Kategorie bazy wiedzy

Współczesna negacja praw człowieka 

Upominanie się o prawa chrześcijan jest dzisiaj utrudnione z racji wpierw rozpowszechnionego w środowiskach prawniczych negowania pojęcia „praw człowieka”, treściowo określonych, obiektywnych, mających obowiązywać każdego człowieka w każdej cywilizacji. [1] Sformułowane w konstytucji RP zapisy rozmaitych praw człowieka miałyby stanowić tylko społeczne konwencje, mogące być zastąpione jakimiś innymi konwencjami, np. korespondującymi z priorytetami społeczeństwa rasistowskiego czy komunistycznego. Na wydziałach prawa wielu, a może i większości polskich uczelni – zgodnie ze światowymi wytycznymi – ten pogląd kształtuje umysły kolejnych pokoleń prawników. Łączy też zwalczające się koncepcje prawa (np. pozytywizm prawniczy z wieloma nurtami tzw. antypozytywizmu prawniczego).

I tak np. dr hab. Tomasz Pietrzykowski – profesor na wydziale prawa Uniwersytetu Śląskiego – twierdzi w artykule „Przeszłość i przyszłość filozoficznoprawnej idei praw człowieka” [2] – że „wykształcone po II wojnie światowej, pojęcie „praw człowieka jest nie tylko wieloznaczne,  ale w każdym ze swych znaczeń – nieostre”. Na gruncie pierwszego znaczenia – wpisującego się w klasyczną koncepcję prawa, formułowaną w klasycznym modelu filozofii – „prawa człowieka” są  „w   istocie moralnymi uprawnieniami  każdego człowieka  wobec  innych  (w  tym  prawodawców),  których  respektowanie  stanowi  postulat etyczny adresowany także, a może przede wszystkim, do twórców norm prawa pozytywnego”. Ta koncepcja „praw człowieka” implikowana jest także przez polską konstytucję, która „w preambule odwołuje się do „gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane”, i wyraża się w niej pragnienie, aby „na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie”.

A zatem specjalista od tak rozumianych „praw człowieka” to wpierw etyk i nic dziwnego, że filozofia prawa – w klasycznym jej modelu – uprawia była i jest w klasycznej filozofii w ramach filozofii moralności, czyli etyki.

Ale przemiany koncepcji nauki i filozofii na początku nowożytności – zerwanie z klasycznym ideałem nauki jako wiedzy ukierunkowanej na prawdę (a nie na wymierny pożytek), a filozofii jako tzw. ostatecznościowego wyjaśniania rzeczywistości, dokonującego wglądu w konieczną strukturę rzeczywistości – spowodowało przemianę także w koncepcji „praw człowieka”. Pojęcie to oznacza teraz zbiór społecznych konwencji, twierdzi Pietrzykowski, a w szczególności są „takimi uprawnieniami istot ludzkich, jakie przyznają im obowiązujące postanowienia tego prawa”.  A zatem – dodam już od siebie – w III Rzeszy „prawami człowieka” były również rasistowskie „ustawy norymberskie”, traktujące Żydów jako istoty gorsze, bo „Obywatelem Rzeszy jest tylko osoba przynależności państwowej o krwi niemieckiej lub pokrewnej, która udowadnia swoją postawą, że ma chęć i jest zdatna wiernie służyć narodowi niemieckiemu i Rzeszy.” (Ustawa o obywatelstwie Rzeszy z 15 września 1935 §2. 1 ) Stąd też wyprowadzono wniosek: „zawierania związków małżeńskich  między Żydami  a osobami przynależności państwowej krwi niemieckiej lub pokrewnej są zabronione” (Ustawa o ochronie krwi niemieckiej i honoru niemieckiego z 15 września 1935 §1. 1).

Ale tych koniecznych implikacji pozytywistycznej koncepcji praw człowieka Pietrzykowski już nie dostrzega, skoro akceptuje ten model, krytykując powojenną „proliferację” prawa stanowionego, czyli „wprowadzanie do porządków prawnych moralnych uprawnień człowieka”, co miałoby prowadzić do paradoksów. Jakich paradoksów?

