Kategorie bazy wiedzy

Państwo wyznaniowe?

Myślenie polityczne w naszym kraju nieraz jest spadkiem po marksistowskiej ideologii, wspieranej dzisiaj przez postmodernizm, podważający wpierw rozumność człowieka, czyli naszą zdolność poznania realnej rzeczywistości, a w szczególności prawdy o dobru człowieka jako człowieka, czyli dobru moralnym. Oceny moralne jakoby są tylko wytworem żywionych przez ludzi rozmaitych chęci, chęci przeciwstawnych, niemożliwych do uzgodnienia z punktu widzenia obiektywnej prawdy o dobru, bo niemożliwej do rozpoznania przez ludzkich rozum…

Trzeba tropić przejawy tego błędnego myślenia w życiu politycznym, bo jego konsekwencją jest nie tylko podważenia aksjologicznego fundamentu polskiej Konstytucji, ale wpierw autentycznego chrześcijaństwa, zastępowanego przez jakąś tylko jego atrapę.

1.      Nieanonimowe antychrześcijaństwo

To zwątpienie w moc ludzkiego rozumu nastąpiło w dziejach Europy pod koniec średniowiecza, a wpierw w XIII wieku, po wygnaniu z Paryża świętego Tomasza z Akwinu, którego miejsce zajęła irracjonalistyczna filozofia człowieka, torująca drogę reformacji. Luter palił dzieła świętego Tomasza, a Arystotelesa obrzucał wyzwiskami i szyderstwami, bo nie uwzględnili, iż grzech pierworodny jakoby całkowicie zniszczył rozumność i wolność człowieka. Współcześni nam postmoderniści wprawdzie nie powołują się na teologię grzechu pierworodnego, ale na tezę Darwina, że człowiek jest tylko zwierzęciem, a zatem nie ma tej specyficznej władzy poznawczej, którą nazywamy rozumem. Niewątpliwie pseudoteologia Darwina to produkt wiary, a nie rozumu, [1] wi wiary pozbawionej rozumu i z tego właśnie powodu wykluczonej w antropologicznym dyskursie naukowym.

Część współczesnego katolickiego świata nie tylko została zainfekowana tą irracjonalistyczną ideologią, ale znajduje się w stanie intelektualnej i moralnej agonii, nierozpoznawalnej zazwyczaj przez samych zainteresowanych, którzy nie dokonują publicznej apostazji, a nawet nieraz tryskają pseudochrześcijańskim zapałem. Mamy przecież także u nas nowych <pasterzy bycia>, uczniów M. Heideggera i K. Rahnera, otwarcie wspierających tęczowe i krwawe, aborcyjne postchrześcijaństwo. Ksiądz Profesor Tadeusz Styczeń SDS nazywał owych <zwykłych> chrześcijan nawet nie <anonimowymi antychrześcijanami>, ale <anonimowymi antyteistami>, mając na myśli bezpośrednich i pośrednich uczniów Karla Rahnera SJ. <Anonimowi antyteiści> podkopują chrześcijaństwo negując możliwość rozumnego prowadzenia ludzkiego życia, czyli możliwość racjonalnej moralności. Racjonalnej moralności, czyli moralności kierowanej rozumem, czyli sumieniem, bo sumienie to nic innego tylko rozum praktyczny, kierujący własnym postępowaniem w świetle rozpoznanej przez siebie prawdy. Z racji zaś tego, że ludzki rozum rozpoznaje także własne ograniczenia, słabości i zaćmienia, otwarty jest także na pomoc autorytetu, a zatem także – wiary, nie wyręczającej ludzkiego rozumu, ale go wspomagającej.

Zamiast tego wzajemnego połączenia wiary i rozumu (co jest tematem encykliki Fides et ratio, Jana Pawła II) mamy dzisiaj szeroko zadomowione zjawisko irracjonalizacji wiary, a w konsekwencji irracjonalizacji życia moralnego. Oto konkretny przykład, o skali wręcz globalnej.

