Kategorie bazy wiedzy

Aborcja eugeniczna a aksjologiczne założenia nowożytności i ponowoczesności

Łamanie elementarnych praw człowieka – a zatem także praw chrześcijan – ma dzisiaj nowe oblicze, bo prowadzi się je pod hasłami naukowego postępu, w ramach także aktualnej rewolucji biotechnologicznej. Oprócz oczywistych korzyści wyzwala ona również szereg zagrożeń dla cywilizacji praw człowieka, bo jest to postęp naukowy posługujący się między innymi aborcją eugeniczną sztucznym zapłodnieniem czy klonowaniem „terapeutycznym” (nie wykluczonej w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej z 2000 roku, skoro zakazuje ona wprost tylko klonowania „reprodukcyjnego”). Pomimo oczywistego naruszania konstytucyjnie gwarantowanego prawa do życia, praktyki te ugruntowały się w życiu społecznym i sumieniach, jako element naukowego „postępu”. Dość tu przypomnieć dotychczasowe polskie zmaganie o delegalizację aborcji eugenicznej, wprowadzonej do naszego prawa w 1993 roku, bo nawet peerelowska ustawa aborcyjna (z 27 IV 1956) nie zezwalała na eugeniczne „przerywanie ciąży”. A w III RP pomimo wielu prób – i jeszcze liczniejszych obietnic polityków – ciągle jakoby „nie pora” na zmianę prawa. Ale powraca ta sprawa już wkrótce (X 2020) w Trybunale Konstytucyjnym, tylko równolegle do tego musi iść nieustanne przekonywanie opinii publicznej o słuszności prawnego zakazu zabijania dzieci przed urodzeniem z racji jakiś ich defektów zdrowotnych. Konieczne jest zatem i odsłanianie błędnych założeń akceptacji aborcji eugenicznej. Jednym z tych założeń jest niewłaściwe rozumienie zdrowia, korespondujące z wypaczonym pojmowaniem medycyny, jakoby wyzwalającej człowieka także od moralnego zła. Sięgnijmy wpierw do historii, bo jest ona także nauczycielką poprawnego myślenia.
1. Medycyna służbą zdrowiu czy służbą człowiekowi?
Niewłaściwe traktowanie zdrowia i medycyny krytykował wpierw Platon w słynnym „Państwie”. Pokazuje tutaj, że zdrowie – i jego odzyskiwanie, czyli leczenie – jest ważnym dobrem, ale nie dobrem najważniejszym, skoro elementem dobra całego człowieka, mającego rozmaite obowiązki, wobec siebie, innych i całego państwa. Dbałość o zdrowie oraz leczenie nie mogą wykluczać spełnienie tych moralnych obowiązków.
Ale Platon odnotowuje funkcjonowanie także przeciwstawnej – przesadnej – troski o zdrowie, bo przypisujące zdrowiu wartość najwyższą. Wtedy też leczyć się należy za wszelką cenę – nawet jakimiś nieludzkimi metodami, przekreślającymi moralne obowiązki – a medycyna staje się wiedzą nadrzędną i w takim państwie „podnoszą głowę lekarze i sędziowie, i mają miny uroczyste”.
Wymóg dbałości o zdrowie, ale w ramach dbałości o całego człowieka wyrażony został przez Galena – jednego z filarów światowej medycyny; zarówno lekarza, jak i filozofa – w słynnym postulacie, iż lekarz musi być filozofem, co znaczy, że lekarz musi dysponować znajomością człowieka w jego istocie (filozoficzną wiedzą o człowieku), bo bez tego nie może leczyć „po ludzku”, czyli uprawiać medycynę na ludzkim poziomie. Medycyna – zarazem nauka, jak i sztuka, bo zajmująca się leczeniem konkretnego człowieka – musi być zatem związana z wiedzą o ludzkim poziomie naszych czynów, a tą wiedzą jest etyka (filozofia moralności), określana jako „antropologia normatywna”, z racji koniecznego związku moralnego dobra i zła z istotą człowieka (naszym człowieczeństwem). Postulat, aby lekarz był także filozofem, oznacza więc wymaganie – aby był on etykiem, uprawiał medycynę w polu dobra i zła moralnego, a nie sprowadzał problemów moralnych do problemów zdrowotnych (czego przykładem jest wskazówka higieniczna: „Jasiu nie bij Kasi, bo się spocisz”).
2. Nowożytność a faustowska medycyna
