Aktualności

Za kulisami pewnej Orkiestry

Za kulisami pewnej Orkiestry
https://cdn.speedwayekstraliga.pl/2014/12/6RCZY4Sh-wosp_logo.jpg
1 lutego 2023 r.

Za kulisami pewnej Orkiestry

Szybkimi krokami zbliża się kolejny już finał przedsięwzięcia zwanego szumnie Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. W najbliższą niedzielę, 29 stycznia tysiące ludzi, zwykle młodych i niedoświadczonych, zostanie wyprowadzonych przez swoich „opiekunów”, zwykle nauczycieli, na ulice naszych miast i wsi, aby kwestować, głównie przed obiektami kultu religijnego, z pozoru na cele dobroczynne, na pomoc chorym i cierpiącym dzieciom.

Z prawnego punktu widzenia jest tylko fundacja, działającą w myśl ustawy z 1984 roku o fundacjach. Dlaczego przybrała postać fundacji? Odpowiedź na to pytanie wydaje się być prosta. Fundacje w odróżnieniu od stowarzyszeń nie podlegają niekiedy daleko idącej kontroli ze strony organów administracji publicznej i sądów. Co najwyżej mogą one być poddane zarządowi w postaci kuratora, ale i ten środek prawny jest rzadko stosowany. Na tym tle nie dziwi fakt, że Fundacja WOŚP, zarówno medialnie, jak również logistyczne urosła do roli „udzielnego państwa w państwie”. Wróćmy pamięcią do 1990 roku, Wtedy to została reaktywowana „Caritas” Polska, będąca przysłowiową „solą w oku” dla władz komunistycznych. „Magdalenkowe” środowiska postkomunistycznej lewicy i wtórujący im liberałowie nie mogli się z tym pogodzić, uważając, iż Kościół nie może mieć rzekomego „monopolu” na dobroczynność. Postanowili zatem przejść i na tym polu do kontrataku, uważając, że dobroczynność nie powinna być posępna, a tym bardziej prawicowa” („Gazeta Wyborcza”). Sięgnięto zatem po Jerzego Owsiaka, zwanego odtąd pieszczotliwie „Panem Jurkiem”.

Kimże w rzeczywistości jest ów dyrygent Orkiestry? Jest synem oficera komunistycznej milicji w stopniu pułkownika, będącego równocześnie oficerem politycznym.  Jego matka również pracowała w „organach porządku publicznego”. Kariera Owsiaka rozpoczęła się w połowie lat 80. na festiwalach rockowych w Jarocinie. Te wydarzenie były starannie reżyserowane przez ówczesne władze, aby skanalizować bunt i rozgoryczenie znacznej części młodzieży po wprowadzeniu stanu wojennego i utracie perspektyw na przyszłość. Osoba Owsiaka miała być właśnie takim katalizatorem. Podczas imprez jarocińskich występował w stylu błazna, grając na najprostszych uczuciach uczestników, choć już wtedy nie zaliczał się do młodzieńców. Należy tu jeszcze przypomnieć, że wcześniej, w latach 70. Owsiak udanie symulował…ciężką postać schizofrenii przed komisją lekarską, unikając w ten sposób poboru do wojska.

Na przełomie lat 80. i 90. poprzedniego stulecia Owsiak pozornie na kilka lat zniknął ze sceny publicznej. Ale były to jedynie pozory. Jego mocodawcy, głównie ze środowiska „GW” i „różowej lewicy” usilnie pracowali nad tym, aby Owsiak ponownie pojawił się na powierzchni z konkretnym zadaniem. Być może, owe „macki” mocodawców Owsiaka sięgały dużo głębiej, lecz wiele faktów z tego zakresu nadal pozostaje ukrytych przez opinią publiczną. Biorąc pod uwagę, iż występował on wcześniej w Rozgłośni Harcerskiej, powierzono mu inną rolę. Odtąd miał stanąć na czele imprezy, której rozmach i towarzysząca jej wrzawa propagandowo-medialna miała przyćmić dokonania „Caritas” i innych sprawdzonych organizacji dobroczynnych. Od 1993 roku po dziś dzień jest liderem i guru wykreowanej przez siebie Orkiestry.

