Kategorie bazy wiedzy

Prześladowania chrześcijan w Sudanie – powolne zmiany na lepsze

Prześladowania chrześcijan w Sudanie – powolne zmiany na lepsze

Republika Sudanu to państwo afrykańskie położone na północnym-wschodzie kontynentu. Liczy ponad 1,8 miliona kilometrów kwadratowych i jest 16. największym krajem na świecie. Pomimo dużego obszaru, mieszka w nim niecałe 38 miliona mieszkańców – dane sprzed kilku lat.

W kwietniu 2019 r. miał miejsce wojskowy zamach stanu. Wieloletni przywódca, Umar Hasan Ahmad al-Baszir, po serii protestów, został obalony. Władzę przejęli wojskowi, na czele z gen. Ahmedem Awadem Ibn Aufem. Umar al-Baszir rządził Sudanem od 1989 r.

Ostatnie dwa lata upłynęły zatem w Sudanie pod znakiem przemian porewolucyjnych. Obalenie Umara al-Baszira, to nie tylko zmiana na szczycie władzy, ale kompletne przekształcenie polityki wewnętrznej.

Sporo ostatnio pojawiło się komentarzy, o rządowej inicjatywie wzmocnienia ochrony praw mniejszości religijnych w tymże państwie. Niestety kwestie prawne to nie jedyny mankament. Chrześcijanie w Sudanie dalej są ofiarami prześladowań, których źródeł należy szukać w postawie mieszkających tam muzułmanów.

Kościoły w Sudanie to nie tylko miejsce, gdzie wspólnoty się spotykają i budują własną tożsamość, w zdominowanym przez muzułmanów państwie. To przez lata, było także miejsce schronienia przed wieloma czynnikami, które destabilizowały tak państwo, jak i społeczeństwo. Dla wielu było to miejsce wolne od cierpień.

Gdy Sudan był w rękach obalonego przywódcy, Umara al-Baszira, spadała na niego słuszna krytyka społeczności międzynarodowej ze względu na poziom prześladowań, których ofiarami były mniejszości religijne. Najbardziej odczuwali to właśnie chrześcijanie.

Mowa nienawiści była na porządku dziennym. Poza tym, większość muzułmańska nierzadko stosowała psychiczną przemoc wobec chrześcijan tylko po to, aby ci się nawrócili na prawdziwą wiarę. Informacje o przymusowych nawróceniach również docierały do opinii publicznej. Miejsca kultu padały nieraz ofiarą religijnych animozji. Niszczenie, palenie czy plądrowanie zdarzało się często. Obowiązywał również zakaz mieszanych małżeństw.

Obecne władze czynią starania, aby w kontekście prawnym zmienić obraz Sudanu. Chrześcijanie dalej stanowią mniejszość, ale według władz mają zacząć czuć się pełnoprawnymi obywatelami.

Nie możemy jednak zapominać, że zmiany jakie powzięto, czynione są głównie po to, aby krytyka społeczności międzynarodowej zelżała. Zatem nie możemy zapominać o pewnej mentalności, która dalej się utrzymuje i czego efektem są wciąż zdarzające się przypadki przemocy werbalnej i fizycznej, tak wobec chrześcijan, jak i ich miejsc kultu.

Z jednej strony, należy z uznaniem przyjąć zapowiedź sudańskich władz o objęciu ochroną prawną wszystkich mniejszości żyjących w kraju. Z drugiej zaś, zdaniem części komentatorów, działania są zbyt późne. Będzie niezwykle trudno zwalczyć „kulturę przemocy i prześladowań”, która przez lata się kształtowała, a której ofiarami padali głównie wyznawcy innych niż islam religii.

Nie zapominajmy o wydarzeniach z 2010 roku. Poziom prześladowań i ucisku chrześcijan ze strony muzułmańskiej większości skutkował wypowiedzeniem posłuszeństwa i powstaniem najmłodszego państwa na świecie: Sudanu Południowego (formalnie powstał 9 lipca 2011 r.). Na porządku dziennym było wtedy, i jest nadal, wytykanie palem i mówienie obraźliwego słowa „Kafir”, co oznacza „niewierny”. Termin ten ma wyraźnie pejoratywny wydźwięk.

