Kategorie bazy wiedzy

Kardynał George Pell – niewinny, skazany, uwolniony

Kardynał George Pell – niewinny, skazany, uwolniony
Jedną z najbardziej znanych osób w świecie anglosaskim, którą można uznać za ofiarę antykatolickich uprzedzeń, jest australijski kardynał George Pell. Były metropolita Sydney był zarazem najwyższym rangą duchownym katolickim skazanym za wykorzystywanie seksualne nieletnich. Tak zadecydowały sądy pierwszej i drugiej instancji. Sprawa trafiła jednak do Sądu Najwyższego Australii, który jednomyślnie stosunkiem głosów 7:0 oczyścił go z wszelkich zarzutów, uznając, że hierarcha jest niewinny, zaś oskarżenie przeciwko niemu zostało sfabrykowane. Warto dodać, że w nagonce na purpurata uczestniczyły w zorkiestrowany sposób media, policja, prokuratura i sądy. Jego przykład pokazuje, że prześladowanie przeciwników takimi metodami jest możliwe nie tylko w ustrojach totalitarnych, lecz także w demokracjach liberalnych.
Kardynał, skazany na sześć lat pozbawienia wolności, spędził 405 dni w areszcie i więzieniach. W tym czasie prowadził dziennik, który już wkrótce ukaże się drukiem w USA. Wydawca – Ignatius Press (najbardziej prestiżowa amerykańska oficyna katolicka) zapowiada, że dzieło może stać się klasyczną pozycją współczesnej literatury duchowej. Na razie dostojnik napisał tekst dla amerykańskiego magazynu „First Things”, w którym krótko podzielił się swoimi wspomnieniami z okresu uwięzienia.
Generalnie pod wszystkimi szerokościami geograficznymi pedofile traktowani są przez innych więźniów ostro i narażeni na brutalne napaści. Z tego powodu hierarchę umieszczono w odizolowanej celi, w której nie miał bezpośredniego kontaktu z pozostałymi. Znajdując się w takiej sytuacji zauważał:
„Niechęć więźniów do sprawców niegodziwego traktowania nieletnich w celach seksualnych jest w świecie anglojęzycznym powszechna – to interesujący przykład prawa naturalnego wyłaniającego się z ciemności. Wszyscy mamy pokusę, by gardzić tymi, których postrzegamy jako gorszych od nas samych. Nawet mordercy gardzą tymi, którzy gwałcą młodych. Jakkolwiek zabrzmi to ironicznie, owa pogarda nie jest wcale taka zła, ponieważ wyraża ona przekonanie o istnieniu dobra i zła, dobra i zła, które często zadziwiają w więzieniu.”
Mimo odizolowania od innych kardynał mógł słyszeć rozmowy mężczyzn zamkniętych w sąsiednich izolatkach. Zdania wśród nich, jakie zdarzało mu się usłyszeć na swój temat, były podzielone. Jedni obdarzali go najgorszymi inwektywami, drudzy zaś bronili przed atakami. Dostojnik odkrył, że opinia o jego winie bądź niewinności była wśród tych ludzi podzielona, tak jak podzielona była w całym australijskim społeczeństwie. Wiele dała mu do myślenia zwłaszcza wypowiedź pewnego mężczyzny znającego system penitencjarny od kilkudziesięciu lat. Otóż stwierdził on, że George Pell był pierwszym skazanym księdzem, o którym słyszał, że miał jakiekolwiek wsparcie wśród więźniów. Wcześniej podobne przypadki się nie zdarzały. To świadczy o tym, że nawet kryminaliści mieli świadomość, iż kardynał jest niewinny i stał się kozłem ofiarnym. Jeden ze skazanych powiedział mu wprost, że wśród zawodowych przestępców istnieje pełna zgodność co do tego, że purpurat nie popełnił zarzucanych mu czynów i został „wrobiony”.
Poza jednym przypadkiem, gdy został opluty, australijski dostojnik nigdy nie spotkał się z bezpośrednią agresją współwięźniów. Jak sam pisał:
„Jest tutaj dużo dobroci w więzieniach. Jestem pewien, że czasami więzienia mogą być piekłem na ziemi. Miałem szczęście być bezpiecznym i dobrze traktowanym. Byłem pod wrażeniem profesjonalizmu strażników, wiary więźniów i istnienia odruchów moralnych nawet w najciemniejszych miejscach.”
Dla kardynała największym cierpieniem był brak możliwości odprawienia Mszy Świętej, zwłaszcza w Boże Narodzenie i Wielkanoc. Mimo to prowadził intensywne życie religijne. Jak sam pisał:
„Dla wielu czas w więzieniu jest okazją do zastanowienia się i skonfrontowania z podstawowymi prawdami. Życie w więzieniu usunęło jakąkolwiek wymówkę, że byłem zbyt zajęty, aby się modlić, zaś mój regularny harmonogram modlitewny stał się moją podporą.”
Jako podsumowanie niech posłużą ostatnie słowa kardynała Pella z jego tekstu dla „First Things”:
„Podtrzymywała mnie moja wiara katolicka, zwłaszcza zrozumienie, że moje cierpienie nie musi być bezcelowe, ale może być zjednoczone z Chrystusem Naszym Panem. Nigdy nie czułem się opuszczony, wiedząc, że Pan był ze mną – nawet gdy nie rozumiałem, co robił przez większość trzynastu miesięcy. Przez wiele lat mówiłem cierpiącym, żeby nie załamywali się, ponieważ Syn Boży również doświadczał prób na tej ziemi, a teraz to samo pocieszało mnie. Tak więc modliłem się za przyjaciół i wrogów, za moich zwolenników i moją rodzinę, za ofiary wykorzystywania seksualnego oraz za moich współwięźniów i strażników”.
W czasie swego uwięzienia kardynał George Pell robił więc to samo, co czynili przez wieki chrześcijanie prześladowani z powodu wiary: modlił się za swoich wrogów, odnajdując siłę w Bogu.
Grzegorz Górny, redaktor