Kategorie bazy wiedzy

Rezolucja Parlamentu Europejskiego a wypaczone koncepcje sumienia

Sierpień 2021

dr hab. Marek Czachorowski

Rezolucja Parlamentu Europejskiego a wypaczone koncepcje sumienia

Niedawna rezolucja Parlamentu Europejskiego [1] wzywa między innymi do łamania sumień pracowników służby zdrowia, jeśli sprzeciwiają się dokonywaniu legalnej aborcji, powołując się na werdykt własnego sumienia. Ta decyzja większości parlamentarnej – reprezentującej Europę – mówi szczególnie wyraźnie nie tylko o przeważającym stanie sumień, ale także o panującym dzisiaj sposobie pojmowania sumienia, sprzecznym zresztą z polskim konstytucyjnym wymogiem respektowania <wolności sumienia> (Konstytucja RP, art. 53). Jakże bowiem ma się je chronić, jeśli służby medyczne mają tylko wykonywać aborcyjne żądania, a nie kierować się własnym sumieniem? Widocznie sumienie jest w inny sposób pojmowane przez współczesnych Europejczyków. Na czym polega ta różnica? Trzeba też sprawdzić, czy i my sami nie zostaliśmy w jakimś zakresie zainfekowani tą koncepcją sumienia. Jak to rozpoznać i jak się przed tym zabezpieczyć?

1.      Sumienia podporządkowane prawu stanowionemu?

Przydarza się taka infekcja coraz częściej, skoro nawet dotyka niektórych znanych polskich pasterzy, co to radzili katolikom unikać medycyny, jeśli nie chcą dokonywać aborcji, bo mają z tym subiektywny problem. Oburzyli się też po werdykcie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej, który – ich zdaniem – powinien tę sprawę pozostawić <sumieniom> zainteresowanych. Czyżby prawo stanowione nie miało chronić prawdy sumień, ale naginać się do ich subiektywnych werdyktów? A czy w przypadku ich kolizji sumienia powinny być poddane ustanowionemu w państwie prawu?

Nawet niektórzy <specjaliści od sumienia> zatracili poprawne jego rozeznanie, co ilustruje także aktualny przykład niemieckiego katolickiego księdza, który oskarżył w sądzie księdza profesora Dariusza Oko za <szerzenie mowy nienawiści>, bo negatywna moralna ocena sodomicznych obyczajów ma być wykluczona przez ustanowione prawo…

Przed takim wypaczeniem pojmowania sumienia ostrzegał miedzy innymi Książę Adam Jerzy Czartoryski – jeden z najwybitniejszych naszych polityków okresu utraty niepodległości i walki o niepodległość – w swoim traktacie poświęconym bezwarunkowemu obowiązkowi liczenia się z sumieniem także w polityce międzynarodowej [2] . Jego zdaniem całkowicie uzasadnione skrupuły sumienia „cnotliwej Marii Teresy”, wzbraniającej się wpierw przed zabraniem Polsce niepodległości, zostały sparaliżowane autorytetem jej spowiednika, „sługę państwa ukrytego pod szatą sługi ołtarza” [3] , który miał dokonać „absolucji świętokradztwa, będącego bluźnierstwem przeciw temu prawu, które sakrament miał właśnie podtrzymywać”. Sumieniu w jego właściwym funkcjonowaniu z pewnością pomocne są poważne autorytety (w tym także autorytet ustanowionego prawa), ale nie mogą one gwałcić jego uzasadnionych werdyktów, bo powinny go wspomagać. Ostrzegała przed takimi zwodniczymi spowiednikami miedzy innymi św. Teresa z Ávila, bo przecież autorytet drugiego człowieka nie może zastąpić własnego sumienia. To ABC życia moralnego oraz ABC klasycznej etyki, ale widocznie epoka oświecenia poduczyła katolicką monarchię jakiejś innej koncepcji sumienia. Jakiej?

2.      Cywilizacja śmierci sumień

Pamiętamy, że Jan Paweł II określił współczesną cywilizację jako <cywilizację śmierci>, [4]  a wpierw – jako cywilizację śmierci sumień. Jest to bowiem epoka, w której nie tylko dokonuje się – na skalę masową i w majestacie prawa – zamachów na ludzkie życie, ale ten stan rzeczy zyskał aprobatę sumień części naszych społeczeństw.