Ten ideał medycyny jednak zostaje odrzucony na progu epoki nowożytnej, co znakomicie zilustrował Goethe w „Fauście”, przedstawiającym kuszenie nowożytnego człowieka. Ulega on poradzie Mefistofelesa, iż najlepsza wiedza to medycyna, ale należy ją uprawiać bez związku z filozofią (i teologią). Wtedy jednak – dodaje Szatan – „swoją boskością się przerazisz, tego bądź pewny”. Kartezjusz – ojciec nowożytnego myślenia – to pierwsza ofiara tego kuszenia, bo swoje poszukiwania naukowe kończy entuzjazmem wobec możliwości medycyny. W swoim programie metodologicznym stawia na wiedzę „użyteczną dla naszego życia”, dzięki której – „zamiast tej filozofii spekulatywnej, której uczą w szkołach” – będzie można cieszyć się zażywaniem „bez żadnego trudu owoców ziemi i wszystkich dogodności, na niej będących”, ale „głównie też dla zachowania zdrowia”. Zdaniem Kartezjusza medycyna ma otwierać praktyczne możliwości poprawy także ludzkiej kondycji moralnej, bo ma uczyć sterowania ludzkimi emocjami, jakoby determinującymi ludzkie postępowanie moralne. We Wstępie do „Medytacji o pierwszej filozofii” moralne uzdrowienie ludzkości jeszcze pozostawiał gestii własnej filozofii „metodycznemu wątpieniu”. Ale już pod koniec życia tę funkcję zbawiciela moralnego przypisał lekarzowi. Czyżby ludzki umysł determinowany był przez procesy zachodzące w ciele, a moralne występki były problemami medycznymi? Zdaniem Kartezjusza medycyna ma być zwieńczeniem wszelkich nauk, bo zdrowie to „pierwsze dobro i podstawa wszystkich innych dóbr tego życia. Nawet duch zależy tak silnie od stanu i temperamentu narządów ciała, że jeśli możebne jest znaleźć jakiś sposób, który by uczynił pospólnie ludzi bardziej roztropnymi i zmyślnymi, niż dotąd, sądzę, iż w medycynie to należy go szukać”. Czyżby należało leczyć się z moralnych występków, a nie moralne nawracać?
3. Lekarz zbawicielem?
Te ambicje nowożytności znalazły swój szczególny wyraz w myśli F. Nietzschego, uważanego dzisiaj przez postmodernistów za swojego szczególnego prekursora. „Arystokratycznej moralności” przeciwstawia on „lichotę”, charakteryzowaną zwłaszcza jako brak zdrowia, gdy tymczasem „moralność dostojna” wyrastać ma z „kwitnącego, bogatego, nawet przelewnego zdrowia”. Stąd też ludzkie dzieje Nietzsche ujmował jako walkę chorych ze zdrowymi: „Wystarczy wejrzeć za kulisy każdej rodziny, każdej korporacji, każdej wspólnoty: wszędzie walka chorych przeciw zdrowym – cicha walka, zwykle przy użyciu niewielkich proszków trujących, wbijaniu igieł, cierpiętniczej mimiki…”. Postulował zatem odwrócenie tego układu sił: „Naczelnym punktem widzenia na Ziemi powinno być to, by chorzy nie czynili zdrowych chorymi – a właśnie tym byłoby takie rozmiękczenie. By tak się nie działo, trzeba przede wszystkim izolować zdrowych od chorych, strzec ich nawet przed widokiem chorych, aby nie mylili siebie z chorymi. A może zdrowi mieliby być lekarzami i pielęgniarzami chorych? Całkowicie zapoznaliby wówczas i porzucili swe własne zadanie – wyżsi nie powinni się degradować do roli narzędzia niższych (…) Do zadań które mogli i powinni pełnić zdrowi, nigdy nie wolno zabierać się chorym, aby zaś zdrowi mogli pełnić zadania, które tylko oni pełnić powinni, jakże wolno by im było występować jeszcze w roli lekarza, pocieszyciela, zbawiciela chorych? Dlatego trzeba im czystego powietrza! Czystego powietrza! (…). Lecz jak najdalej od miazmatów wewnętrznego zepsucia i tajemnego ścierwa chorych”.
Stąd też to lekarzowi Nietzsche przypisuje zadanie bycia zbawicielem ludzkości: ma bowiem „stać się dobrodziejem całego społeczeństwa, a to przez pomnażanie dobrych dzieł, radości i płodności duchowej, przez uchronienie od złych myśli, uprzedzeń, łajdactwa (których wstrętne źródło tak często kryje się w podbrzuszu), przez utworzenie arystokracyi duchowo cielesnej (za pomocą łączenia lub zakazywania małżeństw) przez dobroczynne usunięcie wszystkich tak zwanych mąk duchowych i zgryzot sumienia: wtedy dopiero z konsyliarza stanie się Zbawicielem, nie potrzebując przytem czynić żadnych cudów; zbyteczna też, żeby się miał dać ukrzyżować”.
Mamy zatem u Nietzschego wyprowadzenie wszystkich konsekwencji – zrealizowanych w III Rzeszy, zwanej „pierwszą biotyranią”, pielęgnującą cześć dla Nietzschego – z założenia sformułowanego przez Kartezjusza, iż medycyna jest nadrzędną dyscypliną, mającą dbać o zdrowie w jakikolwiek sposób, nawet poprzez zabijanie dzieci chorych przed narodzeniem dzieci. Żyć powinni tylko zdrowi i silni. Dzisiaj F. Nietzsche to jeszcze bardziej wpływowy myśliciel, bo jeśli nawet jego dzieła nie wszyscy czytali, to w salonach, pod strzechami i na niektórych ambonach zadomowiła się jego hierarchia wartości: zdrowi i silni powinni eliminować ludzi słabych i chorych, także przy pomocy aborcji, zwanej dzisiaj „eugeniczną”. Dla ochrony cywilizacji praw człowieka trzeba identyfikować błędne założenia nowożytnego myślenia, wpełzającego do umysłów poprzez szkołę i media.

dr hab. Marek Czachorowski, prof. KPSW