Kategorie bazy wiedzy

Uniwersytet w epoce postprawdy?

Wrzesień 2022

dr hab. Marek Czachorowski

Uniwersytet w epoce postprawdy?

Wstęp

Uniwersytet to dzieło średniowiecznej Europy, mający także zadanie służenia chrześcijaństwu, poprzez służenie prawdzie. Czy tak jest ze współczesnymi uniwersytetami? Słyszymy przecież o szykanowaniu i prześladowaniu na uczelniach niektórych naukowców – także w Polsce – za bronienie prawdy, niewygodnej dla globalnych spryciarzy. Współczesny uniwersytet nieraz zatem nie pomaga chrześcijaństwu, ale bierze udział w jego prześladowaniu. Dokonuje się to wpierw narzędziami postmodernistycznej koncepcji nauki.

Naszą współczesność zwykło się definiować jako epokę postmodernizmu, czy płynnej nowoczesności (Z. Bauman). Mamy dzisiaj przejawy postmodernistycznego myślenia nie tylko w sztuce, ale także w nauce, bo funkcjonuje już nie tylko postmodernistyczna filozofia, ale także postmodernistyczna koncepcja prawa i państwa, postmodernistyczna ekonomia i postmodernistyczny feminizm, a jest nawet – także w Polsce – postmodernistyczna medycyna i psychiatria. Mamy już nawet postmodernistycznych chrześcijan. Czy jest miejsce na uniwersytet w postmodernistycznym świecie, z postmodernistycznym sposobem podejścia do nauki?[1] Począwszy od platońskiej Akademii i Liceum Arystotelesa poprzez średniowieczne uniwersytety stawiało się nauce wpierw zadanie szukania prawdy, co jednak wyklucza postmodernistyczne myślenie, odrzucające tzw. logocentryzm. Ponowoczesność odchodzi od ideału uniwersytetu, bo wpierw zmienia koncepcję nauki, w której już nie ma miejsca na poszukiwanie prawdy dla niej samej.

1.      Akademia i Liceum w świecie sofistów.

Początki filozofii, już poprawnie uprawianej, zwykło się za Arystotelesem wiązać z działalnością Sokratesa, walczącego z destrukcyjnym wpływem cywilizacyjnym przybywających do Aten sofistów. To prekursorzy nam współczesnego postmodernizmu, bo wpierw Protagoras, Trazymach, Gorgiasz są rzecznikami subiektywizmu etycznego, wykluczającego obiektywność jakichkolwiek ocen moralnych, ich zgodność lub niezgodność z obiektywną, poza przeżyciową rzeczywistością. Prawda i fałsz nie mogą przysługiwać ocenom moralnym, wykluczona jest zatem jakakolwiek ogólna ważność treściowo określonych norm moralnych. Natomiast dla Sokratesa konstytuuje dobro moralne prawda o dobru, czyli zgodność działania (i sumienia odczytującego tę prawdę) z obiektywną rzeczywistością aksjologiczną.

Założona przez Platona Akademia realizowała postulaty Sokratesa w poszukiwaniu wiedzy dla niej samej, niezredukowanej do wymiernych korzyści, np. racjonalnej kalkulacji przyjemności. To także ideał drugiego korzenia średniowiecznego uniwersytetu, którym jest Likejon Arystotelesa, najgenialniejszego i najwierniejszego ucznia Platona. Uczył się u niego aż 20 lat, aż do śmierci mistrza, a jeśli odrzucił jego niektóre poglądy, to z racji przyjaźni, bo czego bardziej pragnąć dla przyjaciela – istoty rozumnej – jak prawdy? Jeśli jednak Arystoteles stworzył nową, własną szkołę to tylko dlatego, że po śmierci mistrza nie było dla niego miejsca w Akademii. Ale ideał wiedzy był ten sam: współczesna metodologia podkreśla jedność platońsko-arystotelesowej koncepcji wiedzy: wiedza ma wartość samą w sobie, a nie z racji jakichkolwiek korzyści. Nie ma miejsca na taką wiedzę w sofistycznej instrumentalizacji wiedzy i rozumu: jeśli celem wiedzy nie jest prawda, ale pożytek, to zostaje ona temu pożytkowi podporządkowana.

