Kategorie bazy wiedzy

Transhumanizm a konstytucyjne prawo do prywatności

Bycie solą ziemi – sola niezwietrzałą – wymaga wyprzedzania wydarzeń, zwłaszcza jeśli idą w złym kierunku, a nikt nie ostrzega, chociaż wszyscy znamy fakty. Pewnie zatem wszyscy słyszeliśmy tej wiosny o gigantycznej kradzieży poufnych danych Polaków, ich kont pocztowych, kont bankowych i innych. Czekała wielu strata wielu pieniędzy, ale przecież są jeszcze poważniejsze straty, którymi się jakby mniej przejmujemy. Mniej przejmują się nimi rozmaici decydenci odnośnie do naszego życia wspólnego, a przecież konstytutywne prawo do prywatności jest ważniejsze, bo dotyczy specyfiki naszego człowieczeństwa, którym jest posiadanie <wnętrza> (por. K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność), niedostępnego dla innych, obszar naszego poznania prawdy i wyboru dobra. To wnętrze trzeba jednak dzisiaj w sposób wyjątkowy chronić, bo nasza współczesność to czas właśnie gigantycznego zamachu na naszą prywatność, ze strony <handlarzy uwagą> (attention merchants – Tim Wu), czyli handlarzy naszym <wnętrzem>. Aby nim handlować, muszą go wpierw skraść. Zdobyte w ten sposób pieniądze władcy Krzemowej Doliny przeznaczają nam gigantyczną manipulację naszym człowieczeństwem, co dzisiaj nazwano <transhumanizmem>.

1.      Gigantyczna kradzież

Na początku maja 2023 r. ujawniona została na europejskiej sali sądowej taka kradzież, dokonana przy włączonych kamerach i za pomocą aktywności jednego z właścicieli Doliny Krzemowej w Kalifornii. Znany wszystkim z imienia i nazwiska, kolana się wielu uginają na jego widok, ma drzwi otwarte do premierów prawie całego świata, a zeznając przed Komisją Senatu USA kłaniał się z godnością, ale obficie senatorom. Pewnie to ich znajomy…

Jest także w polskich szkołach, uczy dzieci ponoć historii (ponoć historii Powstania Warszawskiego), przy pomocy swoich elektronicznych zabawek. Zresztą prawie każdy w Polsce i całym świecie powierzył swoje <wnętrze>, a może i życie wieczne właścicielowi Facebooka/Meta, bo przecież prawie każdy ma tam konto, nawet czcigodne instytucje. Widać, im nie przeszkadza, że wspomniany wyrok europejskiego sądu dotyczy właśnie firmy Facebook, która złamała europejskie prawo dotyczące ochrony danych osobowych swoich użytkowników, czyli także milionów Polaków. Za kradzież tych danych Facebook ma zapłacić karę około 1.3 miliarda euro. To dotychczas największa taka kara finansowa dla BigTech-u, ale i tak kara niewspółmierna z przestępstwem, bo tutaj kradnie się nie byle co tylko ludzką prywatność. Ale kto się tym przejmuje?

2.      Implanty mózgowe?

A kolejny właściciel ludzkich dusz, ponoć najbogatszy człowiek świata, Elon Musk, ogłosił w maju, że otrzymał zgodę (jego firma Neuralink) amerykańskiego urzędu (FDA) eksperymentów na ludziach implantu mózgowego, wszczepianego do ludzkiego mózgu. Dotychczas FDA nie zgadzała się na takie makabrycznie pseudoeksperymenty, w związku z oczywistą tutaj manipulacją ludźmi. Z tego też powodu jeszcze nie zakończyło się kilka postępowań w sprawie wszczepiania zwierzętom tych implantów. Ale góra złota niejednego osła oślepiła, stąd te tłumy wręcz entuzjastów implantów mózgowych, rodem z literatury SF. Już się im zaciskają pięści, kiedy słyszą o kolejnych wrogach ludzkości, którzy są przeciwko nauce i nie chcą wszczepiać implantów do mózgów potrzebującym ludziom. Przeciwnicy Neuralinku nie mogą się zatem czuć bezpiecznie na uczelniach, w szkołach i rozmaitych urzędach, bo jak nastanie <partia miłości>, to zobaczą, o co chodzi w <nauce>. Pewnie też przygotuje się dla nich odpowiednie implanty mózgowe, a gromada naszych <niezawisłych> od prawdy sędziów będzie w pierwszej instancji orzekać skierowania na resocjalizację implantacyjną…

Chrześcijanie nie mogą przespać tej godziny, nie zauważając, że pojawiły się nowe formy prześladowań świadków prawdy.

Słyszymy dzisiaj wiele o tzw. transhumanizmie. To współczesna ideologia i realizowany program przemiany człowieka w istotę inną, lepszą, pozbawioną co najmniej niektórych ograniczeń właściwych człowiekowi w jego aktualnej kondycji. Niekiedy określa się to jako przemianę w <nadczłowieka> (F. Nietzsche) czy <boga> (Homo deus – Y. Harari).