Po rewolucji z 2019 r., retoryka rządu się zmieniła. Formalnie uznano wieloreligijne dziedzictwo Sudanu. Powiedział to sam nowy minister ds. religii, Nasr Eddin Mofarah. Dodał, że chciałby, aby wszyscy, którzy w związku z prześladowaniami opuścili kraj, w tym chrześcijanie i mniejszość żydowska, wrócili.

Z punktu widzenia nowego prawa sytuacja wydaje się stabilizować. Uchylono bardzo kontrowersyjne i krytykowane zapisy o apostazji. Poza tym, w tym samym 2020 r. wprowadzono zapis o karaniu za obrażanie kogoś określeniem „Kafir”. Boże Narodzenie stało się świętem narodowym. Tym samym, jest to odejście od prawa szariatu, które obowiązywało za poprzedniego reżimu Umara al-Baszira.

Wielu jednak obawia się, że zmiana atmosfery, czy nawet prawa, nie zmieni mentalności zwykłych muzułmanów. Coraz częściej można usłyszeć, że pewne działania są robione za późno. Niemalże w kulturze większości obywateli uważa się obecnie wyznawców innych religii za obywateli gorszej kategorii. Nierzadko, chrześcijanie i inni odczuwali to na własnej skórze – i nie chodzi o okres sprzed rewolucji.

Zwraca się uwagę na fakt, że w nowym rządzie nie znalazło się miejsce dla wielu chrześcijan. Są oni praktycznie nieobecni w życiu politycznym. Poza tym, tworzenie nowych miejsc kultu, na miejsce tych zniszczonych, wciąż powoduje problemy. Wiele kościołów zostało zniszczonych. Nie ma ani funduszy, ani atmosfery, by je odbudować. Miejsc modlitw dla społeczności luterańskiej praktycznie nie ma. Pastorzy i księża realizują swoją posługę we własnych domach, co nierzadko powoduje, że stają się celami dla ekstremistycznie nastawionych muzułmanów.

Problemem jest też codzienność. Chrześcijanki chodzą po ulicach ubrane jak muzułmanki, w klasyczny hidżab (chusta zakrywająca głowę). W innym wypadku mogą usłyszeć, że są obce i powinny wrócić do Sudanu Południowego. Mentalność nie zmienia się tak szybko jak prawo.

Pomimo działań i obietnic rządu, sytuacja chrześcijan w Sudanie jest wciąż bardzo trudna. Według organizacji Open Doors, kraj ten zajmuje niechlubne 13 miejsce, na Światowej Liście Obserwacyjnej, pod względem poziomu prześladowań z powodów religijnych.

Przyjmuje się, że w Sudanie żyje około 2 miliony chrześcijan, co stanowi 4,5% ogółu społeczeństwa tam żyjącego. Niemal każdego dnia odczuwają oni fakt, że nie są muzułmanami. Nawet jeśli prześladowania nie mają charakteru instytucjonalnego, to jest ono w głównej mierze obecnie dziełem współobywateli tego afrykańskiego państwa.

Sudańczycy, którzy podjęli decyzję o przejściu na chrześcijaństwo są pod ciągłą presją. Podlegają ostracyzmowi i dyskryminacji, a nierzadko są ofiarami ataków fizycznych. Wciąż zdarzają się akty wandalizmu i niszczenia miejsc kultu. Pomimo zmian w prawie, Koptom i ewangelikom wciąż nie pozwala się na zbudowanie własnych pomieszczeń do celebrowania danego obrządku.

Strach, który obecnie widzimy, nie jest pokłosiem działań władz, a rodzajem paniki przed poczynaniami sąsiadów, w obliczu ujawnienia ich wiary. Wyznawana religia jest dalej tematem tabu. Chrześcijanki celowo ubierają się jak muzułmanki, byle tylko nie doświadczyć aktów przemocy werbalnej, psychicznej czy fizycznej.

