Kategorie bazy wiedzy

Prześladowania chrześcijan w sferze tzw. „obrazy uczuć religijnych” Cz. 3. Prześladowanie Jana Pawła II i Kościoła katolickiego za obronę życia. Wokół wydarzeń po 22.10.2020 r.

Aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu, jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu lub przesłanki medycznej wskazującej na duże prawdopodobieństwo choroby dziecka jest niezgodna z konstytucją – orzekł 22 października 2020 r. Trybunał Konstytucyjny. Wniosek o zbadanie zgodności tej przesłanki z konstytucją złożyło w 2019 roku 119 posłów PiS, PSL-Kukiz‘15 oraz Konfederacji.

Decyzja Trybunału ma charakter prawny, nie jest orzeczeniem o charakterze religijnym ani nawet etycznym (choć niewątpliwie elementy etyczne były uwzględniane przy formułowaniu wniosku). Z pewnością nie jest to decyzja o charakterze religijnym, co trzeba raz jeszcze podkreślić. Trybunał uznał w tzw. ustawie aborcyjnej jedną z przesłanek przyzwalających na dokonanie aborcji za niezgodną z Konstytucją. Pozostawił jednak inne przesłanki, nie orzekając o nich (ciąża w wyniku gwałtu, tzw. względy medyczne). Już ten element pokazuje, że nawet pomimo aktualnego orzeczenia stan prawodawstwa w Polsce odbiega od nauczania Kościoła katolickiego w tym względzie, które to nauczanie jednoznacznie sprzeciwia się aborcji – zabijaniu dzieci nienarodzonych z jakiegokolwiek powodu.

Orzeczenie Trybunału jest jednak sentencją długo oczekiwaną przez wielu ludzi w Polsce. Sam fakt złożenia wniosku do Trybunału przez różne ugrupowania polityczne wskazuje, że wniosek i stojące u jego podstaw myślenie i wartościowanie ma charakter ponadpolityczny.

Aborcja eugeniczna bazuje na typowej antropologii i etyce utylitarnej. W myśl tej antropologii nie każda poczęta istota ludzka jest człowiekiem, ale tylko ta, która zyskuje pewną „jakość życia” w określonym (choć bardzo arbitralnym i różnie ujmowanym) okresie życia. Człowiek, a  w myśl koncepcji utylitarystycznej nie-osoba (non-person), swoisty „jeszcze-nie-człowiek” może być traktowany utylitarnie.

Można stawiać pytanie – co jest kryterium uczłowieczenia? Można też zastanawiać się nad tym, jak mierzyć ową „jakość życia” (quality of life)? Czy w ogóle można mierzyć ludzkie życie w kategoriach jakości o charakterze ekonomicznym, użytecznościowym?

Nietrudno zauważyć, że takie myślenie ma swoją straszliwą logikę. Odmawiając każdemu człowiekowi wartości życia, traktowanej obiektywnie ta logika segreguje ludzi, prowadzi do dyskryminacji. Nietrudno przecież rozciągać w dowolny sposób pojęcie „jakości” życia. Brakiem jakości może być określony defekt genetyczny, wrodzona wada, ale też nieodpowiadające rodzicom czy społeczeństwu cechy nienarodzonego. W konsekwencji oznacza to dyskryminację w najbardziej dotkliwym znaczeniu.

W latach dziewięćdziesiątych, w okresie walki ze stalinowską ustawą aborcyjną pojawiło się zdanie „nienarodzony [jest] miarą demokracji”. Ksiądz prof. Tadeusz Styczeń pisał: „Nienarodzony, równy w swej człowieczej godności z narodzonymi, pozostaje – w porównaniu z nimi – w sytuacji zdecydowanie nierównej wobec ewentualnego zamachu na jego życie: jest skrajnie bezsilny i do tego stopnia bezbronny, iż nie może się bronić nawet, jak noworodek, płaczem. Ta jego fizyczna niemoc, niezdolność do samoobrony, a tym bardziej do agresji, wyposaża go jednak w osobliwe atuty natury moralnej: oto ten, który go unicestwia fizycznie, unicestwia przez to człowieka absolutnie niewinnego. Stąd krzywda, jaką mu wyrządza, nie daje się w żaden sposób usprawiedliwić moralnie”.

Obowiązujący stan prawny na taką krzywdę się godził, ale godząc się na nią podważał właśnie istotową miarę demokracji. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego kładzie kres temu bezprawiu.

Orzeczenie to zostało zarazem wyrażone w bardzo szczególnym czasie. Specyfikę tego czasu wyrazili natychmiast krytyczni politycy-komentatorzy.