2.      Aborcyjna międzynarodówka a Polska

Skarżą się nieraz nasi politycy, że robią tyle, ile mogą, jak to wielokrotnie słyszeliśmy w sprawie tzw. aborcji. Jakoby nie są w stanie nic więcej zrobić, bo są światowe i europejskie naciski, szantaże, a nawet wręcz bandycki dyktat i przymus. To pewnie prawda, wierzymy w to, bo fakty przecież nie są podawane do wiadomości publicznej. Wszystko nam światowi spryciarze darują, przymkną oko na polską samodzielność polityczną i ekonomiczną, ale – jak widać – nie darują nam poszerzania/uszczelniania granic prawnej ochrony życia człowieka przed narodzeniem. To sprawa priorytetowa także dla nich. Czyżby jednak dobrze rozumieli, że opowiedzieli się za prymitywną, najbardziej barbarzyńską zbrodnią, jaką jest prawnie chronione zabijanie dzieci przed narodzeniem? Osób najsłabszych wśród nas? Nawet dr Mengele, wykształcony potwór z Auschwitz, zamilkł, odchodząc w milczeniu po usłyszenia od Stanisławy Leszczyńskiej, położnej z Auschwitz, że nie wolno zabijać dzieci. Nie można zatem pomijać okazji do dawania świadectwa prawdzie w tej sprawie. Świadectwa najpierw poprawną argumentacją. Mamy tutaj przekonywać, w sposób trafiający do istoty rozumnej, którą jest także nawet najbardziej zdeprawowany osobnik.

Że nie należy zabijać dzieci, wiedział zatem nie tylko niemiecki zbrodniarz, lekarz i prawnik, z Auschwitz. Wiedzą to i współcześni politycy, sprawa jest bowiem arcyprosta, ale jej jasność jest przyćmiona siłą deprawacji. Deprawacji wpierw intelektualnej. Deprawacji przez innych, a nieraz i samego siebie. Samego siebie można zdeprawować swoimi moralnymi występkami, ale także możemy zostać w rozmaity sposób zdeprawowani przez innych. Dzieje się to wpierw przez zniekształcenie funkcjonowania rozumu. Poprzez nierozumną argumentację w sprawach dobra i zła.

Ale także intelektualna deprawacja powinna być przezwyciężona poprzez prostowanie splątanego myślenia w sprawach dobra i zła moralnego. Ale z tym jest problem wśród niektórych naszych polityków.

3.      Polski fideizm?

Oto niedawno była nieporównywalna okazja, aby za pośrednictwem brytyjskiej BBC przekazać całemu światu poprawne rozeznanie moralne w sprawie oczywistej, bo w sprawie zabijania nienarodzonych dzieci. Zapytany o to przez dziennikarkę Pan Prezydent, oczywiście negatywnie ocenił te praktyki,, ale niestety posłużył się niepoprawną argumentacją. Oto bowiem odwołał się do swoich chrześcijańskich przekonań religijnych, tworząc wrażenie, że negatywna ocena moralna tej zbrodni wyrasta z jakiś specyficznych przesłanek religijnych, których zatem niewierzący nie przyjmują. A zatem aborcja dla niewierzących nie byłaby czymś złym. Co więcej, prawne zakazy czy ograniczenia aborcji zostały w ten sposób niejako skarykaturyzowane: jako produkt ambicji katolików do narzucania wszystkim swoich prywatnych przekonań religijnych. Ich zaś życie religijne i moralne to właściwa relacji pan-niewolnik rezygnacja z rozumności i wolności, uległość wobec dyktatu jakiegoś naczelnego kwatermistrza, narzucającego człowiekowi swoją irracjonalną wolę.

Tymczasem pytanie nie dotyczyło prywatnych przekonań (i źródeł tych przekonań) Pana Prezydenta, ale obiektywnie ważnego powodu negatywnej moralnej oceny aborcji. Oczekiwalibyśmy zatem, że za pośrednictwem BBC proaborcyjny świat usłyszy, że aborcja to zwykłe odebranie życia niewinnemu człowiekowi, dobra fundamentalnego, a zatem zawsze i wszędzie ten czyn jest moralnie zły i musi być prawnie zakazany. I wierzących i niewierzących obowiązuje w ten sam sposób ten elementarny fakt.

Ten irracjonalizm w dyskursie religijnym i etycznym przekłada się także na sposób myślenia o prawie wraz z pojmowaniem zapisów konstytucji RP, włącznie z prawną ochroną życia człowieka, gwarantowaną w art. 38 Konstytucji RP. Gdyby powodem prawnego zakazu aborcji były tylko nasze przekonania religijne, to konstytucyjne prawo do życia oparte byłoby tylko na sile większości, a zatem jakaś inna już niekatolicka większość mogłaby te zapisy zmienić.

Tego nie chcemy, a nawet nie możemy chcieć, bo oznaczałoby to uznanie siły, a nie racjonalnych argumentów za uzasadnienie tworzonego prawa.

dr hab. Marek Czachorowski

PRZYPISY

  1. E. Gilson, From Aristotle to Darwin and Back Again, Notre Dame, IN: University of Notre Dame Press,1984, s. 131. Pisze tu Gilson: “Here we have an inadvertent comedy, which we can avoid only by saying that, scientifically as well as philosophically, the mechanism of natural selection is simply a non explanation”. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 1