Aktualności

Święty Jan Paweł II – nauczanie ku przyszłości. Rozmowa z o. Pawłem Pakułą CSsR

Święty Jan Paweł II – nauczanie ku przyszłości. Rozmowa z o. Pawłem Pakułą CSsR
https://teologiapolityczna.pl/assets/cms/ContentImage/2022/Una-foto-di-Giovanni-Paolo-II.jpg
29 czerwca 2023 r.

Szczęść Boże! Ostatnie ataki na świętego Jana Pawła II wprawiły w osłupienie nie tylko Polaków, ale też wielu ludzi na całym świecie. Z racji posługi, którą Ojciec podejmował w różnych częściach świata, jak była reakcja, czy był jakiś oddźwięk?

Szczęść Boże! Rzeczywiście to, co niedawno miało miejsce w naszym kraju, który jest przecież ojczyzną świętego Jana Pawła II było dla wielu i to nie tylko dla ludzi wierzących, ale chyba dla każdego normalnego człowieka szokiem i kompletnym zaskoczeniem. Nie inaczej za granicą, tam gdzie docierały sygnały, o tym co dzieje się nad Wisłą. O ile kogoś mogły nie dziwić niechęć, krytyka czy nawet wrogość do osoby świętego Jana Pawła II w każdym innym kraju, to już „akcja” takich rozmiarów w Polsce była sporym zaskoczeniem. I tutaj jedna, myślę ważna obserwacja: Jan Paweł II postrzegany jest nie tylko jako wielki Papież, wielki Święty Kościoła Katolickiego, ale również jako jeden z najwybitniejszych w historii, a już na pewno najwybitniejszy Polak współczesnych nam czasów. Od kiedy Kardynał Karol Wojtyła został wybrany na następcę świętego Piotra, aż po dzień dzisiejszy i zapewne na wiele dekad, jeśli nie dłużej, Polskę będzie się kojarzyć ze świętym Janem Pawłem II. Nie wiem czy gdziekolwiek spotkalibyśmy się z podważaniem autorytetu kogoś, kto odegrał tak istotną rolę na arenie międzynarodowej, nawet jeśli nie byłby to ktoś pokroju świętego Jana Pawła II. W żadnym kraju nie kwestionuje się autorytetu tych, którzy są wizytówką danego narodu w wymiarze międzynarodowym a tutaj mamy do czynienia z autorytetem, nie tylko rozpoznawalnym wizerunkowo, ale może nawet i przede wszystkim autorytetem opartym na prawdzie i dobru moralnym. O świętym Janie Pawle II możemy mówić w kategoriach arcydzieła wśród wielu znaczących osobistości życia publicznego na skalę światową i warto jeszcze raz potwierdzić, że autorytet świętego Jana Pawła II to nie kwestia polityki czy popularności na wzór tzw. celebrytów, lecz wpływający z autentycznego zakorzenienia w prawdzie, dobru, pięknie i tym wszystkim co najwartościowsze, a za czym niezmiennie ludzie każdej epoki tęsknią i czego poszukują. Osoba naszego świętego rodaka była urzeczywistnieniem tych pragnień i poszukiwań, a jednocześnie, swoim nauczaniem i całym sobą święty Jan Paweł II był i jest nadal odpowiedzią na te poszukiwania i pragnienia, tym bardziej, że żyjemy w czasach zamętu jeśli chodzi o jasność tego, czego naucza Kościół katolicki, złowrogich zapowiedzi różnych resetów w sferze życia społecznego i osobistego, które ukazały śmiercionośne plany możnych tego świata w czasie terroru, jakiego doświadczaliśmy w tzw. pandemii, zagrożeń, takich jak choćby wojna u naszych granic, która potęguje niepewność i pytania o przyszłość.

Wydaje się, że jednak ostatni atak na świętego Jana Pawła II przyniósł odwrotny skutek od tego, jaki był zamierzony. Ponad 80% Polaków uznaje go za swój autorytet, wielu ludzi przypomniało sobie o naszym świętym rodaku, a co jeszcze jest do zrobienia?

Na razie obroniliśmy pomniki, ale nie świętego Jana Pawła II. I to powinno spowodować rzetelny rachunek sumienia, przede wszystkim w Kościele. Trzeba mieć odwagę i zadać sobie pytanie: Co zrobiliśmy z nauczaniem świętego Jana Pawła II? Choć pomniki, patronaty szkół i nazwy ulic są potrzebne, podobnie jak i kremówki, z którymi niektórzy, nie wiedzieć dlaczego boksują się zaciekle, to jednak nie sposób nie dostrzegać wręcz zapaści duchowej i intelektualnej, gdy zapytamy choćby o nauczanie naszego Papieża. Tutaj, nie tylko nie odrobiliśmy lekcji, ale wydaje się, że wszystko to, co związane z nauczaniem naszego Papieża odstawiono do archiwum, a pozostały tylko okolicznościowo-rocznicowe festyny czy imprezy upamiętniające. Moim zdaniem, to właśnie jest największym „sukcesem”, tych środowisk, z których dziś dokonuje się próby wykreowania jak najbardziej negatywnego wizerunku świętego Jana Pawła II. Trzeba przestać grać na sentymentalną nutkę w stylu „jesteśmy to winni Janowi Pawłowi II”. Takie i podobne hasła chwytają za serce, jednak jest to ciągle narracja, która działa jak woda na młyn dla propagandy antyewangelicznej. Pytanie: Naprawdę nie dostrzegamy tego, że to sami sobie jesteśmy winni zaniechania i pozostawiania w archiwach nauczania zakorzenionego głęboko w Ewangelii? A takim nauczaniem jest przecież to, co głosił święty Jan Paweł II. To było wytyczenie drogi na przyszłość, a nie do archiwum.