I tak Donald Tusk na Twitterze napisał: „Wrzucenie tematu aborcji i orzeczenie w tej sprawie pseudotrybunału w środku szalejącej pandemii do coś więcej niż cynizm. To łajdactwo polityczne”.

W jakimś stopniu wtórował mu Szymon Hołownia: „Kaczyński przez 5 lat bał się zaostrzyć przepisy w Sejmie, zrobił to dziś, w epidemii, tchórzliwie, przez posłuszny TK Żeby uniknąć dyskusji, zamknąć usta Polkom i Polakom. Różnimy się w sprawie aborcji, powinniśmy o tym rozmawiać. A nie być zmuszanymi do zdania szefa szefowej TK”.

Obaj politycy zwracają uwagę na czas pandemii. Ale pandemia oznacza stan totalnego zagrożenia życia i nie ma lepszego momentu, by podjąć działania na rzecz ratowania życia pojętego jako wartość. Pandemia jest wydarzeniem, które prowokuje nas w sposób bezpośredni do refleksji nad sensem, wartością, znaczeniem ludzkiego życia. Człowiek wrażliwy, człowiek „uczłowieczony” odkrywa w tym czasie szczególną powinność ratowania każdego życia ludzkiego. I ta powinność została przez Trybunał potwierdzona.

Jednak niemal natychmiast po ogłoszeniu sentencji Trybunału Konstytucyjnego, podniosły się niespotykane dotąd (mimo wszystko) protesty, utożsamiające decyzję prawą z wolą polityczną obozu rządzącego, ale przede wszystkim z tym, co bywa określane jako „dyktatura Kościoła katolickiego”.

Skala i formy tych protestów wymagają niewątpliwie osobnego opracowania. W tym miejscu trzeba jednak mocno podkreślić, że forma agresji, wulgarnych i obelżywych ekspresji słownych, krzyczanych bądź wypisywanych na murach kościołów, tłumne protesty przed siedzibami biskupów katolickich upoważniają do określenia tych zdarzeń jako formy ataku na wierzących, formy prześladowań katolików za ich poglądy.

Pośród rozlicznych form protestów, warto zwrócić uwagę na jeden, który wpisuje się w omawianą wcześniej przestrzeń sztuki o charakterze prowokacyjnym. W tym wypadku nie powstało nowe „dzieło” o charakterze bluźnierczym, ale wykorzystana została rzeźba – pomnik, którego znaczenie zostało poddane swoistej subwersji.

Chodzi w tym wypadku o pomnik papieża Jana Pawła II, który stanął przed Muzeum Narodowym w Warszawie. Instalacja Jerzego Kaliny została przygotowana na stulecie urodzin papieża, a przez twórcę określona jako wpisująca się w bliżej nie sprecyzowaną polską „wojnę kulturową”.

Jerzy Kalina w swojej pracy nawiązał do słynnej rzeźby Maurizio Cattelana La Nona Ora (Dziewiąta godzina) z 1999 roku. W tamtej instalacji Jan Paweł II leżał na czerwonym dywanie przygnieciony przez meteoryt. W czasie ekspozycji w 2000 roku w Zachęcie rzeźba została na znak protestu uszkodzona przez Witolda Tomczaka (byłego posła AWS i europosła LPR), który usunął „meteoryt przygniatający rzeźbę, przy okazji uszkadzając samą postać papieża.

Na stronach Muzeum Narodowego zaznaczono, że „W ujęciu Kaliny Jan Paweł II nie jest bezsilnym, starym człowiekiem przygniecionym meteorytem, lecz tytanem o nadludzkiej sile”. Napisano także, że „jak podkreśla sam twórca, instalacja z figurą papieża ciskającego głaz w czerwoną wodę nie jest pomnikiem, ma charakter efemeryczny, wpisuje się w nurt sztuki zwany site-specific. Integralną jej część stanowi usytuowana na dziedzińcu kamienna fontanna. Dzieło należy zatem analizować w kontekście otaczającej je przestrzeni i architektury muzeum. Skrzydła gmachu tworzą wizualną ramę oraz kontekst historyczno-symboliczny, z którymi wchodzi ono w dialog. Sam tytuł, zobrazowana postać świętego trzymającego wielki głaz oraz czerwona woda w niecce fontanny, nawiązują do polskich mitów i symboli. Stawiają pytania o rolę sztuki, tradycji i pamięci”.

Nie podejmując się interpretacji zamierzeń artysty, trzeba jednak zwrócić uwagę na ujednoznacznienie tej interpretacji poprzez grupę aktywistek protestujących po orzeczeniu Trybunału. „Krzysztof Gonciarz, jeden z najpopularniejszych polskich Youtuberów opublikował fotografię, na której kilka kobiet kąpie się w czerwonej sadzawce przed słynnym pomnikiem Jana Pawła II, zasłaniając się przed miotanym przez papieża głazem” [1] . Ten happening został odczytany jako protest przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji.

