Kategorie bazy wiedzy

Ustawa przeciw „homotransfobii” czy przeciw wolności religijnej? 

Ustawa przeciw „homotransfobii” czy przeciw wolności religijnej?

Bohaterem włoskich mediów stał się w ostatnich dniach ks. Calogero D’Ugo, proboszcz z Belmonte Mezzagno niedaleko Palermo na Sycylii. Podczas Mszy świętej odprawionej (z powodów epidemiologicznych) przed wejściem do kościoła kapłan ostro skrytykował projekt nowego prawa wzbudzającego w Italii wiele kontrowersji. Chodzi o ustawę o „przeciwdziałaniu homotransfobii”, zgłoszoną przez deputowanego współrządzącej centrolewicowej Partii Demokratycznej – Alessandro Zana. Obecnie jest ona procedowana przez włoski parlament.
Nowe prawo przewiduje do sześciu lat pozbawienia wolności za akty przemocy wobec społeczności LGBTQ oraz do półtora roku więzienia za ich „dyskryminację” – przy czym nie jest sprecyzowane, co kryje się pod tym pojęciem. Inne kary, jakie są zapowiadane w projekcie, to m.in. odebranie prawa jazdy i paszportu, zakaz wychodzenia z domu w określonych godzinach czy obowiązek odbycia prac społecznych na rzecz organizacji gejowskich.
Wiele środowisk katolików świeckich zgłasza zastrzeżenia do „ustawy Zana”, twierdząc, że ma ona charakter dyskryminacyjny, godzący w wolność słowa, wyznania i sumienia osób wierzących. Już samo cytowanie fragmentów Pisma Świętego, potępiających czyny homoseksualne, może być bowiem uznane za „homofobię”.
W podobnym duchu wypowiedział się podczas swej homilii ks. Calogero D’Ugo. Jego zdaniem, ustawa o „przeciwdziałaniu homotransfobii” to próba zakneblowania ust oraz zamach na wolność. „Jeśli powiesz coś przeciw homoseksualistom, to pójdziesz do więzienia. Ale przeciw kapłanom możesz powiedzieć wszystko, możesz też bluźnić przeciwko Bogu”, stwierdził kapłan, wyrażając kategoryczny sprzeciw wobec projektu kagańcowego prawa. Jego zdaniem tworzy ono klimat zastraszania wszystkich, którzy nie zgadzają się z postulatami lobby LGBT.
Ksiądz wyraził też przypuszczenie, iż z powodu swej homilii zapewne wkrótce stanie się obiektem ataków ze strony tęczowych aktywistów. Nie pomylił się. Natychmiast spadła na niego fala oskarżeń wysuwanych przez organizacje gejowskie i środowiska lewicowe, który zarzuciły mu nawoływanie do przestępstw motywowanych nienawiścią. Do arcybiskupa Palermo Corrado Lorefice wpłynęło pismo z żądaniem ukarania „bezwstydnego kłamcy”. W mediach społecznościowych pojawiło się wiele wpisów, pełnych wulgarnych określeń pod adresem kapłana, które dalekie były od ducha dialogu, otwartości i tolerancji.
Co znamienne, ks. Calogero D’Ugo ani razu nie wypowiedział się przeciw homoseksualistom, a jedynie wyraził swoje zaniepokojenie o wolność słowa w Italii. Już samo to wystarczyło jednak, by został zaatakowany jako homofob. Środowiska genderowe najchętniej pociągnęłyby kapłana do odpowiedzialności karnej za „hate crime”, jednak nie mają ku temu podstawy prawnej. Jeśli „ustawa Zana” zostanie uchwalona, zyskają one instrument prawny, by zastraszać, zmuszać do milczenia i karać tych, którzy ośmielą się wyrażać jakąkolwiek krytykę pod adresem lobby i ideologii LGBT.
Atak na ks. Calogero D’Ugo stanowi przedsmak tego, co może nas czekać, gdy ustawa o „przeciwdziałaniu homotransfobii” zostanie uchwalona przez włoski parlament. Innym niepokojącym sygnałem są niedawne wydarzenia w kościele św. Mikołaja w Lizzano w diecezji Tarent, gdzie czuwanie modlitewne w intencji zablokowania „ustawy Zana” spotkało się w pikietą i agresywnym zachowaniem działaczy spod znaku sześciobarwnej tęczy. Niespodziewanie po stronie aktywistów LGTB stanął miejscowy arcybiskup Filippo Santoro, który wyraził ubolewanie, iż modlitwa w kościele stała się „powodem podziałów i sprzeciwu”, zaś wiernym doradził, by „nie wymachiwali bronią wiary”, lecz zajęli się „budowaniem mostów”, zamiast „wznoszenia murów”. To również przedsmak tego, co może czekać w najbliższej przyszłości włoskich katolików ze strony niektórych biskupów.
Jest wielce symptomatyczne, że w obronie ks. Calogero D’Ugo nie stanęli liberałowie, dla których wolność słowa jest rzekomo tak droga. Niewielu z nich protestuje przeciw projektowi nowego prawa, które uniemożliwia swobodną i nieskrępowaną dyskusję oraz bezwarunkową konfrontację na argumenty. „Ustawa Zana” ma charakter totalitarny, kneblując wolność wyrażania myśli, opinii i przekonań. Dyskryminuje ona niewątpliwie chrześcijan, ponieważ zabrania im – pod groźbą surowych kar – głoszenia zasad własnej wiary.

Grzegorz Górny, redaktor