U podstaw wypaczenia sumień wpierw identyfikujemy ugruntowane wady moralne, bo każda nieprawość <nakłada prawdzie pęta>. Nieuzgodnienie własnego postępowania z własnym sumieniem (rozumem) szybko nagina własny rozum do własnych moralnych słabości, jeśli je pielęgnujemy. Dobro moralne to bowiem dobro trudne (bonum arduum), a zatem niechęć istoty rozumnej i wolnej do podjęcia tego trudu prowadzi do usprawiedliwiania własnej kapitulacji wobec tego trudu. Rozum praktyczny (sumienie) jest bardzo czuły na sposób naszego życia, co zauważali już starożytni etycy, a co w nowożytności podkreślał F. Nietzsche (analizując zjawisko resentymentu), chociaż oczywiście całkowicie nietrafnie zarzucał resentyment wymagającej moralności chrześcijańskiej. Współczesna nam aprobata sumień dla aborcji to także efekt kapitulacji wobec trudnych wymagań moralności seksualnej, bo mają one kierować bardzo silnym, spontanicznym dynamizmem. Jak sobie z nim radzi współczesny człowiek, pokazują współczesna media, a zatem w takim świecie aborcja to skuteczne remedium na zacieranie śladów po własnej słabości i niefrasobliwości seksualnej.

Sumienia mogą także zostać <zwiedzone> jak przypominał św. Tomasz z Akwinu w swoim traktacie na temat prawa naturalnego i ewentualnych jego wypaczeń w sumieniu. Mamy dzisiaj wielu takich zwodzicieli, co to – jak wspomniałem – aborcję eugeniczną i aborcję <letalną> zalecają jako usprawiedliwione niekiedy w sumieniu rozwiązanie…

Ale współczesne problemy z sumieniem mają jeszcze inny korzeń, wskazany przez Jana Pawła II w przywołanym pojęciu <cywilizacji śmierci>. To nowożytny i współczesny model nauki – inny od klasycznego, mającego na celu poznanie prawdy, a nie jakiś wymierny pożytek – zabija sumienia, bo wpierw wypacza poprawne jego pojmowanie. Na gruncie nowożytnego przypisania naukom tzw. szczegółowym wyłącznych czy nadrzędnych kompetencji w poznaniu, nie ma miejsca na poprawne pojmowanie sumienia: jako czynności własnego rozumu, uchwytującego prawdę o dobru własnych czynów. Dla nowożytnej nauki rozum (także sumienie jako szczególna funkcja rozumu) jest sprowadzany do działalności zmysłów lub przypisuje się mu kompetencje twórcze. Ale także i tutaj extrema iunguntur.

3.      Trzy koncepcje sumienia

Redukcja sumienia do zmysłów (zmysłowych dążeń nazywanych <uczuciami>) jest konsekwencją faktu, iż naukom szczegółowym dostępne jest tylko dobro przyjemne, czyli dobro subiektywne, dobro własne, a nie dobro obiektywne, transsubiektywne [5] . Stąd też Jan Paweł II określa nowożytny <scjentyzm> (ew. <pozytywizm>) wypaczoną i śmiercionośną ideologią dla ludzkich sumień, bo przecież każdą zbrodnię da się usprawiedliwić na gruncie założenia, iż jedynym, czy najwyższym dobrem jest przyjemność. Na gruncie nowożytnej koncepcji nauki sumienie spełnia funkcję tylko służebną w stosunku do pragnienia przyjemności [6] . J. Jeśli zatem jakieś działanie dostarcza przyjemności, to z punktu widzenia utylitarystycznej aksjologii nie widać powodu, aby ocenić je negatywnie. Sumienie sprowadzone do wrażliwości zmysłowej na przyjemność i przykrość nie szuka zatem prawdy, ale własnego emocjonalnego rezonansu, ze swojej istoty rozmijającego się z emocjami innych ludzi.