Mówi Ojciec o środowiskach wrogich świętemu Janowi Pawłowi II, ale wiele osób było zaskoczonych, że również postawa niektórych ludzi Kościoła była co najmniej dwuznaczna.

Niestety tak i trzeba zaznaczyć, że mówiąc „środowiska”, musimy brać pod uwagę również środowiska w samym Kościele katolickim. Dla wielu, to było coś bardzo trudnego do wyobrażenia, a co zabolało bardziej niż otwarte ataki lewicowych działaczy. Mamy w samym Kościele bardzo wpływowe grupy neomarksitowskie, dla których Ewangelia jest tylko etykietą, którą można przykleić na cokolwiek, struktury Kościoła wygodną katapultą do kariery, a sama osoba świętego Jana Pawła II działa na nich jak woda święcona na diabła. To jest ta kolejna gorzka prawda, która zawsze ujawnia się w takich sytuacjach. Niestety musimy wyzbyć się patrzenia na ludzi zajmujących niekiedy wysokie stanowiska w Kościele, teologów czy dziennikarzy występujących w mediach z nazwy „katolickich”, jako na spójną ewangeliczną skałę. Potwierdza się konieczność weryfikacji i to solidnej. Trzeba definitywnie odejść od ślepego zapatrzenia w niby autorytety i krytycznie podjeść do tego, co tak naprawdę te wykreowane sztucznie autorytety głoszą.

Dziś, jak nigdy ważne jest „co jest głoszone” a nie „kto głosi”. U świętego Jana Pawła II i jedno i drugie było spójne, koherentne, dlatego, że nasz papież myślał Chrystusem, mówił Chrystusem i działał Chrystusem. Może właśnie taka postawa budzi odrzucenie u wielu ludzi Kościoła, których mentalność jest bardziej neomarksistowska niż ewangeliczna? W rozmowie z jednym z wiernych usłyszałem trafne określenie: „No, to nam się trochę tych antychrystów w Kościele ujawniło”. Przez całe lata wyrastali w ukryciu, czasami, gdzie nie gdzie, ujawniali swoje frustracje i niechęci wobec świętego Jana Pawła II i jego nauczania stosując metodę kropli, która drąży kamień. Nie mogąc otwarcie wyrazić swojej niechęci wobec tego wszystkiego, co Pan Bóg przekazał nam przez osobę świętego Jana Pawła II, wyczuli nadarzająca się okazję przeświadczeni, że teraz to już osiągną swoje cele. Sami mogliśmy usłyszeć i przeczytać żenujące zmiany postaw jak chorągiewki na wietrze. Najpierw ochoczo przyłączali się do ataków, pozornie w imię szukania prawdy, a to że trzeba sprawdzać, że zbadać od nowa, a gdy okazało się, że naród stanął twardo po stornie świętego Jana Pawła II składali ckliwe deklaracje, potwierdzające przekonanie o świętości papieża Polaka. Obłuda, hipokryzja, czy zwykły zwierzęcy instynkt, aby coś jeszcze ugrać dla przyziemnych aspiracji? Jest to jeden z symptomów kryzysu w Kościele katolickim. Ta infiltracja mentalności, o której już wielokrotnie rozmawialiśmy, dziś osiągnęła tak duże wpływy, że wymaga oczyszczenia i to zdecydowanego.

Z drugiej strony dobrze się stało, że ujawnili się ci antychryści. Upatrywałbym w tym działania Bożego. Dzięki temu ten, kto jeszcze używa rozumu, zdał sobie sprawę, ile jest postawy ewangelicznej u niektórych dziennikarzy z nazwy „katolickich”, ludzi wykształconych, pretendujących być teologami, tak wśród duchownych, jak i świeckich, a niestety przykre jest, że trzeba uczciwe postawić ten sam znak zapytania patrząc na postawy ludzi wysoko postawionych. Szczególnie zadziwiające jest kwestionowanie rzetelności procesów beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. Deklaracje, że trzeba jeszcze raz zbadać archiwa, okraszone sloganami o szukaniu prawdy brzmią jak farsa, chyba, że sami kwestionujący prawdziwość wszystkiego, co było zrobione dotychczas instynktownie wyczuli okazje do wykreowania siebie jako „autorytety” licząc na jakąś promocję. Ewangelia stawia wymagania i choć „wielu jest powołanych, lecz mało wybranych” (Mt 22,14).