Organizując to wielce kosztowne przedsięwzięcie (jest to chyba jedno z najdroższych imprez tego typu w skali światowej) wykorzystano w tym celu wszelkie dostępne środki inżynierii społecznej, psychologii, łącznie z grą na uczuciach i socjotechniki. Nieprzypadkowo wybrano nazwę i termin przedsięwzięcia: „świąteczny”, czyli kojarzony w tym przypadku ze Świętami Bożego Narodzenia (któż wówczas o czułym sercu nie obdarowuje dzieci?), a termin styczniowy również nawiązuje do okresu poświątecznego. Natomiast kolejne pojęcia „wielka orkiestra” kojarzą się z gigantyzmem tegoż przedsięwzięcia, a zwłaszcza z wielkimi estradowymi koncertami oraz aukcjami i licytacjami przeprowadzanymi w dniu Orkiestry. Aż do 2015 roku „orkiestranci” mieli wszystkie możliwe środki materialne i organizacyjne, stojące do dyspozycji współczesnego państwa: dodatkowe darmowe pociągi, a nawet samoloty w tym lotnictwa wojskowego czy obszerny czas antenowy w mediach publicznych. Zbiórki publiczne odbywały się bez jakichkolwiek zezwoleń. W kwestach brali udział nie tylko uczniowie, ale także przedstawiciele służb mundurowych: strażacy z PSP, policjanci i żołnierze. To poparcie dla Orkiestry można tłumaczyć, tym, że ówczesny establishment: PO, PSL, Lewica, a nieco wcześniej UD/UW wspierał te działania ze względu na długofalowe i doraźne kalkulacje polityczne.

Sytuacja uległa pewnej zmianie po 2015 roku, kiedy to w Polsce ster rządów przejęła Zjednoczona Prawica. Wówczas zrezygnowano z oficjalnej oprawy Orkiestry na szczeblu centralnym, chociaż w województwach i miastach nadal sięga ona wręcz bizantyjskich rozmiarów. Jaka jest zatem prawda? Zarówno Orkiestra jak również jej lider nie są ani apolityczni, ani neutralni (o ile o takiej neutralności można mówić) w sprawach światopoglądowych. Wieloletnie wypowiedzi Owsiaka, szczególnie po 2015 roku wskazują na to, że jest jednoznacznym zagorzałym przeciwnikiem rządów ZP, a jego wypowiedzi mają „ustawić” młodych ludzi do rokoszu, aby obecny układ władzy obalić. Jeszcze bardziej zacietrzewiony bywa Owsiak w kwestiach Kościoła i religii, co uwidoczniło się najbardziej podczas „strajku kobiet” z końca 2020 roku. Często wypowiadał się i wypowiada się nadal w sposób łamiący polski kod kulturowy i naszą tożsamość. Z prawnego punktu widzenia można niektóre publiczne wypowiedzi Owsiaka zakwalifikować jako łżenie i szydzenie z uczuć religijnych (art. 196 kodeksu karnego). Sam Owsiak pozostaje jednak poza i ponad prawem. Kilka lat temu była głośna sprawa, kiedy to podczas kolejnego Woodstocku w Kostrzynie nad Odrą polecił uwięzić pewnego sprzedawcę okularów słonecznych, tylko dlatego, że mu się nie spodobał. Z tego tytułu Owsiak nie doznał najmniejszych konsekwencji.

Jak już powiedziano, Orkiestra wykorzystuje brak rozeznania sytuacji oraz naiwność wielu osób, nie tylko młodych, nie mających dostatecznej wiedzy o rzeczywistych intencjach jej organizatorów. Dodatkowo takim emblematem przykuwającym wzrok przeciętnego przechodnia jest czerwone serduszko, traktowane niemal jak talizman. Orkiestrze co roku towarzyszy potężny zmasowany ryk medialny ze strony tzw. mediów maistremowych, głównie TVN i „GW”, ale także mediów regionalnych (głównie z obcym kapitałem)  i lokalnych, zarówno prasowych, jak również elektronicznych. Można nawet odnieść wrażenie, że redaktorzy i dziennikarze wielu mediów oraz włodarze miast i gmin są zastraszeni (czy tylko zastraszeni?) i niezdolni do wyrażenia własnego zdania. Przypomnijmy tu tragiczny los prezydenta Przemyśla, który z powodu nagonki ze strony Owsiaka utracił stanowisko i przedwcześnie zmarł. Odsunięty od władzy z tego samego powodu został również burmistrz Nysy na Opolszczyźnie. W tym roku podobną nagonkę rozpętano wobec burmistrza Dobrego Miasta Lubawskiego na Warmii. Po wpływem takiego zmasowanego „prania mózgów” przechodnie mogą niemal w sposób podprogowy i odruchowy wrzucać datki do puszek małym dzieciom, w myśl zasady iż dzieciom nie wypada odmówić.