Dochodzi wręcz do kuriozalnych sytuacji, gdy dzieci chrześcijan wychowane są na modłę muzułmańską, zaś pogrzeby również są zgodne z zasadami islamu.

Pandemia koronawirusa/Covid-19 ukazała jeszcze bardziej skalę cierpień. Konieczność przestrzegania obostrzeń, w tym lockdownu, skutkowało tym, że przetrwanie uzależnione zostało od wsparcia rodziny i lokalnej społeczności. Gospodarka była słaba jeszcze przed epidemią, a teraz sytuacja staje się niezwykle trudna.

Z tej właśnie przyczyny, globalna pandemia ujawniła smutny los Sudańczyków wywodzących się z rodzin muzułmańskich, a którzy podjęli decyzję o przejściu na chrześcijaństwo. Zostali oni pozostawieni sami sobie, poza nawiasem społeczności, w której do tej pory żyli. Nie stać ich na zapłacenie czynszu, ceny podstawowych produktów szybko rosną, a przez to ich cierpienie się wzmaga.

Światowa opinia publiczna zainteresowała się społecznym charakterem sudańskich prześladowań w lutym 2021 r. Media społecznościowe obiegły wtedy zdjęcia spalonego kościoła. W stanie Al Jazirah spalony został dom kultu dla chrześcijańskiego Sudańskiego Kościoła Chrystusa. Jak się okazało, był to dziewiąty z kolei kościół spalony przez islamskich ekstremistów, od czasu zwycięskiej rewolucji z 2019 r.

Pastor Shamal, który przewodzi tejże wspólnocie stwierdził, że wierni mieli dużo szczęścia. Na kilka minut przed atakiem opuścili budynek. Zdaniem pastora, atak był spowodowany tylko kwestiami religijnymi. Dla napastników nie do pomyślenia jest, aby w tej okolicy znajdował się jakikolwiek symbol krzyża. Spalony kościół był jedynym w okolicach Tambulu.

Tuż przed atakiem, w mediach społecznościowych miała rozgorzeć antychrześcijańska nagonka. Autorzy wpisów wzywali prawowiernych muzułmanów do niszczenia wszystkiego, co kojarzy się z niewiernymi. Podkreślano, że niewłaściwym jest, aby dopuszczano do istnienia miejsc kultu innej religii niż islam.

Wydaje się niewątpliwie, że zmiany w prawie to nie jedyny obszar, w którym nowe (porewolucyjne) władze muszą powziąć kroki, by przedstawiciele innych religii (niż islam) czuli, że Sudan to ich dom, ich ojczyzna. Lata dopuszczania do aktów przemocy wobec chrześcijan skutkował tym, że w muzułmańskim społeczeństwie narodziła się „kultura prześladowania innowierców”. Władze winny zatem powziąć działania, aby już na etapie edukacji kształcić postawę obywatelską, której ważnym elementem będzie poszanowanie tak religijnej inności, jak i wieloreligijnego kulturowego rdzenia Sudanu i Sudańczyków.

dr Krystian Chołaszczyński

 

Literatura:

H. Gikandi, Two years after revolution, Christians in Sudan evaluate gains, 3 sierpnia 2021, https://www.pri.org/stories/2021-08-03/two-years-after-revolution-christians-sudan-evaluate-gains [dostęp 11.08.2021]

Sudan, https://www.opendoorsuk.org/persecution/world-watch-list/sudan/ [dostęp 11.08.2021]

H. Sherwood, Christian persecution rises as people refused aid in Covid crisis – report, 13 stycznia 2021, https://www.theguardian.com/world/2021/jan/13/christian-persecution-rises-as-people-refused-aid-in-covid-crisis-report [dostęp 11.08.2021]

A. Garcon, Church Burned Down in Sudan, 19 lutego 2021, https://www.persecution.org/2021/02/19/church-burned-sudan/ [dostęp 11.08.2021]