Kategorie bazy wiedzy

Sztuczna inteligencja. Postęp czy regres?

Postęp czy regres

Czy sztuczna inteligencja (AI) jest wyzwaniem dla człowieka czy jesteśmy już na etapie, że to człowiek jest wyzwaniem dla sztucznej inteligencji? Kto kim kieruje, kto, kogo lub w przypadku AI kto, co lub co, kogo kształtuje i formuje? Takie i podobne pytania do niedawna dla wielu wydawały się pytaniami bezpodstawnymi, czymś w rodzaju dzielenia włosa na czworo, a i zapewne nawet dziś niejeden człowiek byłby zaskoczony, że w ogóle podejmuje się temat sztucznej inteligencji w kontekście etyki, moralności czy najzwyczajniej próbuje się zadać pytanie o wymiar człowieczeństwa w kontekście AI. Przecież chodzi o osiągnięcia techniki, wszystko idzie do przodu, rozwija się, więc po co w ogóle zadawać sobie jakiekolwiek pytania.

Walka o normalność

Pamiętam, że wiele lat temu [1] , technika komputerowa dopiero się rozwijała, a posiadanie nowych, ciągle ulepszanych modeli komputerów, telefonów komórkowych, aż po wprowadzenie coraz powszechniejsze internetu przyjmowano z niemałym entuzjazmem. W końcu były synonimem postępu! Wszystko stawało się łatwiejsze, szybsze i jak powszechnie uważano, lepsze, bo poprawiało „jakość życia”. Rzeczywiście, trzeba to przyznać, ułatwieniu i uproszczeniu uległo wiele spraw dotyczących życia codziennego, edukacji, a później komunikacji [2] między ludźmi, bez względu na odległość, przełamując barierę czasu i zaspokajając tęsknoty i oczekiwania [3] . Jednak w drugiej połowie ostatniej dekady XX wieku rozmawiając z informatykiem, czyli osobą odpowiedzialną w dużej firmie właśnie za aktualizację sektora komputerowego, doszliśmy do wniosku, że to wszystko co dotyczy tego sektora, rozwija się w tak zawrotnym tempie, że staje się niemożliwe do ogarnięcia. Trzeba było tworzyć już podsekcje specjalizujące się w pojedynczych elementach, a aktualizacja choćby oprogramowania stawała się tak kosztowana, że trzeba było przeskakiwać kolejne „generacje”.  Już wtedy trzeba było zrezygnować z tego, aby „być na czasie” na rzecz tego, co jest potrzebne. Wyścig popędził z zawrotną prędkością do przodu, a rzeczywistość życiowa przestawiła się, a przynajmniej podjęła próbę przestawienia się na normalniejsze tory.

Czy jednak wszyscy zdali sobie sprawę z tego dokąd pędzi ten pociąg?

Wielu tak. Znam ludzi, którzy nie mają telewizora w domu, nie mają kont w mediach społecznościowych i bardzo sobie to chwalą, ale i tak z czegoś trzeba korzystać, bo już np. telefon komórkowy czy smartfon jest wręcz niezbędny do życia.

Tutaj mogę się pochwalić swego rodzaju osobliwą batalią jaką toczę na tym polu. Sam, osobiście telefon posiadam i korzystam z niego, niemniej jednak, jak do tej pory nie zrezygnowałem z prawa bycia jego „posiadaczem” na rzecz bycia „posiadanym” przez ten współczesny gadżet. Wielokrotnie spotykam się ze zdziwieniem czy wręcz wyrzutami, dlaczego nie odbieram telefonu? I można sobie wyobrazić zdziwienie jakie wywołuje wyjaśnienie, że telefon jest „dla mnie” a nie „ja dla telefonu”, a niewolnictwo zniesiono już dawno, przynajmniej oficjalnie i bycie przykutym do tego małego aparatu jak niewolnik, nie jest moim marzeniem.

Pierwszy z opisanych przykładów może wywoływać uśmiech i nostalgiczne wspomnienia. Drugi staje się synonimem małej walki o normalność. Tak, wolę spotkać się z ludźmi twarzą w twarz, nawet na kilka chwil aniżeli spędzać godziny na rozmowach mając przed oczami ekran komputera.