W imię owej licytacji z „Caritasem” coraz częściej obserwuje się, że miejscowi działacze Orkiestry, przy neutralnej, a niekiedy sprzyjającej postawie miejscowych władz i zupełnej bierności organów porządkowych, a nawet samego MSWiA, inspirują, a nawet sami prowadzą dzieci i młodzież na tereny będące we władaniu osób prawnych Kościoła katolickiego (parafii, zakonów), prowadząc na nich zbiórki bez zgody i wiedzy rządców tych miejsc (proboszczów, administratorów, rektorów, przeorów). W takiej sytuacji nie można dziwić się, że część wiernych uczęszczających na niedzielne Msze św. może być nieświadoma i zdezorientowana. Znane są przypadki, że proboszczowie i inni rządcy kościołów żądają opuszczenia terenów przykościelnych przez kwestujących. W niektórych miejscowościach sami proboszczowie wnioskują, aby organy porządkowe (straże miejskie) nie dopuszczały do kwestowania poza terenem komunalnym. Bywają też sytuacje, w których osoby związane z parafią (członkowie Akcji Katolickiej czy rad parafialnych) sami pilnują, aby w tym dniu na tereny przykościelne nie przedostały się nieproszone osoby z zewnątrz.  Jednak niektórzy proboszczowie zdaja się nie zauważać takich sytuacji i nie reagują, rzekomo w imię „mniejszego zła”. Bywają też przypadki, kiedy to proboszczowie domagający się opuszczenia terenu kościelnego przez kwestujących stawali się ofiarą wulgarnego hejtu. Warto zaznaczyć, że owi opiekunowie osób z puszkami, najczęściej dzieci, nierzadko są osobami niechętnie, a nawet wrogo usposobionymi wobec Kościoła i religii. Nie można wykluczyć, iż centralny sztab Orkiestry wydaje polecenia, aby w dniu imprezy maksymalnie dokuczyć „czarnym”, albowiem dzieci wystające całymi godzinami przed kościołami za namową „sztabowców” Orkiestry, używając terminologii zawartej w kodeksie wykroczeń „żebrzą w sposób natarczywy”.  Można w tym miejscu ubolewać, że MSWiA, niewątpliwie pod wpływem nacisków ze strony Orkiestry, kilka lat temu wycofało się z zamysłu zaostrzenia niektórych przepisów ustawy o zbiórkach publicznych, a w szczególności z projektu przewidującego możliwość przepadku środków uzyskanych ze zbiórek na rzecz Skarbu Państwa bądź jednostek samorządu terytorialnego, jeżeli dana zbiórka przeprowadzana jest niezgodnie z prawem. Należy dodać, iż w ustawie brakuje przepisu, że do udziału w zbiórkach publicznych mogą być dopuszczone jedynie osoby powyżej 13. roku życia, mające ograniczoną zdolność do czynności prawnych według polskiego kodeksu cywilnego.

Wkraczanie na teren będący własnością albo pozostającej pod zarządem określonej osoby (fizycznej albo prawnej) bez zgody tej osoby i pozostawanie na nim stanowi delikt prawny, przestępstwo, zwane naruszeniem miru domowego (miru instytucji). Stanowi o tym przepis art. 193 ⸹ 1 kodeksu karnego, zaś ściganie za naruszenie tego przepisu należy do uprawnień podmiotu pokrzywdzonego (w omawianym przypadku proboszcza parafii, rektora kościoła czy przełożonego domu zakonnego).  Czyn ten zagrożony jest karą grzywny ograniczenia albo pozbawienie wolności w wymiarze do jednego roku. Dodatkowo mienie kościelnych osób prawnych chronione jest przez konkordat oraz ustawę, pochodzącą jeszcze z 1989 roku o stosunku Państwa do Kościoła katolickiego w RP. Ostatecznie można by jeszcze przymknąć oczy na tę sprawę, gdyby nie skrajnie konfrontacyjny kurs Orkiestry, jawnie podważający nasze najważniejsze wartości i tradycje. W tej sytuacja ważna jest rola odpowiedzialnych rodziców, aby nie udzielali swej zgody na udział w takiej działalności. Czy można się dziwić, że dziecko zaczepiające staruszki wychodzące z kościoła za kilka lat dopuści się profanacji miejsc kultu religijnego? W pewnym miasteczku położonym na południu Polski rodzice stanowczo powiedzieli „dosyć” i przynajmniej przez rok (odwagi starczyło tylko na rok) Orkiestra się nie odbyła i nikt z tego powodu nie załamywał rąk.

