kraju. Potem stwierdzono, iż należy zniszczyć wszystkie zabytki jak piramidy itp. Musimy cofnąć się o 1500 lat. Ekstremiści chcieli podzielić Egipt. Przez rok rządów bractwa islamskiego wycierpieliśmy naprawdę dużo. Obecny prezydent Abd al-Fattah as-Sissani (jest drugą kadencję), który wówczas był ministrem obrony w wyżej wymienionym rządzie, zorientował się, że kraj coraz bardziej się pogrąża. Próbował przekonać prezydenta Mubaraka, aby zmienił ówczesną politykę. Ten jednak odmówił, nie chciał dzielić się władzą nawet z innymi partiami islamskimi. Minister obrony zwrócił się wówczas do obywateli o to, aby pomogli obalić zbrodnicze rządy. Wtedy 30 milionów obywateli wyszło na ulice. Po obaleniu poprzedniego prezydenta wygłosił przemowę do narodu, która poparta była również przez papieża. Chciał, aby w rządzie był reprezentowany cały naród. Dokonał wiele dobrego, niestety Bractwo Muzułmańskie wspierane przez inne kraje jak USA, Turcja, Katar, wciąż dokonuje zamachów bombowych. Prezydent robi, co w jego mocy, ale tak naprawdę wobec ekstremistów jest bezsilny.

W kolejnych raportach nt. traktowania chrześcijan w Egipcie można przeczytać o dyskryminacji w życiu publicznym – chrześcijańscy naukowcy nie mogą być np. dziekanami wydziałów uniwersyteckich itp.

Jest to stan, który utrzymuje się już od 50 lat. Przed 50-ciu laty mieliśmy premiera chrześcijanina, wielu ministrów było chrześcijanami. Po Rewolucji Nasera w 1952 roku sprawy uległy zmianie i chrześcijanie nie mogli obejmować najważniejszych stanowisk w państwie. Na przykład znając chrześcijanina, który jest specjalistą do spraw bankowości, nie obsadzali go na stanowisku prezesa banku, ale jako wiceprezesa. Na studiach mogłeś być genialnym studentem, ale na koniec nie otrzymywałeś oceny, na jaką zasługujesz. Oczywiście sprawa ma się podobnie, jeśli chodzi o armię czy o sądownictwo. Bardzo trudno jest otrzymać wysokie stanowisko, będąc chrześcijaninem. Nazywamy to ukrytą dyskryminacją. Jesteś wolny, ale nie wszystko ci wolno. To, co mówią raporty to prawda. Uczestniczymy w życiu publicznym, ale nie mamy na nie wpływu. W Egipcie nie mamy Szariatu, ale utrwalony jest on w mentalności ludzi. Niemuzułmanin nie może rządzić muzułmaninem. To samo tyczy się kobiet, kobieta nie może rządzić muzułmanami.

Jakie plany mają chrześcijanie w Egipcie?

My, chrześcijanie, z resztą społeczeństwa chcemy odbudować państwo. Zaraz po objęciu władzy przez Bractwo Muzułmańskie w przeciągu 72 godzin około 60-70 kościołów zostało spalonych. Niektóre z nich pochodziły z III wieku. Nie można już ich odbudować. Co powiedział papież. „Jeśli spalą nam wszystkie kościoły, to pójdziemy razem z naszymi braćmi modlić się do ich meczetów. Jak spalą meczety to pójdziemy wszyscy razem modlić się na ulicach”.

Chrześcijaństwo jest religią nadziei i z nadzieją staracie się funkcjonować w swojej Ojczyźnie…

Odpowiem, używając przykładu. Większość chrześcijan jest bardzo biedna, jest bardzo prostymi ludźmi, często żyje poniżej minimum socjalnego. Spójrzmy jednak na tych dwudziestu, którzy niegdyś zostali zamordowani w Libii. Większość z nich była prostymi ludźmi. Znaleźli się tam w poszukiwaniu miejsca do życia, pieniędzy. Po uprowadzeniu byli przetrzymywani ponad 40 dni. Próbowano ich przekonać, aby przeszli na Islam i porzucili swoją dotychczasową religię. Dostaliby za to pieniądze. Oni jednak się nie zgodzili, nawet po 40 dniach tortur się nie złamali. Podczas egzekucji ostatnie słowa, jakie wypowiedzieli to „Jezu Chryste, wybacz im”. Chrześcijaństwo to jest wiara pełna nadziei. Nadzieją nie jest posiadanie pięknego domu, ale Jezus Chrystus.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Katarzyna Cegielska