Wpierw uznaje za obowiązek respektowania rozmaitości kultur (i związanych z nimi porządków prawnych), co by znaczyło, że kultura kanibali i nazistowska także powinny zostać respektowane. Sprawę pozostawia otwartą, wyrażając niepokój, że „pełne respektowanie  „uniwersalnych”  praw  jednostek (czyli obiektywnych i powszechnych praw człowieka) „wymaga  na  tyle  daleko  posuniętej  unifikacji  praktyk  i  wzorców  kulturowych,  które różnorodność  kulturową  sprowadzać  muszą  jedynie do     roli     powierzchownego, folklorystycznego decorum”. Ale głównym argumentem za odrzuceniem „moralnej” koncepcji praw człowieka miałaby być „coraz wyraźniejszy zmierzch wiary  w  chrześcijańską  wizję  człowieka  jako Imago  Dei”, bo „Idea  posiadania  przez każdego człowieka (i tylko przez niego) „przyrodzonych”  mu praw opierać musi się więc na metafizycznej  wierze  w szczególny  status  moralny  człowieka  („godność”  istoty  ludzkiej) związany  z transcendentnym wobec  przyrody  charakterem cech  składających  się  na  jego „człowieczeństwo””. Odrzuca się zatem pierwszą („moralną”) koncepcję „praw człowieka”, bo koniec końców kwestionuje  szczególną, nadrzędną pozycję człowieka świata. Oczekiwać zatem należałoby, iż ta właśnie arcyważna przesłanka zostanie porządnie uzasadniona, bo odwołanie się do stanu świadomości współczesnych społeczeństw (kryzysu wiary chrześcijańskiej) nie wystarcza, skoro teza o szczególnych własnościach człowieka – i szczególnej jego wartości – jest tezą filozoficzną, a nie wpierw teologiczną, bo formułowaną przecież w przedchrześcijańskiej cywilizacji greckiej. Zdaniem polskiego prawnika to współczesne nauki szczegółowe mają obalać „przekonanie o zasadniczej wyższości człowieka względem reszty przyrody”, bo mają „stopniowo  odsłaniać   biologiczne pochodzenie  cech  składających   się  na „człowieczeństwo” istot  ludzkich”,  Ale tak jak nie należy iść „z motyką na słońce”, tak i oczekiwanie od nauk tzw. szczegółowych wglądu w istotę człowieka jest grubym metodologicznym nieporozumieniem, na poziomie podstawowego kursu metodologii nauk [3] .

A zatem niektórzy krytycy pojęcia praw człowieka – sprowadzający je do społecznych konwencji – opierają się na scjentystycznym micie, iż nauki szczegółowe rozwiązują wszystkie zagadki, także ludzkiego bytu. Przed tym śmiertelnym dla pojmowania – i traktowania – człowieka scjentystycznym mitem ostrzegał na początku XX w. Edmund Husserl [4] . J. Jeśli zatem mamy w sposób uporządkowany – i skutecznie – bronić praw dyskryminowanych chrześcijan, to trzeba nam rozpocząć od identyfikacji rozpowszechnionej dzisiaj negacji pojęcia „praw człowieka”, opartej na błędnej koncepcji nauki.

dr hab. Marek Czachorowski, prof. KPSW

PRZYPISY

  1. Por. M. Piechowiak, Filozofia praw człowieka. Prawa człowieka w świetle ich międzynarodowej ochrony, Lublin 1999, Lublin (TN KUL). Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 1
  2. T. Pietrzykowski, Przeszłość i przyszłość filozoficznoprawnej idei praw człowieka, 2013. http://dx.doi.org/10.2139/ssrn.23344283. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 2
  3. Zob. np. R. Ingarden, Spór o istnienie świata, Warszawa 1987, t. I, s. 33n. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 3
  4. E. Husserl, Kryzys nauk europejskich a fenomenologia transcendentalna, Tłum. S. Walczewska, Toruń 1999. Powrót do fragmentu, którego dotyczy przypis numer 4