Potrzeba rachunku korzyści i strat

Tutaj można postawić kontrę używając prostego i oczywistego argumentu: a co z ludźmi, którzy są daleko? Czy nie lepiej porozmawiać na chacie czy przez telefon, aniżeli tęsknić i oczekiwać? Przecież można się dowiedzieć, co słychać, jak żyją, co ze zdrowiem? Przyznać rację takim argumentom wydaje się oczywiste. Tak, to jest ta dobra strona sztucznej inteligencji. Jednak nie można pomijać faktu, że ma to swoje ograniczenia i szkodliwe konsekwencje. Zanik relacji międzyludzkich. Potrafimy czatować z kimś, kto żyje na drugim końcu świata, a nie znamy nawet sąsiada z mieszkania obok, a nawet gorzej! Rodzice nie znają już swoich dzieci, a dzieci rodziców! Niestety, nie są to już przypadki odosobnione! Ludzie zaczynają się bać jeden drugiego, mijając się na ulicy, bo na forach internetowych, w mediach społecznościowych wiesz co, kto myśli, a przynajmniej takie jest złudzenie, ale gdy zobaczysz na żywo człowieka, to już rodzi się lęk i niepewność. Psycholodzy i socjolodzy już nie tylko robią obszerne analizy, ale wręcz biją na alarm ostrzegając o szkodliwości jakie dla rozwoju człowieka niesie ze sobą to przeniesienie życia do świata wirtualnego, który staje się dla wielu bardziej swojski aniżeli to, co spotykają w realu, a czego boją się coraz bardziej. Warto o tym choć wspomnieć [4] bowiem wraz z rozwojem AI to rozwarstwienie nabiera już rozmiarów przepaści. Coraz bardzie mamy do czynienia z podziałem świata na tych, którzy jeszcze żyją w realu i tych, którzy już są wchłonięci w fikcyjny, choć atrakcyjny świat wirtualnej nierzeczywistości [5] .

Czy jeszcze osoba czy już tylko istota ludzka?

Sztuczna inteligencja (AI) z racji wszechstronności zastosowania bardzo szybko stała się częścią naszego codziennego życia. Niestety w sposób niemal niezauważalny zdominowała nie tylko wszelkie zewnętrzne działania człowieka, co jeszcze można by uznać za osiągnięcie w sferze rozwoju techniki, lecz stała punktem odniesienia, w niemal wszystkich sferach życia ludzkiego, nie wyłączając tak ważnej sfery życia jaką jest duchowość, czyli sfera wiary i religii. Trzeba, abyśmy mieli świadomość tego, że to już nie jest jakiś sektor naszego życia, jeden z elementów składowych naszej egzystencji ale coś, co zmierza do dominacji całej naszej rzeczywistości.

I nie ma potrzeby dokonywać wnikliwych analiz, aby zdać sobie sprawę, że AI układa życie współczesnego człowieka zmieniając sposób nie tylko działania, postrzegania świata, ale też sposób myślenia. Właśnie ta sfera mentalności i wszystkiego, co możemy rozumieć pod pojęciem życia wewnętrznego człowieka jest systematycznie zdrenowane i wypłukiwane, rozkładane na części pierwsze i odarte z jakiejkolwiek intymności. Nie będzie przesadnym podkreślenie, że człowiek został spenetrowany aż do „szpiku kości” i w konsekwencji jest pozbawiany tego, co najintymniejsze i duchowe, tego, co stanowi o jego człowieczeństwie, a co odróżnia go od całej reszty świata.

Nie dziwi więc postępujący z taką łatwością proces dehumanizacji i degeneracji człowieka jako osoby, skoro już nie jesteś osobą, lecz profilem na mediach społecznościowych, awatarem czy wypadkową algorytmów, które zaszeregują każdego jak opakowania z towarem lub wręcz opakowania, ale bez zawartości? I właśnie ta pustka wewnętrzna człowieka jest jednym z owoców powszechnego zastosowania AI. A nawet jeśli nie pustka, to czy nie jest tak, że wielu ludzi pozwoliło zamienić swoje wnętrze na składowisko śmieci? Niby wirtualnych, ale to tym gorzej, bo jak z takiej nierzeczywistości się wyzwolić?

