Kategorie bazy wiedzy

Prawo do ochrony małżeństwa i rodziny

Jednym z priorytetowych moralnych i prawnych problemów naszej współczesności jest rozpowszechniony– i gdzieniegdzie zadomowiony – ale także zachwalany obyczaj tylko <rekreacyjnego> czy <rozrywkowego> traktowania sfery seksualnej i erotyki, mający bardzo dotkliwe, negatywne konsekwencje zarówno dla jednostek, jak i całej społeczności. Świadomość bycia nieplanowanym skutkiem zabawy seksualnej musi napełniać zwątpieniem wpierw we własną nieinstrumentalną wartość, bo w każdej sprawie początek jest najważniejszy (Arystoteles). Napełnia też zwątpieniem w wartość sfery seksualnej, mocą której wkraczamy w istnienie. A koniec końców – napełnia zwątpieniem we własnych rodziców, różniących się tym od wszystkich ludzi, w całej ziemskiej historii, że to oni obdarzyli nas istnieniem. Zwątpieniem wobec tych osób, które są nam obiektywnie najbliższe i najważniejsze, bo przecież najważniejsze jest w każdym bycie wpierw istnienie. Nic zatem dziwnego, że to właśnie ochrona małżeństwa, jako związku mężczyzny i kobiety oraz rodziny wpisana jest do Konstytucji RP. Nie ma zaś innej drogi ukonstytuowania tego związku, jak poprzez męskość i kobiecość człowieka. Prawda o godności owej męskości i kobiecości jest zatem także chroniona konstytucyjne, trzeba tę oczywistość dostrzec, trzeba chcieć ją dostrzec…

Ale ostatecznie, ofiarą tego wielokierunkowego zwątpienia w to, co najwartościowsze staje się także Bóg, bo przecież On jest Absolutem Istnienia, Stwórcą, Stwórcą wpierw człowieka. Jeśli jednak bezwartościowa, bo tylko rozrywkowa miałaby być sfera seksualna, mocą której Bóg udziela istnienia, to i On sam musi tracić należą Mu rangę. Staje się On bytem jakby spoza ludzkiego świata, niezainteresowanym człowiekiem i jego czynami. Nic zatem dziwnego, że to wpierw chrześcijanie sprzeciwiają się – powinni się sprzeciwiać – seksualnej deprawacji na ulicach naszych miast, dokonywanej przez homoseksualnych aktywistów oraz ich politycznych patronów, maszerujących zwłaszcza w czerwcu, pewnie po to, aby zadeptać ślady po Bożym Ciele…

Postawa rozrywkowa to innymi słowy postawa konsumpcyjna, a w każdej dziedzinie napełnia też lękiem przed tym wszystkim, co przeszkodzi zabawie i z tego powodu widzimy w XXI wieku podnoszącą się gwałtownie falę homoseksualizmu, będącego wpierw negacją miłości pomiędzy mężczyzną i kobietą: albo jakoby ta miłość była niemożliwa, albo nie jest warta starania, skoro jest sprawą tylko subiektywnych odczuć, pragnień i gustów przypadku. Jeśli o gustach nawet nie warto dyskutować, to tym bardziej o nie się spierać i nimi się przejmować, czyli traktować jako poważne.

Stąd ta coraz głośniejsza dla wrażliwych uszu panująca cisza wobec szerzonej seksualnej deprawacji i rozmaitych siewców kąkolu. Przestaje się bowiem określać ludzkie działania ich zgodnością lub niezgodnością z realną rzeczywistością, czyli z realną rzeczywistością tego, kim realnie jest człowiek, podmiot, współpodmiot oraz sprawca erotyki.

Skoro obyczaje nie psują się same, ale mocą ludzkich/poniżej ludzkich zaniedbań i ludzkich/poniżej ludzkich czynów, trzeba się pytać o odpowiedzialność także współczesnych polityków i rozmaitych decydentów. Czy na poważnie chronią te konstytucyjne dobra, którymi są małżeństwo i rodzina?

dr hab. Marek Czachorowski