Kategorie bazy wiedzy

Szwedzka minister chce zmusić Kościół do udzielania „homoseksualnych ślubów”

Władze Szwecji dążą do narzucenia wszystkim religiom obowiązku zawierania „małżeństw homoseksualnych”, jednakże ich działania napotykają zdecydowany opór. Minister ds. równych szans, Åsa Lindhagen z Partii Zielonych, stwierdziła niedawno z żalem, że spośród ​​34 związków wyznaniowych zarejestrowanych w tym skandynawskim kraju tylko pięć zgodziło się na religijne sankcjonowanie związków jednopłciowych w swoich świątyniach. Pozostałych 29 podmiotów, powołując się na własną autonomię moralną, odmówiło podporządkowania się kodeksowi prawa cywilnego. W żadnym kościele katolickim, cerkwi prawosławnej, zborze zielonoświątkowym, meczecie lub synagodze nie jest więc możliwe udzielenie „homoseksualnych ślubów”.

Część polityków obozu władzy chce jednak wymusić na przywódcach religijnych ustępstwa. Dlatego wspomniana minister Lindhagen zagroziła, że jeśli jakiś Kościół lub inny związek wyznaniowy odmówi zawierania „homoseksualnych małżeństw”, wówczas automatycznie straci prawo do udzielania ślubów między mężczyzną a kobietą. Gdyby do tego doszło, katolicki sakrament małżeństwa stałby się nielegalny w świetle prawa. Trudno to nazwać inaczej niż zamachem na wolność religijną.

Działania szwedzkich władz wpisują się w tradycję polityczną tego kraju, gdzie od XVI wieku, czyli od czasów reformacji, nie istniał rozdział Kościoła od państwa. Kościół luterański stał się wówczas całkowicie zależny od monarchii, pełniąc faktycznie rolę części aparatu państwowego odpowiedzialnego za sprawy kultu i moralności. Ta zwierzchność od władzy świeckiej została zrzucona dopiero na początku XXI stulecia, gdy 1 stycznia 2000 roku nastąpił oficjalny rozdział Kościoła luterańskiego od państwa. Po obu stronach pozostały jednak stare nawyki. Gdy rząd zażądał udzielania „homoseksualnych ślubów”, luteranie dość szybko się temu podporządkowali. Władza, przyzwyczajona do wydawania poleceń pastorom, próbowała zastosować ten sam mechanizm wobec innych wyznań. Napotkała jednak na opór hierarchów religijnych, nie przywykłych do wykonywania rozkazów na komendę urzędnika państwowego.

Wielu księży, pastorów, rabinów i imamów zapowiada, że – jeśli prawo anonsowane przez minister Lindhagen zostanie wprowadzone – to nie pogodzą się z nim i zaskarżą decyzję szwedzkich władz do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wówczas jednak spór wykroczy daleko poza granice Szwecji. Oznaczać będzie bój o wolność religijną w skali kontynentu, a nawet całego świata (na pewno zainterweniują kraje muzułmańskie, stając po stronie swoich skandynawskich współwyznawców). Sztokholm może znaleźć się wtedy pod pręgierzem światowej opinii publicznej jako strona dyskryminująca organizacje religijne i osoby wierzące. Tego rodzaju międzynarodowa awantura nie przysłużyłaby się dobrze reputacji Szwecji. Dlatego komentatorzy polityczni przypuszczają, że – jeśli sprawa stanie na ostrzu noża – rząd nie poprze jednak postulatów Partii Zielonych, ponieważ może go to zbyt wiele kosztować.

Grzegorz Górny, redaktor