Na nic zdadzą się zapewnienia, że sztuczna inteligencja i tak nigdy nie zastąpi człowieka, a wszystko, co ją upodabnia to są tylko symulacje. Problem polega na społecznym odbiorze tego co oferuje nam AI. Iluż ludzi już dziś oddało swoje życie w ręce sztucznej inteligencji?

Sztuczna inteligencja nigdy nie osiągnie człowieczeństwa

W jednym z domów opieki społecznej w Japonii zastosowano nowoczesnego robota, który w określonych sytuacjach okazywał podopiecznym emocje. Przyjęto to z dużym entuzjazmem. Nareszcie robot jak człowiek! Tyle, że okazało się, że ów robot okazuje jedynie symulacje emocji i to tylko te i tylko w taki sposób, w jaki został zaprogramowany.

Za każdym razem, na każdym z trzech etapów, które można określić skokami do nowej generacji sztuczniej inteligencji ogłaszano wszem i wobec, że teraz to już AI zastąpi człowieka, a już na pewno mu dorówna. I zawsze okazywało się to tylko propagandowym chwytem, mającym na celu wzbudzenie zainteresowania, i to się udawało, a zapewne też pozyskaniem środków finansowych na dalsze prace. Nie jest tajemnicą, że prace nad sztuczną inteligencją wymagają ogromnych nakładów finansowych. Iluż ludzi nie tylko uwierzyło, że jesteśmy o krok od stworzenia człowieka, może nawet ulepszonej wersji samych siebie, a ilu już podporządkowało całe swoje życie pozornej, bo przecież wirtualnej nierzeczywistości?

Jednak sztuczna inteligencja nigdy nie stanie się człowiekiem, choć próbuje się ją upodobnić, a nawet pokazać, że w wielu aspektach jest szybsza, sprawniejsza i w rzeczy samej może uprościć i ułatwić wiele aspektów codzienności, to jednak może właśnie dlatego, że pretenduje do bycia bezbłędną, niemal idealną, nigdy nie będzie człowiekiem ani nie zastąpi go w pełni.

Mózgu ludzkiego podrobić nie można, a nawet, jak twierdzą specjaliści, prace nad AI idą w inną stronę, bowiem mózg ludzki jest analogowy, a sztuczna inteligencja cyfrowa. Brak świadomości, wolnej woli, wiedza potoczna nabywana przez osobiste doświadczenia, która jest nieosiągalna dla robota. Jeśli weźmiemy pod uwagę te i inne aspekty, które składają się na to, co z dumą nazywamy człowieczeństwem, to nie ma wątpliwość, że drugie stworzenie człowieka dokonane przez niego samego, bez Boga, nie będzie miało miejsca. Natomiast to, co może mieć miejsce, to totalna destrukcja i masowa robotyzacja, której człowiek już nie będzie podmiotem i kierującym, ale niewolnikiem i manipulowanym.

Perspektywa wiary

Czy możliwe jest zawładnięcie przez AI sferą wiary? Na pozór może się wydawać, że tak. Synkretyzm religijny jest dziś już tak popularny, że złożenie z różnych elementów kolejnej religii nie wydaje się zadaniem trudnym. Religia robotów? Choć brzmi to dziwnie dla chrześcijanina, to zapewne wiele osób przyjęłoby to wręcz z ulgą. Taki autorytet na skalę światową jak AI! I tutaj po raz kolejny prosty, ale nie do podważenia argument: robot nie był, nie jest i nie będzie osobą! Nie jest ani człowiekiem ani też Bogiem osobowym, którego wyznają chrześcijanie i nigdy takiego statusu nie osiągnie. Owszem, takie nadanie godności osoby może być narzucane i to się już dzieje, ale i tak będzie to tak samo sztuczne i nieprawdziwe, jak i sztuczna jest inteligencja.

Jednak trzeba pamiętać, że nie do końca chodzi o samą sztuczną inteligencję, lecz bardziej o tych, którzy ją tworzą, a dokładniej o tych, którzy będą jej używać do zmanipulowania i zawładnięcia umysłami ludzkimi. Na dziś dzień wydaje się, że „władcy tego świata” nie mają zamiaru rezygnować z wszechwładzy, choć problem z używaniem i rozwojem AI już jest zauważany.

