Kategorie bazy wiedzy

Wołanie o obronę chrześcijańskiej Europy

Wołanie o obronę chrześcijańskiej Europy

Niedawno przedstawiciele różnych partii politycznych w Europie o konserwatywnym zabarwieniu podpisali wspólną deklarację dotyczącą przyszłości Unii Europejskiej. Sprzeciwili się niszczeniu chrześcijańskich podwalin Starego Kontynentu oraz niszczeniu podmiotowości państw narodowych. Wśród sygnatariuszy był tak węgierski Fidesz, jak i polskie Prawo i Sprawiedliwość. Nie ulega wątpliwości, że jest to protest wobec przemocy ideologicznej, jaka raz za razem pojawia się na gruncie unijnym. Ideolodzy rewolucji kulturowej chcą dokończyć swoją misję zaszczepienia tej ideologii rozumianej jako alternatywna w stosunku do chrześcijaństwa i wymienić konserwatywne rządy w środkowej Europie.

Na pewno Polacy przez te trzydzieści lat po upadku komunizmu okazali się stosunkowo odporni na presję ideologiczną, ukształtowani przez dziedzictwo Prymasa Wyszyńskiego oraz Jana Pawła II. Można w dużym stopniu powiedzieć, że żyjemy jako ostatni katolicki kraj w ateistycznej, postchrześcijańskiej Europie, która wywiera na nas presję, żebyśmy się zlaicyzowali, zliberalizowali swoją kulturę. Czy podpisana deklaracja jest zapowiedzią odrodzenia w Unii Europejskiej? Za wcześnie, by o tym mówić, że jest to jakaś jaskółka dająca nadzieję na poprawę sytuacji.

Postępy rewolucji neomarksistowskiej rzadko napotykają dziś na opór. Na domiar złego żyjemy w momencie kryzysu Kościoła, szczególnie gdy mówimy też o duchowieństwie. Ślepy tylko nie widzi, że mamy do czynienia z zamętem doktrynalnym i moralnym, a więc nie ma skutecznego odporu na to, co jest potężnym zagrożeniem dla naszego duchowego wymiaru życia Europejczyków. W momencie kiedy przyszedł nazizm i komunizm Kościół polski był w rozkwicie i mimo niewiarygodnych prześladowań przetrwał próbę czasu. Również w okresie międzywojennym pokonał on antyreligijny pozytywizm i miał wpływ na naród. Mieliśmy wówczas do czynienia z bardzo dojrzałym duchowieństwem, również z zajmującymi wysokie stanowiska kościelne biskupami, którzy rozumieli, co się dzieje dookoła. Dzisiaj sytuacja wygląda w tym względzie o wiele gorzej, przypomina raczej czasy reformacji bądź oświecenia.

Jeszcze rok czy półtora roku temu, jak zaczynały się pierwsze marsze LGBT w niektórych miastach, ostrzegaliśmy, że to wszystko się zradykalizuje. Wielu mówiło, że tu chodzi tylko o to, żeby ludzie mogli swobodnie demonstrować, a nie o żadną ideologię. Dzisiaj już są ataki na kościoły, na księży, niektórzy chcieliby zakazywać kultu religijnego itd. Przed nami zatem jeszcze większa radykalizacja rewolucyjnych żądań, opartych niejednokrotnie na fizycznej przemocy.

Rozstrzygającą kwestią co do przyszłości Polski i Europy jest nie tyle zaangażowanie partii politycznych w walkę ideologiczną, co raczej kondycja katolickiego Kościoła. Nie sposób poza Kościołem znaleźć innej siły społecznej, która byłaby w stanie wygenerować ruch odnowy duchowej Starego Kontynentu. Dialogiczne nastawienie, połączone z relatywizacją podstawowych prawd doktrynalnych i moralnych spycha Kościół na margines życia społecznego, ułatwia środowiskom rewolucyjnym ideologiczny triumf. Coraz rzadziej słyszy się napomnienia duszpasterzy skierowane do polityków, którzy rewolucjonizują prawo. Coraz więcej zaś biernego przyglądania się demoralizacji. Taka postawa to prosta droga do cywilizacyjnej zapaści.

prof. Mieczysław Ryba