3.      Transhumanistyczne obietnice

Chociaż termin <transhumanizm> jest neologizmem (stworzonym przez J. Huxleya), to oczekiwanie <wyzwolenia> człowieka z jego ludzkiej kondycji wpisane są całe dzieje ludzkości. Dość tu wspomnieć biblijną opowieść o złożonej pierwszemu człowiekowi ofercie boskości. <Będziecie jako bogowie>, będziecie równi <bogu>, a nawet będziecie lepsi niż on, bo go przechytrzycie, zdetronizujecie, odbierając mu jego przewagę wobec was. Metodą obiecanej przemiany człowieka w <boga> jest zatem manipulacja granicą pomiędzy dobrem i złem moralnym, manipulacja dziedziną moralności, <drzewem poznania dobra i zła>.

Główny nurt starożytnej i średniowiecznej filozofii obcy jest temu kuszeniu, strzegąc mocno obiektywizmu etycznego oraz realizmu w pojmowaniu człowieka. Natomiast orientalizacja filozofii, rozpoczęta w okresie hellenistycznym (po podbojach Aleksandra Wielkiego) toruje drogę pomysłowi polegającemu na wyzwoleniu w człowieku bóstwa. Szczególnie jest to widoczne w neoplatonizmie, powstałym w III wieku po Chrystusie w Aleksandrii, skąd przeniesiony został do Rzymu. Plotyn, twórca tego systemu myślenia, oraz jego kontynuatorzy spreparowali i zorientalizowali zarówno filozofię Platona i Arystotelesa. Historycy zatem twierdzą, że tylko szata myśli Plotyna była grecka, a jej istotę stanowiła religia perska oraz hinduizm. Neoplatonizm zaciążył także na średniowieczu (np. Jan Szkot Eriugena). Neoplatończycy stawiali filozofii inny cel niż teoretyczny (poszukiwanie prawdy), bo miała ona prowadzić do zjednoczenie z bóstwem (nazwanym Prajednią) w ponad poznawczej ekstazie, co otworzyło drogę apriorycznym spekulacjom, astrologii i magii. Tylko tymi pseudonaukami zajmowano w już neoplatońskiej Akademii w czasie jej zamknięcia przez cesarza Justyniana. Wyższą rangę (rangę ksiąg świętych) niż pisma Platona i Arystotelesa miały tam stworzone w II wieku „Wyrocznie chaldejskie”. W Eneadach Plotyna określa się nowy cel człowieka, bo „Nasz trud to nie bez winy być, lecz być Bogiem” [I, 2, 6].

Jeśli starożytność grecka aktualną kondycję ludzką traktowała jako naruszoną przez jakiś prehistoryczny upadek, to neoplatonicy wprost twierdzili, że najwyższa część duszy jest boska. Jeśli Plotyn stawiał przemianę w bóstwo jako cel tylko nielicznych, to jego kontynuator – Jamblich – boskie wyzwolenie człowieka obiecywał wszystkim, a za narzędzie repoganizacji cesarstwa miał cesarza Juliana Apostatę. Narzędziem przemiany człowieka w bóstwo miała być <teurgika>, orientalna wiedza ezoteryczna, w szczególne mierze czerpiąca z Egiptu, bo – tłumaczył Jamblich Porfiriuszowi – „Egipcjanie byli pierwszymi, którym pozwolono na uczestniczenie w życiu bogów, więc bogowie są zadowoleni, gdy wzywa się ich na modłę egipską”.

Dzisiejszy człowiek, który nieraz porzucił chrześcijańską Dobrą Nowinę o człowieku, o jego wielkości i danej mu obietnicy prawdziwego boskiego życia, roi sobie, że przy pomocy nauk szczegółowych, rozmaitych wynalazków technicznych wyeliminuje ze swojego życia śmierć, choroby i przykrości. Najbardziej jednak pragnie, aby owe wynalazki uwolniły go od dręczącego poczucia moralnej winy. A ma wiele w tym względzie za sobą, bo dzieje ostatnich stuleci to gigantyczne zbrodnie i góry wszelakich moralnych występków. Jako istoty wciąż rozumne, wciąż będące ludźmi w jakiś sposób zdajemy sobie z tego sprawę i sumienie <gryzie> człowieka, jak jedną z jego funkcji określał św. Tomasz z Akwinu. Kiedy zatem przedstawia się cele transhumanizmu, to nade wszystko trzeba pamiętać o jego priorytetowym pomyśle pozbawienia człowieka gryzącego poczucia moralnej winy. Nad tym się intensywnie pracuje, pewnie po to chcą wiercić w mózgach, aby tam wprowadzić implanty mózgowe, resetujące poczucie moralnego zła. Pod tym względem dzisiejszy transhumanizm jest najbardziej skuteczny, bo już wynalazł <pigułkę szczęścia>, jak ją nazwano pod koniec lat 80. wprowadzając do medycznego obiegu. Dzisiaj co dziesiąta osoba w zachodnim świecie jest stale na owej <pigułce szczęścia>, czyli tzw. lekach antydepresyjnym, wymazujących w człowieku poczucie smutku, z powodu wpierw własnego moralnego zła.

Na nieśmiertelność, wolność od chorób z pewnością się nie doczekamy, ale biblijna pokusa stanięcia poza dobrem i złem, pokusa życia bez poczucia dobra i zła moralnego już stała się udziałem współczesnych technokratów.

Widzimy zatem, że ludzkie <wnętrze>, stanowiące o naszej odrębności i <osobności> nie jest dzisiaj chronione prawem w zadowalającym stopniu (chociaż mamy konstytucyjne prawo do prywatności), a nawet przeoczamy lub lekceważymy sobie rozpowszechnione łamanie tego prawa.

dr hab. Marek Czachorowski