Ale w nowożytnej etyce obecna jest także druga koncepcja sumienia, przypisująca mu kompetencje określania treści zobowiązań moralnych, czego przykładem jest etyka I. Kanta, na którą nieprzypadkowo powołał się Adolf Eichamnn usprawiedliwiając przed sądem w Jerozolimie swoje zbrodnie. Jak widać, wyrafinowane myślenie etyczne wkracza pod strzechy i służy mega zbrodniarzom. Mówiąc w skrócie, odsyłając po szczegóły do <Wykładów lubelskich> K. Wojtyły, także i ta – zwana <autonomiczną> – koncepcja sumienia wpisuje się w nowożytny ideał nauki, skoro z realną rzeczywistością ma kontaktować tylko <matematyczne przyrodoznawstwo>. Zamiast zatem przypisać sumieniu moc odczytywania z realnej rzeczywistości prawdy o dobru własnych czynów, Kant (i jego współcześni nam następcy w nurcie egzystencjalizmu, poststrukturalizmu i postmodernizmu) przypisał sumieniu moc kreowania treści obowiązków moralnych, określając sumienie błędne jako niemożliwe. Ta przypisana człowiekowi rzekoma twórczość sumienia nieubłaganie przeciwstawia się sumieniom innych, bo w inny sposób tworzących sumieniu granicę pomiędzy dobrem i złem moralnym. To także na tym fundamencie opiera się rozpowszechniony w PE pogląd, iż w państwie trzeba sumienia poddać dyktatowi wspólnego prawa.

Obydwie błędne koncepcje sumienia przeciwstawiają się klasycznemu jego pojmowaniu – jako jednej z funkcji naszego rozumu (rozumu zwanego <praktycznym>), odczytującego prawdę o dobru, czyli prawdę o ludzkim lub nieludzkim poziomie własnego życia. Ewentualne konflikty własnego sumienia z sumieniem innych rozwiązywane są poprzez odwołanie się do wspólnej wszystkim, realnej rzeczywistości. Ktoś się zatem myli, a inny nie lub obydwaj mogą się mylić. Tyle tylko, że klasyczna koncepcja sumienia nie znajduje miejsca na gruncie nowożytnej i współczesnej koncepcji nauki, wykluczającej prawdę o dobru własnych czynów, prawdę odczytaną z realnej rzeczywistości – czyli także rzeczywistości wspólnego nam realnego człowieczeństwa – i prawdę o dobru niesprowadzalnego do własnej przyjemności.

+

Raz jeszcze widzimy, że współczesne nam wypaczenie sumień – jako wpierw wypaczenie pojmowania sumienia – ma w swych podstawach także wypaczoną koncepcję nauki. Drogą szkoły i mediów kształtuje się w ten sposób panujące myślenie etyczne. Bez odrzucenia tej błędnej koncepcji nauki nie ma mowy o przezwyciężeniu współczesnej cywilizacji śmierci, czyli wpierw cywilizacji śmierci sumień.

PRZYPISY

  1. Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 24 czerwca 2021 r. w sprawie sytuacji w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz praw w tej dziedzinie w UE w kontekście zdrowia kobiet (2020/2215(INI)). Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 1
  2. Książę Adam Jerzy Czartoryski, Szkic o dyplomacji, Paryż-Toruń 2004. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 2
  3. Tamże, s. 134. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 3
  4. Jan Paweł II, Evangelium vitae, 12, 21, 24, 26, 28, 50, 64, 87, 95, 100. Zamiast słowa „cywilizacja” papież posługuje się w tym kontekście słowem „kultura”. Por. Jan Paweł II, List do rodzin, nr 21. Dopiero pod koniec tego listu papież przywołuje pojęcie „cywilizacji śmierci” jako określające – „pod pewnym względem” – naszą cywilizację (nr 21). Natomiast w poprzedzających rozważaniach mowa o „antycywilizacjach” w porównaniu do „cywilizacji miłości”. Pojęciem „kultury śmierci” posłużył się Jan Paweł II już w encyklice Centesimus annus, (nr 39), ale treść tego pojęcia nie została tam rozjaśniona. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 4
  5. Zob. K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Lublin 1984, s. 39 (rozdział „Krytyka utylitaryzmu”) i s. 140-141. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 5
  6. Por. K. Wojtyła, O kierowniczej i służebnej roli rozumu w etyce na tle poglądów św. Tomasza z Akwinu, Hume`a i Kanta, w: tenże, Zagadnienie podmiotu moralności, Lublin 1991, s. 213-229. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 6