Kategorie bazy wiedzy

Waszyngton uznaje Nigerię za kraj wolności religijnej. Czy słusznie?

Stany Zjednoczone usunęły Nigerię z listy krajów, w których łamana jest wolność religijna. Spis taki sporządzany jest co roku na polecenie sekretarza stanu USA, który w ten sposób wypełnia postanowienia międzynarodowej ustawy o wolności religijnej. Rząd amerykański jest bowiem zobowiązany do tego, by włączyć do swej polityki zagranicznej promocję i obronę wolności w religijnej w stosunkach z państwami, które znajdują się na owej liście.

Wspomniana lista grupuje dwa rodzaje krajów. Pierwsze z nich same stosują lub tolerują „systematyczne, uporczywe i spektakularne naruszenia wolności religijnej”. Wśród nich są takie państwa, jak m.in. Arabia Saudyjska, Birma, Chiny, Erytrea, Iran, Korea Północna, Pakistan, Rosja, Tadżykistan i Turkmenistan. Drugi rodzaj obejmuje kraje „pod specjalną obserwacją”, ponieważ ich rządy stosują lub tolerują „poważne naruszenia wolności religijnej”. Do tej grupy należą m.in. Algieria, Komory, Kuba czy Nikaragua.

W 2020 roku Nigeria po raz pierwszy znalazła się na liście w pierwszej grupie państw, choć zdaniem obrońców praw człowieka powinno to nastąpić znacznie wcześniej, przynajmniej w roku 2009, gdy muzułmańscy fanatycy z organizacji Boko Haram rozpoczęli otwarte prześladowania chrześcijan na północno-wschodniej części kraju.

W kwietniu Amerykańska Komisja ds. Międzynarodowej Wolności Religijnej rekomendowała pozostawienie Nigerii na wspomnianej liście także w 2021 roku. Departament Stanu zadecydował jednak inaczej i usunął ów kraj ze spisu. Sekretarz stanu Antony Blinken tłumaczył ten krok faktem, że w Nigerii chrześcijan prześladuje nie państwo, lecz ugrupowanie terrorystyczne, czyli Boko Haram.

Przeciwnicy tej decyzji zauważają, że co prawda rząd nigeryjski sam nie ogranicza wolności wyznania, co gwarantuje konstytucja, jednak toleruje on działalność Boko Haram i jest winny wielu zaniechań w przypadku dyskryminacji chrześcijan. Poza tym władze w Abudży przymykają oko na aktywność islamskich fundamentalistów, którzy chcieliby narzucić prawo koraniczne w całym kraju lub przynajmniej w jego północno-wschodniej części, gdzie dominuje ludność muzułmańska. Tam szariat jest wprowadzany na poziomie lokalnym przez miejscowe władze, co nie wywołuje jednak reakcji rządu federalnego. W rzeczywistości oznacza to tolerowanie naruszania wolności religijnej chrześcijan.

Z tego powodu przewodnicząca wspomnianej Komisji ds. Międzynarodowej Wolności Religijnej, Nadine Maenza, zwróciła się do Departamentu Stanu, aby przemyślał jeszcze raz swoją decyzję i umieścił jednak Nigerię na liście krajów naruszających swobody religijne swoich obywateli.

Ta sama Komisja złożyła też wniosek o dopisanie do owego spisu innych państw, które się na niej nie znalazły, choć dochodzi w nich do poważnych ograniczeń wolności wyznawania kultu. Chodzi o Indie, Syrię i Wietnam, które wspólnie z Nigerią znalazły się na tegorocznej liście organizacji Open Doors w pierwszej dwudziestce państw świata, w których chrześcijanie są najbardziej prześladowani.

Nieobecność we wspomnianym spisie kraju, w którym dochodzi do dyskryminacji na tle religijnym, ma swoje praktyczne konsekwencje. W rozmowach z władzami takiego państwa dyplomaci amerykańscy nie muszą poruszać tematu łamania wolności wyznania. Inaczej jest w przypadku państw z owej listy. Wówczas są oni zobowiązani do upominania się o prawa np. prześladowanych chrześcijan. Niekiedy taki nacisk ze strony największego mocarstwa świata przynosi konkretne efekty, np. wypuszczenie na wolność aresztowanych wyznawców Chrystusa czy większą ochronę miejsc kultu. Po ostatniej decyzji Departamentu Stanu represjonowani chrześcijanie w Indiach, Syrii, Wietnamie i Nigerii mają mniejsze szanse na zainteresowanie swoimi problemami władz USA.

red. Grzegorz Górny