Wydaje się, że obecne Prawo oświatowe, chociaż jego ułomności i wady są widoczne, daje rodzicom albo innym opiekunom prawnym dziecka możliwość odmowy udziału w tym przedsięwzięciu, zwłaszcza, że nie dotyczy ono bezpośrednio działalności edukacyjno-wychowawczej szkoły, odbywa się w dniu ustawowo wolnym od zajęć szkolnych (w niedzielę), a ponadto jest ono sprzeczne z przekonaniami dziecka i jego rodziców, mających swe umocowanie w przepisie art. 48 Ustawy Zasadniczej. Co więcej, z powodu odmowy żadne dziecko nie może być szykanowane, np. poprzez obniżenie oceny ze sprawowania, a gdyby tak się stało, zasadne byłoby wkroczenie organu nadzoru pedagogicznego (kuratora). Najczęściej zwiększa się frekwencje uczniów-statystów w ten sposób, iż wabi się ich (w odniesieniu do uczniów szkół podstawowych) uzyskaniem zwiększonej liczby punktów za udział w wolontariacie, a co za tym idzie, możliwość dostania się do renomowanych liceów.  W tym kontekście wydaje się rzeczą wysoce prawdopodobną, iż dwukrotne weto prezydenckie wobec ustawy zwanej lex Czarnek było wynikiem nacisków i obaw ze środowiska Orkiestry obawiającej się, że po wejściu w życie tej ustawy będzie trudniej organizować dzieci i młodzież w wieku szkolnym do udziału w tej imprezie.

Czym naprawdę zajmuje się Orkiestra? Oficjalnie jej statutowym celem jest zbieranie środków pieniężnych na zakup nowoczesnego sprzętu medycznego, ratującego życie i zdrowie małych dzieci, a tym samym uzupełnianie środków płynących na ten cel z państwowej kasy. A jak jest naprawdę? Środki pozyskane przez Orkiestrę przez niemal rok zamrażane są na koncie, a dopiero po upływie tego czasu ów sprzęt (nie zawsze najwyższej jakości) jest lokowany w wybranych placówkach medycznych. Co więcej, ów sprzęt nie jest własnością danego szpitala, lecz jedynie szpital jest jego dzierżawcą (użytkownikiem) i w każdej chwili może go utracić na rzecz właściciela, czyli Fundacji WOŚP.  Z prawnego punktu widzenia prawidłowa umowa darowizny polega na tym, że przedmiot darowany staje się własnością obdarowanego. Ktoś wreszcie powinien się tym zainteresować. Dla zmylenia opinii publicznej, personelu placówek medycznych i samych pacjentów często dochodzi do sytuacji, w których sprzęt nabyty (i to na własność) z innych źródeł jest oznakowany czerwonymi serduszkami, jakoby miał pochodzić z donacji Orkiestry. Ostatnio głośna była sprawa, w której to Owsiak, kreujący siebie na największego dobroczyńcę w Polsce wszechczasów, odmówił przekazania sprzętu medycznego, niezbędnego do leczenia dzieci z komplikacjami po COVID-19.