2.      Nowożytny ideał nauki.

Nowożytność odchodzi programowo od klasycznego programu nauki, jako wiedzy wartościowej dla niej samej, stawiając na wiedzę pożyteczną dla uprzyjemnienia człowiekowi życia. Skutkiem tego jest eliminacja z gmachu nauki filozofii i teologii, bądź też – co na jedno wychodzi – uprawianie ich jako przedłużenia nauk szczegółowych. Pozostają zatem na nowożytnych uniwersytetach cztery średniowieczne wydziały, ale zrywają one swoją organiczną jednością. To doświadczenie nowożytnej nauki znakomicie ilustruje Goethe w Fauście, gdzie Mefistofeles radzi młodemu człowiekowi studiować medycynę, ale bez związku z filozofią i teologią. A zatem medycynę inną niż uprawiana w ramach klasycznie rozumianej nauki, gdzie medycyna była związana z filozofią, bo lekarz musi być filozofem, jak pisał, Galen, filar europejskiej medycyny. Lekarz musi bowiem wiedzieć, kim jest człowiek w swojej istocie, aby leczyć po ludzku. Lekarz musi zatem uchwycić istotę człowieka, a tym zajmuje się filozofia człowieka. Wydziały medyczne były zatem w średniowieczu ściśle związane z wydziałem filozofii, a zerwanie ich związku otwiera drogę medycynie nieludzkiej …Taka była medycyna III Rzeszy, pierwszej biotyranii w dziejach ludzkości.

Ale ta biotyrania opierała się także na ramach prawnych, wypracowanych przez pozytywizm prawniczy, co po II wojnie światowej zidentyfikowali sami niektórzy czołowi przedstawiciele tej koncepcji prawa, a wpierw Gustaw Radbruch, oskarżający o zbrodnie nazistowskie wpierw przedwojenny pozytywizm prawniczy, opierający się na etycznym subiektywizmie. Przyczyną jego sukcesu – przedłużającego się do naszych dni – było zerwanie związku wydziału prawa nowożytnych uniwersytetów z wydziałem filozofii, w wyniku czego stworzono nie tylko nieludzkie prawo, ale także nieludzką koncepcję prawa.

3.      Postmodernistyczny uniwersytet.

Ale dzisiaj mamy nowy, postmodernistyczny uniwersytet, który wyklucza prawdziwość ludzkiej wiedzy. Żyjemy jakoby w epoce postprawdy, a zatem w świecie, gdzie poszukiwanie prawdy naszych twierdzeń jest niemożliwe. To główne założenie postmodernistycznego myślenia. Uniwersytet zatem to nie miejsce poszukiwania prawdy, ale miejsce kwestionowania sensowności tego poszukiwania. Wprost wyraża te ambicje np. Richard Rorty, twierdzący, że zadaniem uniwersytetu jest nie tylko zachwianie pewności, że jesteśmy w stanie dotrzeć do prawy, ale także – że jesteśmy zdolni do uchwycenia prawdy. Uniwersytet to miejsce kwestionowania roszczeń człowieka do prawdy[2], miejsce wbijania w głowę, że sofiści mieli rację, a nie Sokrates. Prawda o dobru naszych czynów jest nam jakoby niedostępna, a powinniśmy uzgadniać nasze działanie nie z jakoby niedostępną rzeczywistością, ale z władzą wyobraźni, jak twierdzi Richard Rorty[3]. Człowiek to zatem nie jest istota rozumna, zdolna do poznania prawdy i zobowiązana do jej strzeżenia, ale obdarzona twórczą wyobraźnią, wobec której rozum ma być sługą. Trzeba zatem dbać o wyobraźnię człowieka – a nie o rozum – a uniwersytet ma w tym zakresie pełnić rolę usługową, przygotowującą do konsumpcyjnego życia w pogoni za produktami własnej wyobraźni.

