Kategorie bazy wiedzy

Kardynał Omella z Barcelony na celowniku władz Katalonii 

Kardynał Omella z Barcelony na celowniku władz Katalonii

W niektórych państwach walka z pandemią koronawirusa służy rządzącym do ograniczania praw chrześcijan, a tym samym do dyskryminacji osób wierzących. Takim krajem jest choćby Hiszpania pod wodzą socjalistycznego premiera Pedro Sancheza. Świadczy o tym wiele przykładów. Oto jeden z nich: lewicowy rząd, ratując dotknięty kryzysem system edukacji, postanowił wykluczyć z tej pomocy szkoły katolickie. Zdecydowano więc, że na wsparcie z budżetu centralnego mogą liczyć tylko placówki państwowe, natomiast nie te, które prowadzone są przez instytucje kościelne. Dla niemal 2000 szkół, skupiających około 1.200.000 uczniów, oznaczało to de facto bankructwo. Na szczęście projekt nie został przeforsowany w parlamencie. Zabrakło trzech głosów.
Ostatnie dni przyniosły jednak nowy przykład akcji dyskryminacyjnej wymierzonej w Kościół. Przewodniczący autonomicznych władz Katalonii Quim Torra zapowiedział ukaranie archidiecezji barcelońskiej za naruszenie reżimu sanitarnego związanego z pandemią. Jego zdaniem kardynał Juan José Omella naruszył obowiązujące prawo, organizując w bazylice Sagrada Familia nabożeństwo żałobne za zmarłych z powodu koronawirusa. 26 lipca metropolita Barcelony zaprosił bowiem do kościoła rodziny tych zmarłych, którzy nie mogli uczestniczyć z pogrzebach swoich najbliższych i opłakiwać ich na cmentarzach.
Quim Torra powołał się na przepisy wydane przez lokalny wydział służby zdrowia, który ograniczył liczbę osób mogących brać udział w uroczystościach religijnych do dziesięciu – bez względu na przestrzeń, w której odbywa się wydarzenie.
Co ciekawe, podobne ograniczenia nie objęły działalności turystycznej. W efekcie kardynał Omella ma zostać ukarany za to, że zorganizował w mogącej pomieścić 9.000 osób bazylice Sagrada Familia nabożeństwo, w którym wzięło udział 200 żałobników, podczas gdy tego samego dnia w tej samej świątyni mogło przebywać naraz więcej turystów.
Zdaniem hiszpańskich obrońców praw człowieka, próba ukarania metropolity Barcelony przez władze Katalonii, jest bezprawna w kilku powodów. Po pierwsze: decyzja o randze administracyjnej nie może naruszać prawa do wolności kultu i wyznania, które uznane jest w Konstytucji.
Po drugie: obowiązujące obecnie przepisy sanitarne wprowadzone na czas pandemii w Hiszpanii na poziomie centralnym ograniczają limit uczestników uroczystości religijnych do 20 proc. Te właśnie ogólnokrajowe przepisy mają wyższość nad lokalnymi rozporządzeniami wydanymi w Katalonii. Co ciekawe, tego samego dnia, w którym odbyło się wspomniane nabożeństwo pogrzebowe, we wszystkich parafiach barcelońskich uczestniczyło we Mszach znacznie więcej niż 10 osób, a jednak nie wywołało to żadnego protestu miejscowych władz.
Po trzecie: rząd Katalonii i rada miejska Barcelony same przyspieszyły otwarcie Sagrada Familia dla turystów podczas pandemii z powodów czysto ekonomicznych. Zezwoliły na zwiedzanie świątyni kupującym bilety bez wprowadzania limitu 10 osób. Wprowadzanie takich ograniczeń dla uczestników nabożeństwa pogrzebowego jest więc jawną dyskryminacją.
Po czwarte: w tym samym czasie w Barcelonie otwarte są bary i restauracje, w których przebywać może połowa mogących się w nich pomieścić gości. Dlaczego miejsca kultu mają podlegać ograniczeniom, którym nie podlegają lokale gastronomiczne?
Nie ma wątpliwości, że za postępowaniem Quima Torry kryją się motywy polityczne. Przewodniczący autonomicznych władz Katalonii ma bowiem pretensje do kardynała Omelli, że ten nie przyłączył się do buntu lokalnych separatystów przeciw rządowi w Madrycie. „Biskup domaga się teraz wolności wyznania, ale nigdy nie potępił ani słowem represji, jakich doświadczyła Katalonia w ciągu ostatnich kilku lat”, powiedział Torra, dodając, że „wszyscy jesteśmy równi wobec postanowień podjętych po to, by stawić czoła Covidowi i zapewnić zdrowie obywatelom”. Zaprzeczając, jakoby kierowała nim niechęć do Kościoła, zapewnił, że jest „prawdziwym katolikiem” oraz naśladowcą dwóch księży: Pedro Casaldáligi Plá i Ernesto Cardenala – nota bene przedstawicieli teologii wyzwolenia, łączących chrześcijaństwo z komunizmem. „Mój Kościół jest z ubogimi”, oświadczył szef autonomii katalońskiej, jakby sugerując, że Kościół kardynała Omelli z ubogimi nie jest.
Metropolita Barcelony nie zamierza jednak składać broni. W przeciwieństwie do innych hiszpańskich hierarchów, którzy w podobnych sytuacjach, ustępowali w przeszłości przed władzami państwowymi, jest on zdeterminowany, by walczyć o wolność religijną. Kardynał upoważnił już prawników archidiecezji do zainicjowania „odpowiednich działań prawnych przeciw arbitralności decyzji rządu łamiącej chronioną konstytucyjnie wolność kultu i wyznania”. Działania lokalnych władz nazwał dyskryminacją wymierzoną w katolików.
Obserwujmy rozwój sytuacji w Hiszpanii, która w ostatnich dwóch dekadach stała się swoistym laboratorium walki nowej lewicy z Kościołem.

Grzegorz Górny, redaktor