W ostatnich latach, pozyskując wielkie korporacje finansowe (banki) oraz niektóre sieci handlowe, Orkiestra przechwala się uzyskaną kwotą rzędu 150 milionów zł. Z punktu widzenia potrzeb i wydatków publicznej służby zdrowia, w tym środków NFZ, jest to zaledwie ułamek procenta tychże wydatków. Jak stwierdziła ostatnio NIK w swym raporcie, pewna część sprzętu medycznego stoi niewykorzystana i przestarzała. Jaki jest w tym udział Orkiestry? Nie jest prawdą, jakoby całość pieniędzy ze zbiorki była przeznaczona na altruistyczne cele. Każdego roku co najmniej kilkanaście procent uzyskanej kwoty przechodzi na pokrycie alkoholowo-narkotykowego spędu, zwanego jako Przystanek Woodstock, nawiązującego do niesławnych tradycji hippisowskich „dzieci kwiatów” z końca lat 60. XX w. Nadużycia przy niemal całkowitej bierności kompetentnych organów zdarzają się również w licznych miastach i gminach podczas kolejnych edycji Orkiestry. Zwykle polegają one na upijaniu nieletnich, najczęściej piwem, podrzucaniu narkotyków i innych środków odurzających (ten dzień ma przecież wyzwalać „miłość i wolność”), a także na przywłaszczaniu przez sztabowców Orkiestry kwot zebranych podczas kwesty. Zapewne co najmniej kilka milinów złotych idzie na reklamę i promocję, która w przypadku Orkiestry przybiera wręcz groteskowe rozmiary, a także na pokrycie kosztów występów różnych zespołów muzycznych podczas kolejnych finałów imprezy. Rzeczywiste kwoty i wydatki Orkiestry w praktyce są utajnione (liczne koszty pochłania aparat wykonawczy zatrudniony w biurze fundacji). Jeden ze znanych blogerów, występujący pod pseudonimem Matka Kurka usiłował wielokrotnie dociec prawdy, posługując się ustawą o dostępie do informacji publicznej i sądy administracyjne przyznawały mu rację. Rzecz w tym, że korzystnych dla siebie wyroków nie jest w stanie wyegzekwować do dziś.  Również niektóre samorządy, zwłaszcza w miastach wojewódzkich zarządzanych przez Platformę czy Lewicę, są w stanie wyasygnować z pieniędzy podatników setki tysięcy złotych, aby tylko zadowolić „pana Jurka”. Czy nie jest to rażąca niegospodarność? Znawcy tematu powiadają, iż Orkiestra z pierwotnych szlachetnych założeń przekształciła się w drugie dno, a jej „koszty uzyskania”, posługując się językiem finansowym, znacznie przewyższają korzyści. Również, używając terminologii medycznej, w przypadku Orkiestry, skutki uboczne przewyższają pozytywy. Prawdą jest, że sprzęt Orkiestry uratował życie i zdrowie co najmniej kilkunastu tysiącom małych dzieci, w tym niemowląt. Ale prawdą jest również i to, że rockowe spędy Owsiaka wpędziły w trwały nałóg alkoholowy, a co gorsza, narkotykowy, przypuszczalnie około dziesięć razy większą populację młodych ludzi.

I jeszcze jedna kwestia wobec której nie można przejść obojętnie. Orkiestra i jej guru od wielu lat pragną pozostawać poza zasięgiem wszelkiej krytyki: jednostkowej, obywatelskiej czy medialnej. Sama próba napisania o tym zjawisku w odmiennym tonie niż pochlebstwa może skończyć się dla wypowiadających się zgoła dramatycznie: szyderstwami, pogróżkami, a nawet zapowiedzią złożenia pozwów, tak jakby w Polsce nie istniała pełna swoboda wypowiedzi gwarantowana przez ustrojodawcę w art. 54 Konstytucji RP.

Faktem jest, że Orkiestra do dziś w polskim społeczeństwie wywołuje silne emocje i znaczącą polaryzację postaw. Wywołuje również, co jest niepokojące, daleko idące podziały społeczne. Ten podział widoczny jest również wśród członków i sympatyków ZP. Część polityków tej formacji, w tym parlamentarzyści, biorą nawet spektakularny udział w Orkiestrze. Również niektórzy burmistrzowie i wójtowie desygnowani przez ZP szeroko otwierają drzwi przed Owsiakiem, zapewne jedynie po to, aby uniknąć „czarnego PR”, hejtu, a w perspektywie utraty stanowisk. Trzeba tu jasno podkreślić, że organizacja Orkiestry nie należy wprost do tzw. zadań własnych samorządu w myśl przepisów ustawy o samorządzie gminnym. Byłoby dobrze, gdyby dla uwiarygodnienia swoich stanowisk, przynajmniej w gminach rządzonych przez prawą stronę politycznego spektrum, organizacją Orkiestry zajmowały się wyłącznie organizacje pozarządowe spoza sfery finansów publicznych, a nie jednostki samorządowe czy podległe temuż samorządowi.

Czas najwyższy, aby ogół społeczeństwa, a przede wszystkim rzesze katolików, poznały przynajmniej część prawdy o styczniowej Orkiestrze, jej genezie, kulisach i mechanizmach działania, zgodnie z ewangelicznym stwierdzeniem: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32).

prof. Andrzej Nowakowski