Postuluje się – a także już realizuje się – tworzenie prawa i prowadzenie polityki nie w oparciu o rozum, ale o wyobraźnię i emocje. Prawo konstytucyjne trzeba wpierw poddać postmodernistycznej dekonstrukcji, czyli wzbudzić w wyobraźni wątpliwości pod adresem jego obiektywności, podpowiadając ukryte w prawie rozmaite interesy[4]. Do tego trzeba wpierw wyobraźni, a nie argumentów, bo tymi postmodernistyczna wykładnia prawa konstytucjonalnego już nas nie raczy. Mamy się tylko wczuwać w wyobraźnię i emocje innych, np. pragnących tzw. zmiany płci czy dokonać aborcji eugenicznej, a nie myśleć i dyskutować na ten temat. Państwo, prawo i uniwersytet to zatem miejsca rozkołysania emocji, a nie miejsca poszukiwania prawdy, także prawdy o dobru.

Co jednak zrobić z przeciwnikami tego odlotu rozumu z państwa i uniwersytetów? Nie ma miejsca na ich przekonywanie, bo to sensowna działalność tylko w świecie prawdy i fałszu. W świecie wyobraźni można tylko wbijać w głowy zadania do wykonania oraz wzbudzać strach przed wykluczeniem zawodowym, czy zwolnieniem z pracy. Zasadą działania postmodernistycznego uniwersytetu jest siła.

Nie sposób tego postmodernistycznego ideału uniwersytetu pogodzić z polską Konstytucją, która w Preambule przyjmuje istnienie „uniwersalnych”, „ogólnoludzkich” wartości.[5] W świecie bez prawdy takich wartości być nie może. Jakże zatem się dziwić, że słabnie chrześcijaństwo, skoro nie ma wsparcia w uniwersytecie, który nawet bierze udział w jego prześladowaniu ?

PRZYPISY

  1. Por. np. C. Donovan, From multiversity to postmodern University [w]: James E. Cote, Andy Furlong (eds.),Routledge Handbook of the Sociology of Higher Educatio, Routledge, London, 2016, s. 85-93. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 1
  2. Por. R. Rorty, Edukacja i wyzwanie postnowoczesności, przeł. L. Witkowski [w:] Spory o edukację. Dylematy i kontrowersje we współczesnych pedagogiach, red. Z. Kwieciński, L. Witkowski, Warszawa-Toruń 1993, s. 98. Por. Małgorzata Cieliczko, Duch(y) uniwersytetu według Richarda Rorty’ego. Zdaniem Autorki jest to „oryginalna i inspirująca wizja uniwersytetu jako miejsca o niebagatelnym znaczeniu nie tylko dla osób bezpośrednio z nim związanych, ale także – co nie mniej ważne – dla ogółu społeczeństwa.” Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 2
  3. „Zarówno postęp intelektualny, jak i moralny nie są kwestią przybliżania się do tego, co Prawdziwe, Dobre albo Słuszne, ale polegają na rozwijaniu władzy wyobraźni” (R. Rorty, Etyka bez zasad, przeł. W. Jach, „Odra” 2006, nr 9, s. 41). Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 3
  4. Por. np. M. Burzyk, Przemyśleć prawo. Foucault, Derrida, Agamben [w:] B. Banasiak i Inn (red.) Foucault, Deleuze, Derrida, Toruń 2011. Zdaniem Richarda Rorty: „w większości krajów uniwersytety (…) Są to miejsca, w których kwestionowane zostają obowiązujące praktyki społeczne i instytucje” (R. Rorty, Edukacja i wyzwanie postnowoczesności, przeł. L. Witkowski [w:] Spory o edukację. Dylematy i kontrowersje we współczesnych pedagogiach, red. Z. Kwieciński, L. Witkowski, Warszawa-Toruń 1993, s. 98) Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 4
  5. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, z dnia 2 kwietnia 1997 r. PREAMBUŁA. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 5