Aktualności

Psychologiczny portret zdrajcy na przykładzie Judasza – kilka myśli o prześladowaniu chrześcijan. Rozmowa z ks. dr. Zdzisławem Wójcikiem – psychologiem

Psychologiczny portret zdrajcy na przykładzie Judasza – kilka myśli o prześladowaniu chrześcijan. Rozmowa z ks. dr. Zdzisławem Wójcikiem – psychologiem
Photo by Francesco Alberti on Unsplash
19 grudnia 2023 r.

Psychologiczny portret zdrajcy na przykładzie Judasza – kilka myśli o prześladowaniu chrześcijan. Rozmowa z ks. dr. Zdzisławem Wójcikiem – psychologiem

Mówiliśmy już o różnych przejawach prześladowania chrześcijan w dzisiejszych czasach. Wymieniliśmy np. krytykanctwo, wulgaryzmy, kłamstwo, obraźliwe komentarze, ironizowanie i ośmieszanie Kościoła, religii, świeckich czy duchownych katolickich. Czy jest jeszcze coś, o czym należałoby powiedzieć dla psychologicznego naświetlenia pełniejszego obrazu prześladowań?

Sądzę, że warto zwrócić uwagę na zdrady. Mam na myśli zdrady tych, którzy byli w Kościele, nierzadko zajmowali w nim znaczące miejsce, a ostatecznie okazali się zdrajcami.

Czy psychologia może wnieść coś do zrozumienia problemu prześladowań, gdy weźmiemy pod uwagę problematykę zdrady?

Myślę, że niemało, ale oczywiście w zakresie swoich kompetencji, swoich możliwości i ograniczeń. Przede wszystkim chodziłoby o odpowiedź na pytanie: „kim jest ten, który zdradza?” Kim jest zdrajca, jakimi kieruje się motywacjami, jakie towarzyszą mu emocje, co dzieje się w sferze poznawczej jego osobowości, jaką ma świadomość swego działania itd. Psychologia ma nie tylko możliwości, by opisywać takie zachowania, ale też badać ich przyczyny, a nawet próbować je przewidywać.

Muszę przyznać, że w pierwszej kolejności przychodzi mi na myśl Judasz.

Mnie również. Proponuję zatem, byśmy odpowiedzieli na pytanie o psychologiczny portret zdrajcy, przyglądając się postaci Judasza. Myślę, że reprezentuje on psychologiczny szkic osobowości zdrajcy wszystkich czasów. Dlatego zwróciłbym uwagę na dwa aspekty jego zachowania, mianowicie na motywację i na wolność wyboru.

Jak to możliwe, aby wśród samych apostołów mógł się znaleźć człowiek, który okazał się złodziejem i zdrajcą?

Mimo, iż nie możemy być w stu procentach pewni z jakiego powodu Judasz zdradził Jezusa, to jednak kilka rzeczy jest bardzo oczywistych. Po pierwsze, mimo iż Judasz został wybrany do grona Dwunastu, to jednak wszystkie dowody biblijne wskazują, że nigdy nie uwierzył w Jezusa jako Boga. Mógł on nawet nie być pewnym, czy Jezus jest rzeczywiście Mesjaszem.

Może jakiś przykład…

Otóż zauważmy, że inni jego uczniowie nazywali Jezusa „Panem”. Judasz nigdy nie użył takiego określenia względem Jezusa, nazywając go zawsze „Rabbi” – Nauczycielem. Dalej, uczniowie Jezusa co jakiś czas deklarowali swoją wiarę i lojalność. Judasz nigdy czegoś takiego nie uczynił. Wreszcie, Judasz był naocznym świadkiem cudów Jezusa, a jednak wątpił i do końca nie wierzył. Nawet cud wskrzeszenia Łazarza go nie przekonał.

A zatem brak wiary.

Myślę, że Judaszowi nie tylko brakowało wiary w Chrystusa, ale nie miał on żadnej lub bardzo słabą osobistą relację z Jezusem.

Skąd taki wniosek?

Zobaczmy, co znajdujemy w Ewangeliach. Piotr oraz bracia, Jakub i Jan pojawiają się zawsze na początku, co potwierdza ich silną relację z Jezusem. Judasz wymieniany jest zawsze na końcu listy, co może wskazywać na brak zażyłej relacji osobistej z Chrystusem. Dodatkowo, jedyną wspomnianą w Biblii rozmową Jezusa z Judaszem była sytuacja związana z jego napomnieniem przez Jezusa, gdy Judasz skrytykował Marię kryjąc własną chciwość (J 12,1-8), gdy Judasz wyparł się swojej zdrady (Mt 26,25) oraz sama zdrada (Łk 22,48).

A co z chciwością Judasza, bo przecież nazwany został złodziejem?

Bez wątpienia był tak bardzo przesiąknięty chciwością, że mógł mieć pragnienie pójścia za Jezusem wyłącznie dlatego, że wierzył iż wyciągnie dla siebie zysk z datków przeznaczonych dla całej grupy. Poza tym Judasz, jak większość ówcześnie żyjących ludzi, wierzył że Mesjasz przejmie władzę w Imperium Rzymskim, zdobywając władzę nad całym narodem izraelskim. Judasz mógł podążyć za Jezusem, w nadziei że znajomość z Nim, przyniesie mu duże korzyści.

Jeśli Chrystus wiedział, bo przecież był Bogiem, że będzie zdradzony, to czy Judasz miał jakiś wybór i czy jest odpowiedzialny za swoją zdradę?

