Kategorie bazy wiedzy

Antykatolicka bigoteria w Polsce

Antykatolicka bigoteria w Polsce

Przemoc fizyczna i symboliczna

Ostatnie dni października 2020 roku przyniosły w Polsce falę wymierzonych w katolików zamieszek i tumultów. Pretekstem okazało się orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku, które podtrzymało dotychczasowe orzecznictwo TK (datujące się od 1997 roku) w sprawie niezgodności z polską Ustawą Zasadniczą przepisów zezwalających – na przykład z powodu podejrzenia poważnych wad genetycznych – na zabijanie osób nienarodzonych.

Po 22 października w niektórych polskich miastach odbyły się liczne manifestacje organizowane przez skrajnie lewicowe organizacje („Strajk kobiet”, „Antifa”, „Stonewall”) manifestacje charakteryzujące się wulgarnością i gwałtownością ataków nie tylko na partię aktualnie rządzącą, ale również na Kościół katolicki, katolicką religię i osoby ją praktykujące. Nie można w tym przypadku mówić o „antyklerykalizmie” (tj. niechęci li tylko do katolickiego duchowieństwa), ale właśnie o antykatolicyzmie, a nawet wprost o chrystofobii (nienawiści do Chrystusa). Trudno bowiem „antyklerykalizmem” nazwać wdzieranie się przez lewicowych demonstrantów do kościołów i przerywanie trwających Mszy Świętych (jak na przykład w poznańskiej katedrze). Przejawem antykatolickiej bigoterii były również emitowane w przestrzeni publicznej „ostatnie ostrzeżenia” formułowane pod adresem katolików w Polsce przez organizatorów wspomnianych proaborcyjnych demonstracji.

Elementem przemocy symbolicznej wymierzonej w polskich katolików były obelżywe, profanacyjne w swoim charakterze hasła malowane na fasadach kościołów w całej Polsce przez zwolenników skrajnie lewicowej agendy obyczajowej i politycznej, a oskarżające Kościół o rzekome „gnębienie kobiet” lub w niektórych przypadkach zawierających bluźnierstwa pod adresem Matki Bożej.

Organizatorzy lewicowych demonstracji podjęli również próbę zastraszenia ludzi wierzących, którzy samorzutnie zorganizowali się, by bronić kościołów przed napaściami i tumultami organizowanymi przez lewicowych bojówkarzy. Taki charakter miało publikowanie w Internecie przez lewicowych aktywistów danych adresowych osób zaangażowanych w blokowanie napaści na budynki kościelne.

Nie przyczyna, ale skutek

Należy podkreślić, że ta erupcja antykatolickiej bigoterii i fobii, która ujawniła się z całą mocą pod koniec października 2020 roku była kulminacją procesu, który narastał w Polsce już od dłuższego czasu. Ze zjawiskiem antykatolickiej, wprost chrystofobicznej przemocy symbolicznej mieliśmy do czynienia już w sierpniu 2010 roku, gdy na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, w okolicach krzyża ustawionego przy Pałacu Prezydenckim ku upamiętnieniu ofiar katastrofy smoleńskiej, doszło do demonstracji, w czasie których wyśmiewano najświętsze dla chrześcijan (nie tylko dla katolików) symbole (poprzez eksponowanie na przykład puszek po piwie ułożonych w formie krzyża) i naigrywano się z Męki Pańskiej.

Wtedy też po raz pierwszy mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem zupełnej bierności sił porządkowych, a nawet padały zachęty ze strony osób z urzędu odpowiedzialnych za troskę o bezpieczeństwo wszystkich obywateli RP (urzędujący wówczas premier D. Tusk nazwał te chrystofobiczne demonstracje „happeningiem”). Dodajmy, że podobna bierność sił porządkowych (policji) zauważalna była również podczas niedawnych, wymierzonych w Kościół katolicki i wprost w budynki kościelne demonstracji zwolenników aborcji bez ograniczeń.

W kolejnych latach po 2010 roku doszło do swego rodzaju „przyzwyczajania” opinii publicznej w Polsce do agresywnego antykatolicyzmu. Dochodziło więc do prób ośmieszania procesji Bożego Ciała („człowiek-motyl”), wystawianie wulgarnych, bluźnierczych przedstawień teatralnych oraz organizowania w przestrzeni publicznej marszów i demonstracji, obliczonych na profanowanie drogich dla katolików w Polsce symboli i postaci („tęczowa Matka Boska”). Należy zwrócić uwagę na to, że za każdym razem organizatorzy tych różnych elementów antykatolickiej propagandy deklarowali, że są zwolennikami tzw. rozdziału Kościoła od państwa. Ich czyny i zachowania świadczą jednak o tym, że tak naprawdę chodzi tutaj o próbę wprowadzenia w Polsce rozdziału społeczeństwa i jego kultury od katolickich (w istocie, chrześcijańskich) norm obyczajowych i moralnych.

prof. Grzegorz Kucharczyk