Jaki kierunek?

W połowie września doszło do tajnego spotkania najbardziej wpływowych jak się wydaje osób zainteresowanych rozwojem AI [6] . P. Przy tej okazji warto zadać sobie pytanie: czy już mamy do czynienia z konfliktem interesów wśród elit światowych? Jak to wpłynie na kierunek rozwoju i zastosowania sztucznej inteligencji?. Na tym tajnym spotkaniu mieli być obecni również przedstawiciele tzw. praw człowieka. Pytanie jakich praw człowieka, tych rzeczywistych czy tych do aborcji, eutanazji i agend ONZ? Czy wśród zaproszonych na to tajne spotkanie był lub powinien być reprezentant Kościoła katolickiego, aby bronić i domagać się respektowania tego podstawowego prawa człowieka do… bycia człowiekiem?

Rodzi się wiele pytań, a odpowiedzi poznamy zapewne nie w teorii czy deklaracjach, lecz w praktyce, niestety też tej destrukcyjnej i niosącej śmierć. Dlatego warto przypomnieć, że człowiek nie jest w stanie powołać do istnienia coś z niczego, to jest domeną Boga. Niestety człowiek jest w stanie dokonać destrukcji samego siebie w rozmiarach, które przekraczają wyobraźnie normalnego człowieka. Wiara wyprzedza rozum, a człowiek ma wolną wolę i może wybrać, też walkę dla dobra własnego i innych używając najnowszych osiągnieć techniki. I jedno o czym nie wolno zapominać: sens życiu nadaje obecność Boga, a nie technologia.

o. Paweł Pakuła CSsR

PRZYPISY

  1. Mam na myśli przede wszystkim rozwój telefonii komórkowej i internetu. W tym pierwszym przypadku fakt posiadania osobistego telefonu i możliwość połączenia nie tylko głosowego, ale wysłania zwykłego smsa, były jak przejście do innej galaktyki i przyjmowane były z entuzjazmem, co też było uzasadnione. Jednak nie zauważyliśmy nawet, że takie usprawnienie w komunikacji spowodowało jednocześnie odsunięcie na plan dalszy, a czasami bardzo daleki kontaktów osobistych „twarzą w twarz”, Już nie trzeba było podejmować starań o osobiste spotkanie, odwiedziny, a przynajmniej takie, kiedyś wyczekiwane i upragnione spotkania zeszły na plan dalszy. Podobną ewolucję ludzie przeszli, gdy w masowe użycie wszedł internet. Odręcznie pisane listy, kartki świąteczne stały się z czasem ciekawostką i rzadkością. Czy jednak ta łatwość w komunikacji poprawiła relacje międzyludzkie? Czy raczej mamy do czynienia z procesem odwrotnym? Choć odpowiedź dla wielu jest oczywista, że relacje międzyludzkie straciły na jakości, to jednak konia z rzędem temu, kto dziś w ogóle zadaje sobie takie pytanie! Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 1
  2. Warto się zastanowić czy zamiast określenia „komunikacja” nie powinno się używać słowa „łączność”? Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 2
  3. Z perspektywy kilku dekad trzeba by przeformułować te entuzjastyczne twierdzenia i przynajmniej postawić przy nich znak zapytania: czy rzeczywiście poprawiły „jakość życia”? Czy zaspokoiły tęsknoty i oczekiwania w relacjach międzyosobowych? Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 3
  4. Mnogość i obszerność wszelkiego typu opracowań, badań i publikacji na ten temat jest jednym z dowodów, że problem jest i to niemałych rozmiarów, a jednocześnie stawia pytanie, czy jesteśmy jeszcze w stanie sobie z tym poradzić? Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 4
  5. Tak, to nie pomyłka! Wirtualny świat, który często określa się jako „wirtualna rzeczywistość” tak naprawdę nie istnieje, dlatego bardziej adekwatne jest nazywanie tej sfery „nierzeczywistością”. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 5
  6. https://pch24.pl/tajne-spotkanie-w-waszyngtonie-zbiora-sie-gates-musk-zuckerberg-i-inni/ Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 6