Tak, a przynajmniej do chwili, w której „wszedł w niego szatan”, a Boża wcześniejsza wiedza w żaden sposób nie owładnęła zdolnościami Judasza do podejmowania własnych wyborów. Jezus w jasny sposób powiedział, że Judasz był odpowiedzialny za swój wybór i poniesie za niego konsekwencje. „Zaprawdę powiadam wam, że jeden z was, który je ze mną, wyda mnie” (Mk 14,18). Jezus mówi także o odpowiedzialności za tę zdradę, „biada owemu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Lepiej by było, gdyby się nie narodził ów człowiek” (Mk 14,21). Szatan też miał w tym swój udział, a czytamy o tym w Ewangelii według św. Jana (J 13,26-27), on także poniesie odpowiedzialność za swoje czyny.

Dotykamy trudnego tematu: przeznaczenie a wola Boża.

Nie na wszystko mamy wpływ i nie wszystko od nas zależy. Co do swojego urodzenia Judasz nie miał wyboru, tak samo jak i do swojego powołania, gdyż o tym decyduje Bóg. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem – mówi Jezus do apostołów (J 15, 16). Tutaj wchodzimy w sferę tajemniczych wyroków Bożej Opatrzności i ludzkiej wolnej woli.

Jaki byłby los Judasza, gdyby nie spotkał Jezusa i czym innym zajmowałby się w swoim życiu?

Problem jednak tkwi nie w rodzaju powołania, lecz w osobowości człowieka, w jego charakterze, czy się jest uczciwym, pokornym, pracowitym, odpowiedzialnym, rzetelnym, itp., czy przeciwnie.

Czy to, że Judasz oddał srebrniki i powiesił się na drzewie, świadczy jakoś na jego korzyść?

Sumienie go ruszyło, zaczął żałować i zwrócił pieniądze. Jego żal jednak nie był skierowany do Jezusa, ale do siebie samego. Taki żal jest żalem niedoskonałym prowadzącym do rozpaczy. Nic dziwnego, że w końcu targnął się na swoje życie. Św. Piotr przeciwnie, kochał Jezusa i żałował, ze zdradził swojego najlepszego przyjaciela. Żałował Jezusa, nie siebie.

Jakie z tego płyną dla nas wnioski i nauka w kontekście zdrad, które mają miejsce w naszych czasach. Przecież coraz częściej słyszy się, że oto jakiś katolik odszedł od Kościoła, porzucił wiarę i jeszcze roztrząsa swoją przeszłość na prawo i na lewo. Nawet byli duchowni czy siostry zakonne opowiadają publicznie jaki to Kościół jest niedobry i jak to oni zostali skrzywdzeni.

Jasna rzecz, że osoby skrzywdzone mają prawo do obrony i sprawiedliwości, ale nie mają prawa do oczerniania i szkalowania innych. Prawo jest dla wszystkich. To jest sprawa dla prawników, a my zostańmy przy psychologii. Wróćmy więc jeszcze raz do istoty powołania. Otóż powołanie jest Bożym darem i jednocześnie życiowym zadaniem możliwym do wykonania. Judasz miał szansę zrealizowania swojego życiowego powołania i Jezus nie pomylił się powołując go na apostoła. Jednak wytrwanie w tym powołaniu zależało już od samego Judasza, od jego współpracy z łaską Bożą.

Czy to znaczy, że nie powołanie, ale wytrwanie jest ostatecznie decydujące?

Jeśli ktoś najwyraźniej pomylił się co do swego powołania, to nie powinien winić za to innych, a zwłaszcza Pana Boga. Każde powołanie, małżeńskie czy konsekrowane wymaga odwagi i konsekwencji oraz odpowiedzialności i wytrwałości. Jeżeli dzisiaj mamy tyle rozwodów, tyle zdrad także wśród osób konsekrowanych sprzeniewierzających się swemu powołaniu, to nie wyłącznie dlatego, że ci ludzie minęli się ze swoim powołaniem, ale że w nim nie wytrwali.

Jaka z tego płynie nauka?

Los Judasza jest ostrzeżeniem dla wszystkich tych, którzy zamiast zbawienia, na pierwszym miejscu stawiają ziemską karierę i materialny dobrobyt.

Ale trudno uznać wytrwałość za jakąś wyjątkową i najważniejszą cechę człowieka.

Słusznie, bo wytrwałość dla samej wytrwałości przerodzić się może w bezsensowny i niebezpieczny upór. Ostatecznie zaś więc chodzi o miłość. Tak, bo poprzez miłość dochodzimy do zrozumienia człowieka. Chrystus powie do Judasza: „Przyjacielu, po coś przyszedł?”. Chrystus rozumie Judasza tak dogłębnie, że chce mu umożliwić zrozumienie siebie. Jedynie miłość umożliwia widzenie człowieka w perspektywie prawdy. Widzi wroga w kategoriach ludzkich, także zdrajcę. Widzi, jak bardzo jest biedny i jednocześnie jak bardzo jest wielki, jak bardzo potrzebuje uleczenia.

Czy współcześni Judasze są wrogami Kościoła?

Uważam, że tak. Może nawet są na pierwszej linii frontu walki z Kościołem. A ich motywacja działania i interesowny, egoistyczny styl życia niewiele się różnią od tego judaszowego. Tak sądzę.

Dziękuję za rozmowę.