Kategorie bazy wiedzy

Gdyby św. Paweł żył w naszych czasach, mógłby zostać skazany za „homotransfobię”

Gdyby św. Paweł żył w naszych czasach, mógłby zostać skazany za „homotransfobię”

W wielu miastach na Półwyspie Apenińskim odbywają się demonstracje przeciw „ustawie o przeciwdziałaniu homotransfobii”, która rozpatrywana jest obecnie we włoskim parlamencie. Stosowny projekt zgłosił Alessandro Zan – deputowany współrządzącej centrolewicowej Partii Demokratycznej. Nowe prawo przewiduje do sześciu lat pozbawienia wolności za akty przemocy wobec społeczności LGBTQ oraz do półtora roku więzienia za ich „dyskryminację”. Inne kary, jakie są planowane, to m.in. odebranie prawa jazdy i paszportu, zakaz wychodzenia z domu w określonych godzinach czy obowiązek odbycia prac społecznych na rzecz organizacji gejowskich.
Ustawa Zana wywołuje krytykę wielu środowisk, głównie chrześcijańskich i prorodzinnych. Ich opinie zebrał włoski portal Le Fede Quotidiana. Jak mówi jeden z organizatorów protestów, rzecznik stowarzyszenia Pro Vita e Famiglia – Jacopo Coghe, projekt nowego prawa „zagraża wolności wyrażania myśli, manifestacji, nauczania i edukacji”. Jego zdaniem, nieostrość i nieprecyzyjność określenia „homotransfobia” powoduje, że za zbrodnię może być poczytana każda krytyka zachowań homoseksualnych lub transpłciowych: „Krótko mówiąc, jeśli powiem, że dziecko potrzebuje ojca mężczyzny i matki kobiety, to ryzykuję popełnienie przestępstwa; jeśli skrytykuję surogację, to przysporzy mi to problemów. W końcu podobne sytuacje zdarzały się już w innych częściach świata, myślę np. o Stanach Zjednoczonych, gdzie postawiono zarzuty amerykańskiemu cukiernikowi, który odmówił przyozdobienia tortu weselnego gejom.”
Podobne zdanie prezentuje wiceprezes Chrześcijańskiego Ruchu Robotniczego Giovanni Gut. Według niego ustawa jest zbędna, ponieważ włoski system zapewnia odpowiednią ochronę praw i godności każdego człowieka. Dostrzega natomiast ryzyko wprowadzenia do prawodawstwa nowego rodzaju przestępstwa: zbrodni opinii i poglądów, a to już jest poważnym zagrożeniem dla wolności osobistych i swobód obywatelskich.
Zdaniem jednego z najbardziej wpływowych włoskich myślicieli Rocco Buttiglione, projekt ustawy przedstawionej przez Alessandro Zana jest sprzeczny z konstytucją, ponieważ ustanawia równych i równiejszych (dlaczego bowiem specjalna ustawa miałaby chronić homoseksualistów, a nie np. osoby z rudymi włosami, które również narażone są na szykany?). Według niego jest to powrót do czasów średniowiecznych, gdy istniały stany uprzywilejowane wobec prawa. Dziś świadczy to o faworyzowaniu konkretnego lobby.
Jak mówi Rocco Buttiglione: „Jedną rzeczą jest nawoływanie do nienawiści lub uderzanie w jakąś osobę lub środowisko, a zupełnie inną rzeczą jest wyrażanie moralnego osądu, stwierdzanie, że dane postępowanie jest grzeszne. Nie jest moim zamiarem wskazywanie nikogo palcem, ponieważ sam jestem pierwszym, który zgrzeszył, jednak nikomu, a już najmniej duszpasterzowi, nie można zabronić pełnienia jego funkcji. Gdyby tak było, to ryzykowne byłoby komentowanie św. Pawła, który prezentuje bardzo zdecydowane stanowisko wobec aktów homoseksualnych”. Jak stwierdził włoski filozof: gdyby dziś Apostoł Narodów żył wśród nas, to z pewnością za głoszone przez siebie poglądy ryzykowałby więzienie.
W podobnym duchu w wywiadzie dla dziennika „Giornale di Brescia” wypowiedział się znany neurochirurg prof. Massimo Gandolfini. Według niego, ​​ustawa Zana jest „bezużyteczna, szkodliwa i niebezpieczna”, ponieważ „faktycznie wprowadza przestępstwo opinii”. Jest ona „niezgodna ze społeczeństwem demokratycznym, którego jednym z nienaruszalnych filarów jest wolność myśli i manifestowania opinii”. Dlatego, zdaniem lekarza, należy zdecydowanie sprzeciwić się projektowi nowego prawa, które „odbiera obywatelowi swobodę wypowiadania się na temat aberracji społecznych i antropologicznych, takich jak wynajem macicy, odmawianie dziecku prawa do posiadania mamy i taty czy edukacja szkolna i społeczna zgodna z ideologią gender”.
Przeciw ustawie protestuje też głośno wielu hierarchów katolickich. Jeden z nich, biskup Corrado Sanguineti z Pawii w tekście opublikowanym na łamach „Il Ticino” pisze, że w tym starciu „stawką jest wolność myśli i wypowiedzi każdego człowieka, każdej rodziny, każdego stowarzyszenia, każdej wspólnoty religijnej! Zbyt poważne jest ryzyko potajemnego wprowadzenia przestępstwa opinii oraz zatracenia swobodnej i krytycznej konfrontacji ludzkich idei i koncepcji”. Jego zdaniem „każdej osobie, bez względu na jej orientację seksualną, przysługuje należny szacunek i trzeba unikać nienawistnych form dyskryminacji i pogardy”, jednakże zapisy proponowanej ustawy wykraczają daleko poza obowiązek ochrony każdego człowieka, ponieważ „otwierają drzwi do interpretacji i praktyk, które, podobnie jak w innych państwach o podobnych zasadach, stanowią przestępstwo opinii i poważnie naruszają wolność myśli”.
W mediach mainstreamowych tego typu głosów jest mniejszość. Dominuje raczej narracja sprzyjająca ustawie Zana: retoryczne antydyskryminacyjna, lecz faktycznie wprowadzająca nową dyskryminację; głosząca ochronę wolności, a w rzeczywistości ograniczająca wolność. Wiadomo, że na uchwalenie nowego prawa czekają już organizacje i środowiska, gotowe do prześladowania innych z powodu wyrażanych opinii.
Już wkrótce przekonamy się, czy fatalna ustawa wejdzie w życie.

Grzegorz Górny, redaktor