Wrócę jeszcze do tego, o czym Ojciec wspomniał, że święty Jan Paweł II postrzegany jest jako autorytet i spełnienie tych pragnień i tęsknot ludzi na całym świecie, jak, zdaniem Ojca można odpowiedzieć na te pragnienia dzisiaj?

Myślę, że to jest odpowiedni czas, aby w końcu podjąć się tego zadania i to my w Polsce ponosimy głównie odpowiedzialność za to, czy zostanie ono wykonane. Popełniliśmy grzech zaniechania zadowalając się pomnikami, które są potrzebne, czy okazyjnymi inicjatywami upamiętniającymi, które też spełniają swoją rolę. Jednak to, co najważniejsze pozostaje wciąż jako wyzwanie do podjęcia. Trzeba sobie zadać pytanie skąd brał się autorytet, siła oddziaływania, skuteczność jakie znamionowały sam pontyfikat naszego świętego rodaka. Warto mieć na uwadze, że nie chodzi tylko o sam czas pontyfikatu, choć i tutaj mamy wiele wartościowych i ponadczasowych rzeczy do ukazania. Przecież cała historia życia, droga tak duchowa jak intelektualna, doświadczenia wydarzeń epoki, jak choćby niemiecka okupacja, a później okupacja Rosji sowieckiej, to są tylko niektóre aspekty, które domagają się nie tylko koronkarskiego spojrzenia, kto, gdzie i kiedy, ale dziś przede wszystkim trzeba wydobyć na światło dzienne to, jak możliwe jest zachowanie wartości, takich jak choćby godność człowieka czy głęboka i autentyczna wiara w czasach panowania totalitarnych dyktatur.

Innym aspektem o ponadczasowej wartości jest wyprowadzenie świata z tak głębokich i destrukcyjnych zranień jakimi była II wojna światowa czy terror dyktatury marksistowskiej. Tego nie dokonamy machaniem chorągiewką i żywiołowymi okrzykami „kochamy ciebie!”. Jest coś więcej, jest bogactwo obecności i to skutecznej obecności Boga, który działa w historii, najpierw osobistej, pojedynczego człowieka, a później to osobiste doświadczenie obecności Boga rozlewa się na całe społeczeństwa. To trzeba odkryć tutaj w Polsce i to rzetelnie i głęboko, a później przekazać światu, który wciąż oczekuje tego właśnie od nas, Polaków.

Trzeba pamiętać, że jest to wyzwanie bardzo wymagające, bowiem już za pontyfikatu świętego Jana Pawła II pojawiały się próby manipulacji i fałszowania jego nauczania. Może właśnie ze względu na ten wymagający poziom jest tyle lęku przed podjęciem się tego działa? Tak czy inaczej mamy wielkie zobowiązanie wobec nas samych, wobec świata spragnionego prawdy, dobra, piękna i tych wszystkich wartości, które uosabiał nasz święty rodak.

Na koniec naszej rozmowy zapytam jeszcze o te kremówki, o których Ojciec wspomniał, a które też wywołują sporo emocji.

Trzeba by powiedzieć: zostawcie te kremówki w spokoju! Kremówkami niech zajmą się cukiernicy, a księża, teolodzy i inni specjaliści, tak duchowni, jak i świeccy niech zajmą się tym, co jest ich zadaniem i odpowiedzialnością. Mamy przecież rogale świętego Marcina i nikomu one nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie tak samo jak kremówki, choć nie są esencjalne, to jednak tworzą całą otoczkę szeroko rozumianej kultury i to też jest potrzebne. Chyba wielu zaciekle krytykujących kremówki, mam na myśli środowiska pretendujące do miana „naukowych” w Kościele, nie zauważyło, że skrajna neomarksitowska lewica właśnie na kontestacji tychże kremówek i pomników rozpoczyna i koncertuje swoje ataki. Dziś możemy powiedzieć, że zwykłe kremówki pokonały sowicie finansowane bojówki neomarksistowskie. Nie wiem czy nie byłoby też dobrym remedium dla tzw. „ludzi Kościoła”, którzy w swoim ślepym pędzie do sławy i kariery stali się sprzymierzeńcami antyewangelicznej ideologii, aby zafundować im właśnie kremówki i niech się z nimi boksują. Papieska kremówka i tak będzie miała większy autorytet.

A jako ostatnie zdanie przypomnienie: dla zadeklarowanych zwolenników reformowania Kościoła, dostosowywania Jego nauczania do śmiercionośnych ideologii, święty Jan Paweł II jest jak biblijny mur spiżowy, którego nie byli, nie są i nie będą w stanie ani zdobyć, ani zniszczyć.

Dziękuję za rozmowę.

o. Paweł Pakuła CSsR – licencjat z Teologii Biblijnej (absolutorium) na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Studia w Polsce, Argentynie i Włoszech. Były Dyrektor Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Rzymie. Duszpasterz Akademicki, misjonarz w Argentynie, Włoszech, Niemczech, Australii.