Kategorie bazy wiedzy

O konsekwencję w prawie

O konsekwencję w prawie

Błędne prawo długo będzie deprawować, czyli zabijać ludzkie sumienia. To słowa Piotra Skargi, z czasów już dryfowania Rzeczpospolitej Obojga Narodów w kierunku cywilizacyjnej orientalizacji. Orientalizacji także polskiego chrześcijaństwa, co wytykał nam o. Jacek Woroniecki OP, pisząc o <polskim fideizmie>. Mamy dzisiaj wiele przykładów tej deprawacji sumień – i polskiego chrześcijaństwa – mocą aborcyjnego bezprawia, ciągnące się za nami co najmniej od 1956 roku. Chociaż wzbudziła się u nas ostatnio debata na temat aborcji eugenicznej i udało się Trybunałowi Konstytucyjnemu (w wyroku z 22 października 2020 roku) poprawić prawo w tym zakresie, to jednak złowieszcza cisza zapadła w sprawie kolejnych tzw. wyjątków w prawie do życia, o których mowa w ustawie z 7 stycznia 1993 roku „o (…) warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”. Absolutna cisza zapadła odnośnie do tzw. „wskazań prawnych” do aborcji, po tym jak sama była Minister Zdrowia (a dzisiaj parlamentarzystka w Parlamencie Europejskim) przyjechała do Lublina po <Agatę z Lublina>, a księdza duszpasterza, broniącego życia dziecka, dyscyplinowały media i rozmaite urzędy… Cisza panuje także odnośnie do <wskazań medycznych> do aborcji, a nawet Pan Prezydent wymyślił projekt legalizacji <aborcji letalnej>.

Zaraz na początku 2023 roku zarówno minister, jak i wiceminister zdrowia zawiedli jako reprezentanci i rzecznicy polskiego cywilizacyjnego logosu i etosu. Wyraził ten ideał już Arystoteles w zdaniu, iż w najlepszym państwie rządzi prawo, czyli niepisane prawo moralne, któremu wszyscy są posłuszni, zarówno rządzący, jak i rządzeni. Dokładnie tak samo myśleli nasi przodkowie określając polską zasadę ustrojową jako „In Polonia lex est rex, non rex est lex”, czyli zasadę: „W Polsce prawo jest królem, a nie król prawem”.

Także władza wykonawcza nie powinna nigdy uzgadniać swojego działania z aktualnie funkcjonującymi decyzjami władzy ustawodawczej, jeśli są one bezprawiem. Co z tego, że legalna jest oczywista zbrodnia? Czy władza wykonawcza ma być pozbawiona rozumu, działać wbrew własnemu rozumowi, czyli wbrew sumieniu?

Pewnie pamiętamy te wypowiedzi ministrów zdrowia komentujących fakt odmówienia dokonania aborcji przez lekarzy z Podlasia, chociaż aktualne bezprawie, zezwala na takie zabójstwo, czyli w sytuacji, kiedy dziecko zostało poczęte z gwałtu. Rozumiejąc dramat skrzywdzonej w ten sposób kobiety nie można jednak nie wziąć pod uwagę elementarnego faktu, że jest tutaj jeszcze druga osoba, jej własne dziecko, którego życia także nie można potraktować instrumentalnie. Sprawa arcyprosta, należałoby pochwalić, a nie dyscyplinować (grożąc im kontrolą, itp.) lekarzy z Podlasia, którzy odmówili wykonania prokuratorskiego zlecenia zabicia niewinnego człowieka.

W Polsce lekarze wywalczyli sobie prawną możliwość odmowy uczestniczenia w zbrodni, nie zyskujących aprobaty ich sumienia. Ale przedstawiciele innych profesji jeszcze takich uprawnień nie otrzymali, chociaż są oczywiste, co wyraził Zygmunt August na wieść o łamiących sumienia ustaleniach pokoju z Augsburgu: „nie jestem królem sumień”. Ale dzisiaj chociaż w wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 7 października 2015 roku dostrzega się prawo lekarzy do odmowy informowania, kto i gdzie praktykuje aborcję, to jednak odmówiono tego prawa urzędnikom, zajmującymi się tzw. świadczeniami zdrowotnymi. Urzędnicy zostali zmuszeni do uczestniczenia w zwyczajnej zbrodni, czemu oczywiście powinni się przeciwstawić, jak to robią uczciwi lekarze, którzy także wywalczyli dla siebie odpowiednie regulacje prawne, zwane <klauzulą sumienia>. Ale inne profesje o to jeszcze nie zadbały…

Mamy zatem owoce tej luki myślowej i paraliżu sumień. Oto najwyższej rangi urzędnicy, bo sami ministrowie zdrowia (także Rzecznik Praw Obywatelskich) wyrazili swoją aprobatę dla dokonania aborcji z tzw. względów prawnych, ponieważ ustawa z 1993 roku na to zezwala… Czyżby minister miał obowiązek ślepego wykonywania jakiekolwiek prawa, nie przejmując się tym, że jest to zbrodnicze prawo, prawne bezprawie? Czy minister przestaje być człowiekiem w miejscu pracy?

Czy to dalej Rzeczpospolita, w której „Lex est rex, non lex est rex”?

dr hab. Marek Czachorowski