Oczywiście samo wydarzenie jest incydentalne, ale w sposób czytelny uzewnętrznia o wiele liczniejsze w dniach protestów hasła stanowiące zarzuty pod adresem Kościoła katolickiego, wyrażane w słowach „Macie krew na rękach”. Hasło to ma wyrażać stanowisko, iż powstrzymanie aborcji (czyli zabijania nienarodzonych) jest zagrożeniem życia matek. Raz jeszcze należy podkreślić, że hasło to jest uzewnętrzniane w sytuacji, w której nie ma podjętej debaty ani tym bardziej rozstrzygnięcia na temat przypadków aborcji, które byłyby prowokowane zagrożeniem życia matki.

Zniesienie aborcji eugenicznej, która jest zabijaniem dzieci upośledzonych, czyli ocalenie ludzkiego życia, ma zatem powodować odpowiedzialność za zabójstwo! Nie sposób zrozumieć logiki tego (bez)myślenia w kategoriach racjonalności. Niemniej, hasło to, jak i wiele innych, pozbawionych racjonalności, ale naznaczonych emocjonalnością jest popularne i bardzo nośne. Stanowi nieracjonalny i bezpodstawny akt oskarżenia, formułowany pod adresem Kościoła katolickiego przez środowiska genderowe. Przykładem to potwierdzającym jest napis z początku października, a zatem z okresu kilku tygodni przed orzeczeniem Trybunału na murach jednego z kościołów szczecińskich, kościoła św. Krzyża: „Macie krew na rękach” i „Soli LGBT” (pol. Tylko LGBT). Mury świątyni zostały również pokryte barwami tęczy [2] .

Trzeba zaznaczyć, że w dniach po ogłoszeniu orzeczenia Trybunału, zarówno na wiecach protestacyjnych, jak i w internecie pojawiły się głosy wzywające do bezpośrednich, fizycznych ataków na świątynie Kościoła katolickiego.

Kilka przykładów wpisów internautów:

„mini1434749077322konto23.10.2020, 19:20

Dopóki nie pójdziemy z koktajlami molotowa, nic nie wskóramy

[…]

wbop23.10.2020, 20:08

Tysiące kobiet i ich partnerów protestuje dzisiaj, ale miliony innych kobiet pojutrze pójdzie do kościoła i da klechom w łapę, utwierdzając ich w przekonaniu, że dobrze robią, gnojąc te wszystkie „feministki”. Nic się nie zmieni w tym kraju, póki ludzie nie przestaną wspierać tą czarną zarazę.

[…]

tomi0076823.10.2020, 21:41

Piekło kobiet Polki zawdzięczają nie Przyłębskiej Julii, lecz KAROLOWI WOJTYLE z Wadowic oraz Wandzie Półtawskiej z Lublina, jego Mentorce i Przyjaciółce. W encyklice Evangelium vitae (25 marca 1995), wymierzonej przeciwko karze śmierci, aborcji i eutanazji, papież Wojtyła wyrażał zdziwienie i oburzenie, że w krajach demokratycznych aborcja jest legalna i kobiety mogą podejmować decyzję, czy się jej poddadzą, czy też nie, korzystają przy tym z pomocy publicznej służby zdrowia i – o zgrozo – nie są za takie czyny karane! Nieszczęsny abp Gądecki, którego tak cieszy wyrok na kobiety, jest wiernym uczniem Wojtyły i całego mizoginicznego Kościoła katolickiego. Kwiaty i znicze pod niezliczonymi pomnikami świętego Papieża-Polaka – to podziękowanie za piekło kobiet. Musimy o tym pamiętać.

prof. Jacek Leociak” [3]

W ten sposób, stosunkowo drobny incydent protestu przed pomnikiem Jana Pawła II w Warszawie zyskuje w pewnym sensie autorską interpretację aktu agresji i terroru wymierzonego w osobę św. Jana Pawła II, ale także w Kościół katolicki.

ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr

PRZYPISY

  1. https://www.wprost.pl/kraj/10380453/wykapaly-sie-przed-pomnikiem-jana-pawla-ii-w-protescie-przeciwko-wyrokowi-tk-ws-aborcji-polska-2020.html Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 1
  2. https://koduj24.pl/macie-krew-na-rekach-aktywisci-obmalowali-kosciol-napisami-i-kolorami-teczy/ Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 2
  3. https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/51,54420,26427994.html?i=0 Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 3